27.Jak prawdziwa rodzina

1.1K 42 29
                                    


Damon

Eleny długo nie było. Nie odbierała ode mnie telefonu, nie odpisywała na moje wiadomości, a jakąś godzinę temu powinna była wrócić.

Cholernie się martwiłem.

''A co jeśli jej się coś stało?'' - myślałem, a w głowie pojawiały się najgorsze scenariusze.

Nie powinienem.
Obiecałem sobie, że nie będę okazywał swoich uczuć, ale teraz nie potrafiłem.
Za bardzo kocham Elenę.

''Przyznaję się! Kocham ją i nigdy nie przestanę'' - powiedziałem w myślach. - "I nie zmieniam się tylko dla Charlie'go, ale też dla niej, bo chcę ją odzyskać."

Siedziałem w pokoju Chariliego, ani na chwilę nie przestając myśleć co się stało z Eleną.

W końcu przyszła mi do głowy Caroline i Bon-Bon, postanowiłem więc do nich zadzwonić.

Jeden sygnał, drugi i nagle usłyszałem jak ktoś szarpie klamkę od drzwi wejściowych, pukając ciągle jak opętany.

Zerwałem się z krzesła, najciszej jak mogłem, by nie obudzić dziecka i otworzyłem drzwi, jednocześnie w tym samym czasie usłyszałem pod drugiej stronie telefonu:

-Halo? - to była Blondie, ale to nie ona była teraz ważna, więc się od razu rozłączyłem, bo po drugiej stronie drzwi stała przestraszona Elena.

- Jasny gwint, jak mnie przestraszyłaś - o mało nie krzyknąłem. - Mogłaś do mnie zadzwonić albo... - przerwałem całkowicie oszołomiony, bo w tym momencie kobieta rzuciła się mi na szyję.

- Co się dzieje? - pytałem, tuląc ją do siebie.

Zamknąłem szybko drzwi i wziąłem ją na ręce, by po chwili położyć na kanapie w salonie. Ona ani na chwilę się ode mnie nie oddaliła, trzymała mnie cały czas w szczelnym uścisku jakby bała się, że jak mnie choćby na moment puści, rozpłynę się.

- Damon, nie chcę tam już wracać - szepnęła tylko.

- Elena, co się stało? - spoważniałem.

- Pijany mężczyzna zaczynał mnie dotykać, ale uciekłam mu - starała się uspokoić. - Tak bardzo się bałam - schowała twarz w moją szyję.

Wciąż płakała.

- Zabiję - spoważniałem jeszcze bardziej, choć nie wiedziałem, że tak jeszcze można.

- Nie, po prostu nie zostawiaj mnie - niemalże błagała. - Nigdy mnie nie zostawiaj...

- Obiecuję ci, skarbie - mówiąc to patrzyłem się w jej oczy.

Nigdy jej nie zostawię.
Szybciej mnie zabiją, niż znowu popełniłbym ten sam błąd co kiedyś.

Poczułem jej miarowy oddech.
Zasnęła.

Wziąłem ją na ręce i poszedłem do jej sypialni, gdzie położyłem ją i przykryłem kołdrą, a sam wróciłem do salonu i zasnąłem na kanapie.

*****************

- Obudź się - następnego dnia obudził mnie głos Charlie'go.

- Mama jeszcze śpi? - zapytałem, otwierając oczy.

- Chyba tak, ale ja jestem głodny - przytulił do siebie swojego pluszaka.

- Ja ci zrobię śniadanie, a ty będziesz cichutko, żeby nie obudzić mamy, co? - wstałem z kanapy, a malec w odpowiedzi kiwnął głową.

- Co chcesz zjeść? - zapytałem, sądząc syna na blacie. - Płatki z mlekiem, naleśniki czy mleko z płatkami, a może od razu kanapki?

- Naleśniki! - pisnął, wyciągając radośnie ręce w górę.

Zaśmiałem się cicho i wziąłem się do roboty, nie zapominając o Elenie, która na pewno będzie głodna jak wstanie.

- Mogę mówić do ciebie "tato"? - zapytał nagle, kiedy nakładałem już placki na talerz.

Spojrzałem na niego, a w oczach widziałem nadzieję.

- Przecież jestem twoim tatą - mrugnąłem do niego.

Charlie wyciągnął do mnie rączki, chcąc mnie przytulić, jednak w tym momencie dołączyła do nas Elena, przerywając moment.

- Zrobiliście dla mnie śniadanko? - uśmiechnęła się.

- Tatuś zrobił tylko dla mnie.

"Nazwał mnie tatą..." - myślałem. - "To takie dziwne uczucie, takie inne w znaczeniu pozytywnym."

************************************
Hej!❤️❤️
Co myślicie? 😏
Jakieś teorie? ^^

Komentujcie, gwiazdkujcie,
Do zobaczenia, Talia_NL ❣️❣️

This is my child || DelenaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz