Damon"Jestem taki sam jak mój ojciec!" - powtarzałem niczym mantrę w głowie, odkąd zostałem sam w domu.
Chciało mi się coś uderzyć albo lepiej, miałem ochotę uderzyć Stefana albo go zabić.
Nie do końca wiedziałem dlaczego akurat jego. Może to dlatego, że to dureń, że go nienawidzę, i że to też jego wina po części.
Dlaczego niczego mi wcześniej nie powiedział?!
Dlaczego jest najlepszym wujkiem na całym świecie?!"Jesteś zazdrosny" - powiedział ten głupi głosik w mojej głowie.
- Nie jestem zazdrosny! - krzyknąłem na całe gardło rzucając przy tym pierwszym co było najbliżej mnie.
Wyszło na szklankę po bourbonie.
"Wcale mi to nie pomogło..." - powiedziałem zdenerwowany w myślach.
- Kurwa! - krzyknąłem mając nadzieję, że to mi jakoś pomoże, lecz i to nie pomogło.
- Zdajesz sobie sprawę, że to tylko i wyłącznie twoja wina? - usłyszałem jakiś głos, lecz byłem pewien, że to głos z mojej głowy.
- Tak! - ponownie krzyknąłem. - Bo jestem jak ojciec - warknąłem przez zęby.
- Nie prawda, Damon - poczułem jak ktoś łapie mnie za ramię, powstrzymując mnie jednocześnie przed zrobieniem czegoś złego. - Uspokój się - tym razem to był Stefan.
- Daj mi spokój, poradzę sobie. Sam - podkreśliłem patrząc w jego oczy. - Żałuję, że w ogóle tu wróciłem! - krzyknąłem na odchodne.
- On potrzebuje ojca, biologicznego... - na jego słowa, zatrzymałem się. - Nie schrzań tego, walcz, a najlepiej zmień się, tylko dla niego - powiedział stanowczym tonem.
- A co ty niby wiesz? - warknąłem.
- Może nie wiem jak to jest być ojcem, ale pomyśl... - usłyszałem jak podchodzi do mnie wolnym krokiem. - Czy gdybyś był na jego miejscu, chciałbyś mieć matkę i ojca, prawda? Nie takiego jakiego my mieliśmy, ale postaraj się być dla niego takim ojcem, jakiego ty, my nigdy nie mieliśmy - ustał przede mną, więc mieliśmy na siebie dobrą widoczność. - Spróbuj, bo Charlie jest naprawdę fajnym chłopakiem - uśmiechnął się delikatnie, gdy wspomniał imię młodego. - Ma twoje oczy - klepnął mnie delikatnie w ramię i wszedł na górę, pewnie do swojego pokoju.
"I włosy" - dodałem w myślach.
"Och Stefan, czemu ty zawsze musisz burzyć mi wszystkie plany?!" - krzyknąłem po chwili w myślach.
"Ale ja przecież nie umiem tego wszystkiego robić z dzieckiem" - myślałem. - "Nie daje sobie rady ze sobą samym, a co dopiero z dzieckiem?!"
Jestem nieodpowiedzialnym egoistą, który jedyne co, to potrafi wszystkich, a w szczególności najbliższych ranić na każdym kroku.
I teraz jak tu podejść do mojego syna?
Tym bardziej, że Elena nie da mi się z nim spotkać.Ale się jej nie dziwię...
Sam gdybym był na jej miejscu nie oddałbym kogoś dla mnie ważnego komuś, kto jest potworem.Dosłownie.
Może nie wiem jak to jest mieć dziecko, bo to u mnie nowe, choć tak naprawdę nie do końca doświadczyłem tego, ale wiem jak to jest mieć kogoś, kto może być dla człowieka całym światem; całym życiem; dosłownie wszystkim...
"Nie rozpamiętuj..." - usłyszałem ten głosik w głowie.
Dziwne...
Jedno wydarzenie, słowa, które się wypowie, jeden malutki czyn może zmienić całe dotychczasowe życie.Cała ta głupia kłótnia z Eleną doprowadziła do tego co dzieje się teraz.
Czy możliwe jest, że kochaliśmy się bez prezerwatywy?
Nie pamiętam...
Wiem tylko, że zapłodniłem ją i teraz mamy razem dziecko.Powiedziałem temu biednemu dzieciakowi, że jestem jego ojcem.
No i po co?!
By Elena mnie znienawidziła!Jestem potworem.
Słowa Eleny odbijają mi się echem w głowie.
Nawet nie wiem jak się stało, że siedzę teraz na podłodze pod schodami...
************************************
Hej!😘😘
Co myślicie? ^^
Życzę Wam wesołych świąt i wspaniałej kolacji wigilijnej spędzonej w gronie rodzinnym 😘❣️
A jako prezent ode mnie dla Was, pierwszy rozdział nowego opowiadania 😊
Mam nadzieję, że Wam się spodoba i zostaniecie ze mną i w drugiej historii.A skoro mówię o nowym opowiadaniu, to przyznam się Wam, że mam już mały pomysł na kolejne opowiadanie, tylko muszę sobie to wszystko jakoś poukładać 🤗
Komentujcie, gwiazdkujcie,
Do zobaczenia, Talia_NL ❣️❣️
CZYTASZ
This is my child || Delena
Fanfiction" - Kurwa! - krzyknąłem mając nadzieję, że to mi jakoś pomoże, lecz i to nie pomogło. - Zdajesz sobie sprawę, że to tylko i wyłącznie twoja wina? - usłyszałem jakiś głos, lecz byłem pewien, że to głos z mojej głowy. - Tak! - ponownie krzyknąłem. - B...