*Linda*
Ze łzami w oczach patrzyłam na nieprzytomną Wilczycę. Już bez żadnego problemu mogłam dostrzec tak oczywiste podobieństwo między nią, a moją córką. Dlaczego nabrałam co do niego stuprocentowej pewności dopiero w chwili, gdy ona bezwładnie leży na moich rękach. Nie potrafię przeboleć myśli, że pozwoliłam na to, aby eksperymentowano na mojej córce, a następnie uśpiono ją jak jakieś zwierzę.
- Skipuś, Skipuś obudź się, proszę. - mówiłam do niej szeptem, głaskając po policzku. Miałam jednak pełną świadomość tego, że nie obudzi się tak szybko. Wolę nawet nie pytać Paula, ile środków nasennych jej wstrzyknął, bo chyba się całkiem zapłaczę, po otrzymaniu odpowiedzi.
- Lindo, co ty wyprawiasz?! - do sali wrócili Martin i Paul. Bez słowa podniosłam na nich zapłakany wzrok.
- Nie powinnaś była jej uwalniać. Wiem, że teraz jest pod wpływem środków nasennych, ale z nią nigdy nic nie wiadomo. Najlepiej, jeśli najpierw dokładnie zbadamy, co potrafi, zanim zdecydujemy się na tego typu działania. Pozwól. - Paul wyciągnął ręce, aby zabrać mi moją córkę, ale nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby mu ją oddać.
- Zostaw ją! Nie dotykaj jej nawet! - wykrzyknęłam wściekła, choćby to wszystko była jego wina. Prawda jednak była taka, że Paul zawinił najmniej. To ja i Martin jesteśmy jej rodzicami, więc to my powinniśmy byli ją rozpoznać, nawet kiedy znajduje się w ciele hybrydy.
- Lindo, co się stało? - mój mąż kucnął przy mnie.
- Paul, zostawiłbyś nas na chwilę samych? - spytałam już spokojniej.
- A co będzie z Wilczycą? Dacie sobie z nią radę, gdyby nagle się obudziła? Sądzę jednak, że najrozsądniej będzie...
- Proszę, żebyś wyszedł. - każde z tych słów wypowiedziałam bardzo dokładnie, aby mieć absolutną pewność, że przyjaciel zrozumiał przekaz.
- W razie jakichkolwiek komplikacji, będę w pobliżu. - Paul zwrócił się do mojego męża, po czym opuścił salę.
- Powiesz mi, skąd u ciebie taka nagła zmiana nastawienia, bo zaczyna mnie to niepokoić? Ma to jakiś związek z Emilie, czyż nie?
- Przez tak długi czas szukaliśmy ludzi ze zwierzęcymi cechami i nawet do głów nam nie przyszło, że one żyją z nami pod jednym dachem.
- O czym mówisz?
- Rozmawiałam z Pawicą. Okazuje się, że jest nią Mily, natomiast Wilczycą od początku była nasza Skipper. - Martin spojrzał na śpiącą hybrydę z szokiem połączonym z niedowierzaniem.
- To niemożliwe. Absurdalne wręcz.
- Ja również tak sądziłam, ale spójrz na nią. - oboje z mężem patrzyliśmy na śpiącą córkę. Kiedy Skipper była mała, nie potrafiła usiedzieć na miejscu. Wszędzie było jej pełno. Wilczyca zaś zawsze wydawała nam się niezrozumiałą siłą, którą za wszelką cenę chcieliśmy okiełznać. Teraz spała tak spokojnie... moja córeczka.
- Mamo, tato, co z nią?! - nagle w sali pojawiła się Mily.
- Dostała bardzo dużą dawkę środków usypiających i widoczne są teraz efekty ich działania. - wyjaśnił Martin przygnębionym głosem. Pewnie czuł się winny zaistniałej sytuacji, zupełnie tak, jak ja.
- Aaa, kiedy się obudzi? - dopytywała zmartwiona obecnym stanem siostry. Ja również chciałabym znać odpowiedź na nurtujące ją pytanie.
- Trudno powiedzieć. Mogą upłynąć godziny, ale i dni. Nie wiadomo, ile czasu to będzie trwało.
CZYTASZ
Miraculum : Nietoperz i Pawica
FanfictionCześć wszystkim. Pewnie nikt mnie nie kojarzy, bo jestem przeciętnym uczniem pierwszej liceum, który cicho podkochuje się w koleżance z klasy. Niby mógłbym do niej zagadać, ale ona jest wpatrzona w paryskiego superbohatera, jakby był ósmym cudem świ...