*Mily*
Cześć wszystkim! Tak, to ja, wasza ulubiona superbohaterka, Pawica. Mam przyjemność opowiedzieć wam, co działo się przez ostatnie półtorej miesiąca. No to tak, z pomocą Legendarnych, udało nam się pokonać Crystal i odebrać jej miraculum Sowy, które szczęśliwie wróciło do szkatułki Mistrza Fu. Jednak nie oznacza to dla nas wakacji od bohaterowania, bo jeszcze musimy dopaść Geparda, który jak się później okazało, otrzymał swoje miraculum od ich Wielkiego Stwórcy, który aktualnie jest wrogiem paryskich superbohaterów. Trochę to trwało, ale w końcu pogodziłam się z faktem, że to Adrien okazał się być Czarnym Kotem i znów wszystko jest spoko. Olivii nie udało się przypomnieć tego, kim dla niej byłam, więc teraz jesteśmy przyjaciółkami. Jeśli mam być szczera, lepiej mi się uczy z nią, niż z Emmą, która niezbyt bywa zainteresowana realną nauką. Jeśli chodzi o Carlosa, co dwa tygodnie odwiedza on naszą kryjówkę i tam razem z Nietoperzem udzielamy mu wywiadu, dotyczącego naszych akcji. Skipper stwierdziła, że i tak Bruno zna nasze tożsamości, więc nie wpłynie to na poziom bezpieczeństwa naszego przyjaciela. Oczywiście wraz z Pingwin-girl nigdy nie bierze w nich udziału. Musiałby wydarzyć się cud, żeby moja siostra przekonała się do wspaniałości słowy superbohaterów. To nie jest też koniec liczby wtajemniczonych w nasz sekret. Mój kochany chłopak ostatnio przemienił się w Nietoperza na oczach jego siostry, Roxan, więc wiadomo, jak jest. Skipper oraz wujek Gabriel, tam na marginesie, już wiem, że to on jest Władcą Ciem, postarali się o to, aby Agencja Miraculum została zamknięta i tym samym ciocia Emilie wróciła do domu. Dzisiaj więc lecimy do Paryża, żeby ją przywitać, a ponieważ zostaniemy tam na trochę, znów będę chodziła do jednej klasy z Legendarnymi, jak było to w zeszłym roku.
- Mily, rusz się! Nie mamy całego dnia! - w drzwiach mojego pokoju stanęła Skipper.
- Wyobraź sobie, że nie wszyscy są super szybcy, tak samo jak ty i Bruno.
- Powiedz to pilotowi samolotu, który na pewno nie będzie na ciebie czekał.
- Ja nie rozumiem, po co w ogóle lecimy do Paryża samolotem, kiedy możesz nas tam po prostu przenieść?
- Daj spokój. Mówisz tak, jakbyś nie wiedziała, że mama z tatą są sceptycznie nastawieni do magicznych środków transportu.
- No taak. - mruknęłam niezadowolona.
- Dobra, nie siedź tak, tylko się pakuj. - spojrzałam na poukładane na łóżku ubrania oraz pustą walizkę. Tak, trzeba będzie je tam umieścić w rekordowym czasie, żeby nie spóźnić się na lotnisko. Nagle w głowie zaświtał mi pewien pomysł.
- Skipper? - uśmiechnęłam się do siostry, a ta od razu załapała, o co chcę ją prosić.
- Nie ma takiej opcji. Sama masz się spakować.
- Noo weź. Przecież sama mówiłaś, że miracula mamy po to, żeby z nich korzystać.
- Tak, ale...
- Dziewczyny weźcie się pospieszcie, bo samolot zaraz nam ucieknie! - usłyszałyśmy z dołu wołanie Sary.
- No już dobra. - Skipper westchnęła ciężko, po czym dokonała transformacji. Nawet nie zarejestrowałam tego, jak wszystkie moje ubrania znalazły się w walizce. - Proszę bardzo, a na przyszłość, nie odkładaj pakowania na ostatnią minutę.
- Będę pamiętać, dzięki. - obie zeszłyśmy na dół, gdzie czekali już na nas rodzice wraz z Sarą.
- Cześć, gotowi na podróż? - spytałam uradowana.
- Owszem. - mama spojrzała na Skipper. - Umawialiśmy się, że nie będziemy korzystać z magii, podczas podróży.
- Wiem. My się tylko szybko pakowałyśmy.
- No dobrze, ale wyjazd do Paryża to również okazja do tego, abyście odpoczęły sobie od obowiązków bohaterek. - a zatem nie będziemy pomagały Biedronce, Czarnemu Kotu i reszcie w obronie Paryża? Spojrzałam na mamę z szeroko otwartymi oczami, po czym przeniosłam swój wzrok na starszą siostrę, oczekując na jej komentarz. Skipper posłała rodzicielce cwany uśmiech, co trochę mnie uspokoiło.
- Taa, łudź się z nadzieją, że nie będziemy działać z Legendarnymi. - mama jedynie westchnęła zrezygnowana. Taak, jeśli Skipper się na coś uprze, to nie ma siły, która ją od tego odciągnie.
Na lotnisku
Na całe szczęście zdążyliśmy na lotnisko bez większego problemu. Po załatwieniu formalności, usiedliśmy w samolocie. Spojrzałam przez okno i wzięłam głęboki oddech. Nie wiem, jakie przygody przeżyjemy w Paryżu, ale wiem, że teraz będę brała w nich czynny udział. Samolot wystartował, a Pawica i Wilczyca ruszyły ku kolejnym przygodom u boku Legendarnych.
Koniec. Ja mam tendencję do pisania krótkich epilogów, więc się nie dziwcie. Nie uciekajcie mi jeszcze, bo pojawią się tu jeszcze podziękowania oraz niespodzianka na tysiąc wyświetleń. Do podziękowań!
CZYTASZ
Miraculum : Nietoperz i Pawica
FanfictionCześć wszystkim. Pewnie nikt mnie nie kojarzy, bo jestem przeciętnym uczniem pierwszej liceum, który cicho podkochuje się w koleżance z klasy. Niby mógłbym do niej zagadać, ale ona jest wpatrzona w paryskiego superbohatera, jakby był ósmym cudem świ...