7. Wypożyczone miraculum

315 18 13
                                    

*Billy*

- Yyyy, co? - słowa wypowiedziane przez Carlosa kompletnie zbiły mnie z tropu. 

- Pytałem, czy nie pożyczyłbyś mi swojego miraculum na jedną akcję. 

- Wiem, o co pytałeś. Stary, super by było, gdybyś dołączył do naszej ekipy, ale nie mogę ci pożyczyć swojego miraculum. W ogóle słyszysz, o co ty mnie prosisz? 

- Ale to będzie tylko na jedną akcję. No weź. Tak bardzo chciałbym chociaż raz uratować miasto wraz z Wilczycą i Pingwin-girl. Proszę! - kątem oka spojrzałem na Mirka, który kręcąc głową, dawał mi do zrozumienia, że mam się nie zgadzać. 

- No niech będzie. - w końcu odpuściłem. - Ale pod jednym warunkiem. 

- Jasne, zgodzę się na wszystko! Naprawdę ogromnie się cieszę, że się zgodziłeś! - wiem, to po tobie widać, brachu. - Dzięki! To, jaki jest ten warunek? - spytał, kiedy w miarę przeszedł mu napad pozytywnych emocji. 

- Dziewczyny NIE MOGĄ się połapać, że w kostiumie Nietoperza jesteś ty, a nie ja, czaisz? - mój kumpel pokręcił energicznie głową na znak zgody. - Jestem w tej branży od niedawna i nie chcę mieć u nich przewalone na starcie. 

- Wyluzuj Billy. Będę działał tak samo, jak ty. Nikt się nie połapie, obiecuję. - zapewnił, chociaż i tak miałem co do tego pewne wątpliwości. Wiem, że to nierozsądne z mojej strony powierzać swoje miraculum komuś innemu, ale Carlos to mój najlepszy kumpel od piaskownicy. Nie mogłem się nie zgodzić. - Zostaniesz ze mną na chwilę? - blondyn z entuzjazmem zwrócił się do mojego kwami, które nie zamierzało kryć niezadowolenia z tego pomysłu. 

- Nie tak szybko. Pożyczę ci miraculum, jak przytrafi się jakaś akcja. Puki co Mirk wraca ze mną do domu, bo chcę jeszcze dzisiaj odwiedzić Mily jako Nietoperz. 

- Jasne, czaję. 

Wieczorem

Moje kwami nie odzywało się do mnie przez resztę dnia. Zapewne jest złe o to, że zgodziłem się na pomysł Carlosa. Postanowiłem przerwać ciszę panującą w pokoju i zaradzić jakoś na napiętą atmosferę : 

- Długo będziesz się na mnie gniewał? - usiadłem na łóżku, gdzie leżał Mirk. Odpowiedziało mi milczenie. Westchnąłem cicho i zmieniłem temat. - Musimy się zbierać, bo chcę zdążyć do Mily. 

- To idź. Nie wiem, po co mi to mówisz. Dałeś mi dzisiaj jasno do zrozumienia, że wcale mnie nie potrzebujesz. 

- Przecież wiesz dobrze, że tak nie jest. Oczywiście, że cię potrzebuję. 

- Wątpię, bo jakoś nie miałeś problemu z tym, żeby zgodzić się mnie oddać. 

- Nie oddać, tylko pożyczyć. I to nie ciebie, tylko miraculum, któremu mocy użyczasz. Poza tym, to tylko na chwilę. Carlos raz pójdzie za mnie na akcję, potem będzie po sprawie. 

- Ta, akurat. Mogę się założyć, że Carlos tak się wkręci, że na jednym razie się nie skończy. 

- Wiem, nie powinienem był się zgadzać, ale zrozum mnie, znam Carlosa od małego i doskonale wiem, że zawsze chciał zostać superbohaterem, zupełnie jak ja. To dla niego życiowa szansa na realizację dziecięcych marzeń. - dałem kwami chwilę na przemyślenia, po czym ponownie się odezwałem. - To jak będzie, wybaczysz mi? 

- A ty nie miałeś iść do tej dziewczyny, która podobno cię lubi? - czyli mi nie wybaczy. Wstałem z łóżka i stanąłem na środku pokoju. 

- Gotowy na przemianę? Mogę zaczynać? - spytałem, licząc że to go trochę ożywi. 

- Rób, co chcesz. 

Miraculum : Nietoperz i PawicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz