*Mily*
Stałam z Olivią cała mokra w gabinecie dyrektora, a nasza wychowawczyni, która od jakiegoś czasu obejmuje najwyższe stanowisko w szkole, siedziała za biurkiem z niezadowoloną miną. Koszmar. To pierwszy raz, kiedy coś przeskrobałam i czuję się z tym źle. Ale co mam zrobić? Olivia jest jedną z nielicznych osób, które wiedzą, jak wytrącić mnie z równowagi.
- Dziewczęta, wasze zachowanie jest niedopuszczalne. Obie jesteście takimi świetnymi uczennicami, które otrzymują doskonałe stopnie. Dlaczego więc tak się zachowujecie? Gdyby nie ta wasza chora rywalizacja o oceny, mogłybyście stanowić wzór do naśladowania dla całej szkoły. - ja w przeciwieństwie do tej kretynki, już stanowię. To w końcu ja pod postacią Pawicy pomagam w dbaniu o bezpieczeństwo całego Ravenville, a ona co robi? Uważa się za lepszą ode mnie. Ta, na pewno jest. - Prośba o złożenie obietnicy, że to się więcej nie powtórzy, nic nie da. Dzwonię po waszych rodziców. - oznajmiła, na co obie momentalnie się ożywiłyśmy.
- Niech pani tego nie robi! - zawołałyśmy jednocześnie, posyłając jej błagalne spojrzenie.
- Kara od rodziców będzie waszym najmniejszym problemem. Żałuję dziewczęta. Naprawdę, mocno i szczerze żałuję, ponieważ jest to też ogromna strata dla szkoły, ale w takich okolicznościach nie mogę dopuścić do dalszego etapu olimpiady z biologii żadnej z was.
- CO?! To niesprawiedliwe! To jej wina, że pani pracownia została zdemolowana! - odezwała się Olivia.
- MOJA WINA?! TO TY...
- Dziewczęta, proszę o spokój! - nie chcąc jeszcze bardziej pogarszać swojej sytuacji, uciszyłyśmy się i skierowałyśmy spojrzenia w stronę wychowawczyni. - Ja właśnie o tym mówię. Wy dwie nie potraficie wystać obok siebie przez parę minut bez krzyków i awantur. Normalnie aż sama nie wierzę w to, że nigdy nie doszło do rękoczynów. Chyba, że o czymś nie wiem. - biolożka spojrzała na nas wymownie.
- Mogę panią zapewnić, że nigdy się nie pobiłyśmy. - posłałam Olivii nienawistne spojrzenie. Chociaż mało brakowało, a by do tego doszło, ale wychowawczyni nie musi o tym wiedzieć.
- Pani doctor, sama pani powiedziała, że byłoby wielką stratą dla szkoły, gdybyśmy nie wzięły udziału w olimpiadzie. Może jednak istniałaby taka możliwość, żebyśmy mogły wziąć w niej udział? - spytała Olivia, posyłając wychowawczyni minę niewiniątka. - No... przynajmniej ja. - tu spojrzała na mnie, na co jedynie wywróciłam niedbale oczami.
- A czy istniałaby taka możliwość, abyście w końcu doszły do jakiegoś porozumienia? Nie wydaje mi się. Ale, jeśli tak wam na tym zależy, proszę bardzo. - wychowawczyni postawiła na biurku doniczkę z zmasakrowanym przez nas kwiatkiem. - Jeśli w jakiś sposób odratujecie tę roślinę, pozwolę wam wziąć udział w olimpiadzie. Nie polecam kombinowania zakupu nowej, ponieważ nie zdąży dolecieć z Azji, aż tutaj przed kolejnym etapem olimpiady.
- Jak niby mamy ją odratować, skoro jest doszczętnie zniszczona? To niewykonalne. - jęknęła Olivia.
- Zupełnie, jak zawiązanie nici porozumienia między wami dwiema. Olivio, proszę cię, abyś wyszła na korytarz i poczekała na rodziców. Ja w tym czasie zamienię jeszcze słowo z Mily.
- Do widzenia. - mruknęła pod nosem i po obdarowaniu mnie kolejnym morderczym spojrzeniem, opuściła gabinet.
- Mily, za nic w świecie nie chciałabym być jedną z tych nauczycieli, co spoglądają na swoich uczniów przez pryzmat ich starszego rodzeństwa. Uwierz mi, nie chciałabym, abyś poczuła, że jesteś w jakikolwiek sposób porównywana do siostry, ale takowe zachowanie, jak na przykład to dzisiejsze z Olivią, lub chociażby twoje znikanie w trakcie lekcji u Skipper było całkowicie normalne. U ciebie zaś jest to niepokojące. Mily, co się z tobą ostatnio dzieje? Nigdy wcześniej nie opuszczałaś lekcji. Czy to przez zły wpływ Billy'ego, który też zaczął opuszczać zajęcia? - no oczywiście. Wszyscy jesteśmy karygodnymi uczniami, ale gdyby wychowawczyni wiedziała o superbohaterach, pewnie zachwalałaby nas na prawo i lewo. Na myśl o tym, że przez podwójne życie zawalam wszystko, co jest dla mnie ważne, samotna łezka spłynęła mi po policzku.
CZYTASZ
Miraculum : Nietoperz i Pawica
FanfictionCześć wszystkim. Pewnie nikt mnie nie kojarzy, bo jestem przeciętnym uczniem pierwszej liceum, który cicho podkochuje się w koleżance z klasy. Niby mógłbym do niej zagadać, ale ona jest wpatrzona w paryskiego superbohatera, jakby był ósmym cudem świ...