Maraton 3/?
Mój słodki sen przerwał głośny dzwonek od telefonu, wygrzebałam go z plecaka i przecierając oczy odebrałam.
Nie dadzą człowiekowi się wyspać...___________
- Halo?- Odezwałam się nie sprawdzając, kto dzwoni.
- Cześć, to ja Chris. Masz czas jutro o 17:00?
- Tak, chyba tak...
- Wyskoczymy gdzieś?
- Masz jakiś konkretny pomysł gdzie?
- Starbucks na Broadway.
- Będę.- Odpowiedziałam rozłączając się.
__________Z tego może coś wyjść...
Wyszłam z mojego pokoju, nogi zaprowadziły mnie na salę treningową.
- Nareszcie! Czekałam na ciebie.- Usłyszałam głos Wdowy.
- Spałam.- Odpowiedziałam ziewając.
- Widać.
- Dziękuję.
- Dziś zaczniemy od...<•>
Miałam nadzieję że uda mi się chociaż raz znokautować Czarną Wdowę.
Wypróbowałam jej technikę.- Wskoczyłam jej na głowę, oplotłam nogami jej szyję i starałam się poddusić. Nagle równowaga jej padła i przewróciła się. Udało się!!! Kit z tym, że wywaliłyśmy się obie...
Moje nogi dalej znajdowały się wokół jej szyi, po chwili odpukała na znak, że wystarczy. Momentalnie puściłam i szybko wstałam.
- Coraz lepiej młoda, jestem z ciebie dumna.- Pochwaliła mnie, dając mi o wiele więcej motywacji.
- Cieszę się.
- Opowiesz mi co jest pomiędzy tobą a tym Parkerem?- Wypaliła.
- Chodzi o to...- Powiedziałam dając jej z buta w brzuch.
- ...że kocham go, bo jest moim przyjacielem...- Kobieta nie pozostała mi dłużna i w tym momencie chciała zrobić to samo.
- ... chociaż w sumie już sama nie wiem...- Chwyciłam jej nogę i wykręciłam ją.
- A on?- Powiedziała łapiąc mnie za stopę, ciągnąc ją do siebie, już po chwili wylądowałam na tyłku.
- On? Nie mam pojęcia, niby kogoś ma, a z drugiej strony traktuje mnie teraz inaczej.- Agentka stanęła nade mną, już miała przywitać swoją pięść z moim policzkiem, jednak ja chwyciłam ją i wykręciłam, z drugą zrobiłam to samo i kopnęłam ją w żebra tak, że kobieta przeleciała nade mną i wylądowała na plecach.- Całuje w czoło, bardzo często się do mnie przytula. Coś dziwnego się z nim dzieje...- Wykorzystałam chwilę nieuwagi agentki, wskoczyłam jej na brzuch, siecią przyczepiłam jej do podłogi nogi i ręce, potem stanęłam nad moim „dziełem" i zaczęłam mówić dalej.- Serio to zaczyna robić się dziwne...jak go poznałam był uroczym, zawstydzonym nerdem, a teraz stał się pewny siebie w cholerę... postawił się największemu debilowi w klasie i teraz ma te rany na twarzy...ale dalej jest uroczy...
- Steve nie lubi takiego słownictwa.
- Jakieś rady?- Spytałam z nadzieją.
- Dziewczyno nie marnuj życia! Jeśli czujesz, że nie jest tylko przyjacielem to mu to powiedz.- Usłyszałam łagodny głos dobiegający z paru metrów obok. Spojrzałam w tamtą stronę i zauważyłam Wandę.- Ładnie się nią zajęłaś.- Powiedziała patrząc na panią Natashę.
- Ale jak wyczuć, że nie jest tylko przyjacielem?
- Sama to zauważysz.
- A jak mu powiedzieć?
- Ważny jest spokój.
- Ja wydukam zwykłe, „Hej...chyba ja tak jakby się w tobie zakochałam..." a potem on ucieknie i nie zobaczę go już przez całe życie.
- Wcale nie...
- Ja tak zakładam...
- Przepraszam że przerywam, ale czekam aż mnie wypuścisz...- Kobieta cały czas leżała na podłodze.
- Już.- Powiedziałam odrywając sieć.
- Dzięki.
- Teraz ja się nią zajmę.- Usłyszałam ciepły głos Wandy.
- Mam się bać?
- Daj spokój, możesz iść Nat.
- Opowiem wszystkim jakie robisz postępy!- Krzyknęła wychodząc.
- Czym się interesujesz?- Trochę zdziwiło mnie to pytanie. Mamy ćwiczyć, czy urządzać pogaduchy?- Pierwsze, co wpadnie ci do głowy.
- Muzyka.
- Idę po jakieś głośniki Starka, zrób sto pompek.- Powiedziała i wyszła.
Dobra...nie wnikam.Podeszłam do zadania profesjonalne i powiedziałam sobie że zrobię dwieście.
Po chwili byłam już po pięćdziesiątce.<•>
Kiedy już prawie skończyłam prawie dostałam zawału.
- Jestem przy czterystu.- Usłyszałam głos dobiegający zza mojego barku.Oczywiście wydarłam się jak głupia.
Spojrzałam w tamtą stronę i zauważyłam Pietra bardzo, no umówmy się BARDZO szybko robiącego pompki.
- Co ciebie opętało!?- Krzyknęłam.
- Nic, skończyłem.- Powiedział sprawnie wstając.- A ty?
- Ja też...- Powiedziałam po chwili.
Chłopak pomógł mi wstać, a od razu po tym do sali wparowała Wanda używając mocy do przeniesienia ogromnego głośnika.
- Co ty tu robisz?- Spytała odstawiając urządzenie na podłogę.
- Przyszedłem przywitać się z koleżanką.- Odpowiedział.
- Będziemy gadać o uczuciach, więc radzę wyjść, zanim dostaniesz cukrzycy...- Ostrzegłam go.
- Mowa o tym, któremu pożyczyłem ciuchy?
- Tak, jutro ci je oddam.
- Nie ma sp...- Przerwała mu dość głośno puszcza piosenka „Over Now"- Post Malone.
- Z kąd wiesz kogo aktualnie słucham?- Spytałam.
- Playlista braciszka, a teraz zacznij mówić co czujesz do...- Urwała, ponieważ nie miała zielonego pojęcia o kim będzie mowa.
- Petera.
- ...Petera i wyżyj się na nim.- Powiedziała pokazując palcem szybkiego.
- Hej!- Krzyknął z wyrzutem.
- Skoro już tu jesteś, to się na coś przydaj. Żadnych mocy Pietro.
- Mogę zacząć?- Spytałam. Dziewczyna tylko kiwnęła głową, a ja zaczęłam walczyć z chłopakiem.
- Chodzi o to, że Pete ma kogoś na oku i ja też.
- To na pewno ja, albo Bucky!- Krzyknął chłopak.
- On ma na imię Chris, ty jesteś w rezerwie.
- Ooo...
- Kontynuując, była taka sytuacja...- Nie zdążyłam dokończyć, ponieważ piosenka się zmieniła, od razu ją rozpoznałam („Boy With Luv"- BTS) . Zamiast walczyć zaczęłam się chisterycznie śmiać, gdy Wanda uświadomiła sobie co to, sama wybuchnęła śmiechem.Gdy już trochę ochłonęłam aż cisnęło się na język, aby coś powiedzieć.
- Aww BTS!- Krzyknęłam.
- Wcale nie!!!- Wydarł się jak dziecko.
Już szedł aby zmienić piosenkę, ja jednak przewróciłam go sprawnie tak, że stałam nad nim, a on leżał plackiem na ziemi.
- Nawet się nie waż.- Pogroziłam mu palcem.
- Dobra...- Pomogłam mu wstać i kopnęłam go z buta w twarz.
- A to za co!?- Powiedział trzymając się za nos.
- Walczymy, czy w końcu nie?
- Ja chyba mam dość.
- Dobra spadaj mięczaku, moja kolej.- Gdy tylko chłopak usłyszał polecenie od siostry od razu wybiegł. (Chyba, bo było to ledwo widoczne.)- To jaka była ta sytuacja?
- Wyszliśmy z kawiarni, padał deszcz, było ciemno, z jakiegoś okna leciało „Dance to this", zaczęłam nucić, potem on się dołączył, zaczęliśmy tańczyć w deszczu, ja się potknęłam, on mnie złapał i...- Powiedziałam na jednym wdechu.
- Wow...co było potem?
- NO POCAŁOWAŁ MNIE!!!- Krzyknęłam uderzając przypadkową ścianę ściśniętą od gniewu pięścią. Zrobiłam to trochę za mocno, ponieważ beton wgniótł się odrobineczkę.
- Miałaś to odreagować na walce...
- Ooołł ała...!- Syczałam biegnąc po całej sali machając ręką na wszystkie strony.
- Boże... pokaż.- Podałam jej dłoń a ta zaczęła oglądać ją z każdej strony.- Lecę po lód, nigdzie się nie ruszaj.- Powiedziała wybiegając z sali.
- Wanda! Czuję że umieram!!!- Darłam się.
- Co się dzieje!!!???- Usłyszałam krzyk pana Starka. Wbiegł pędem do sali i zaczął mi się przyglądać.- C-co się stało!?- Ponowił pytanie. Sprawną ręką wskazałam na ogromne wgniecenie w betonie. Mój mentor podszedł tam powoli, zaczął zapewne sprawdzać co, da się naprawić, a co trzeba wymienić.
- Ręka mogła przelecieć ci na wylot...
- Ja tu umieram!
- Co się tu stało?
- Walnęła pięścią w ścianę.
- Wanda ja umieram!
Dziewczyna podbiegła do mnie i nałożyła na moją rękę woreczek z lodem.
- Idziemy do lekarza.- Miliarder zadecydował.
- Mogę wybrać auto, którym pojedziemy?- Spytałam bliska płaczu.
- Idziemy, jest w budynku. Wanda przenieś ją mocą, czy czymś. Muszę iść.- Powiedział biegnąc w swoją stronę.
- Dobra...- Nagle poczułam że znajduję się w powietrzu, wszystko było czerwone.- Chyba wziął to mocno na poważnie...
- Dlaczego tak sądzisz?- Powiedziałam płacząc z bulu.
- Bo nigdy nie mówi mi po imieniu...================================
Nie ma to jak przywalić łapą w ścianę...Tja...
Kolejna część maratonu za nami!
Za godzinę pojawi się następna!★XxSpider-GirlxX★