DamonEleny długo nie było. Nie odbierała ode mnie telefonu, nie odpisywała na moje wiadomości, a jakąś godzinę temu powinna była wrócić.
Cholernie się martwiłem.
''A co jeśli jej się coś stało?'' - myślałem, a w głowie pojawiały się najgorsze scenariusze.
Nie powinienem.
Obiecałem sobie, że nie będę okazywał swoich uczuć, ale teraz nie potrafiłem.
Za bardzo kocham Elenę.''Przyznaję się! Kocham ją i nigdy nie przestanę'' - powiedziałem w myślach. - "I nie zmieniam się tylko dla Charlie'go, ale też dla niej, bo chcę ją odzyskać."
Siedziałem w pokoju Chariliego, ani na chwilę nie przestając myśleć co się stało z Eleną.
W końcu przyszła mi do głowy Caroline i Bon-Bon, postanowiłem więc do nich zadzwonić.
Jeden sygnał, drugi i nagle usłyszałem jak ktoś szarpie klamkę od drzwi wejściowych, pukając ciągle jak opętany.
Zerwałem się z krzesła, najciszej jak mogłem, by nie obudzić dziecka i otworzyłem drzwi, jednocześnie w tym samym czasie usłyszałem pod drugiej stronie telefonu:
-Halo? - to była Blondie, ale to nie ona była teraz ważna, więc się od razu rozłączyłem, bo po drugiej stronie drzwi stała przestraszona Elena.
- Jasny gwint, jak mnie przestraszyłaś - o mało nie krzyknąłem. - Mogłaś do mnie zadzwonić albo... - przerwałem całkowicie oszołomiony, bo w tym momencie kobieta rzuciła się mi na szyję.
- Co się dzieje? - pytałem, tuląc ją do siebie.
Zamknąłem szybko drzwi i wziąłem ją na ręce, by po chwili położyć na kanapie w salonie. Ona ani na chwilę się ode mnie nie oddaliła, trzymała mnie cały czas w szczelnym uścisku jakby bała się, że jak mnie choćby na moment puści, rozpłynę się.
- Damon, nie chcę tam już wracać - szepnęła tylko.
- Elena, co się stało? - spoważniałem.
- Pijany mężczyzna zaczynał mnie dotykać, ale uciekłam mu - starała się uspokoić. - Tak bardzo się bałam - schowała twarz w moją szyję.
Wciąż płakała.
- Zabiję - spoważniałem jeszcze bardziej, choć nie wiedziałem, że tak jeszcze można.
- Nie, po prostu nie zostawiaj mnie - niemalże błagała. - Nigdy mnie nie zostawiaj...
- Obiecuję ci, skarbie - mówiąc to patrzyłem się w jej oczy.
Nigdy jej nie zostawię.
Szybciej mnie zabiją, niż znowu popełniłbym ten sam błąd co kiedyś.Poczułem jej miarowy oddech.
Zasnęła.Wziąłem ją na ręce i poszedłem do jej sypialni, gdzie położyłem ją i przykryłem kołdrą, a sam wróciłem do salonu i zasnąłem na kanapie.
*****************
- Obudź się - następnego dnia obudził mnie głos Charlie'go.
- Mama jeszcze śpi? - zapytałem, otwierając oczy.
- Chyba tak, ale ja jestem głodny - przytulił do siebie swojego pluszaka.
- Ja ci zrobię śniadanie, a ty będziesz cichutko, żeby nie obudzić mamy, co? - wstałem z kanapy, a malec w odpowiedzi kiwnął głową.
- Co chcesz zjeść? - zapytałem, sądząc syna na blacie. - Płatki z mlekiem, naleśniki czy mleko z płatkami, a może od razu kanapki?
- Naleśniki! - pisnął, wyciągając radośnie ręce w górę.
Zaśmiałem się cicho i wziąłem się do roboty, nie zapominając o Elenie, która na pewno będzie głodna jak wstanie.
- Mogę mówić do ciebie "tato"? - zapytał nagle, kiedy nakładałem już placki na talerz.
Spojrzałem na niego, a w oczach widziałem nadzieję.
- Przecież jestem twoim tatą - mrugnąłem do niego.
Charlie wyciągnął do mnie rączki, chcąc mnie przytulić, jednak w tym momencie dołączyła do nas Elena, przerywając moment.
- Zrobiliście dla mnie śniadanko? - uśmiechnęła się.
- Tatuś zrobił tylko dla mnie.
"Nazwał mnie tatą..." - myślałem. - "To takie dziwne uczucie, takie inne w znaczeniu pozytywnym."
************************************
Hej!❤️❤️
Co myślicie? 😏
Jakieś teorie? ^^Komentujcie, gwiazdkujcie,
Do zobaczenia, Talia_NL ❣️❣️
CZYTASZ
This is my child || Delena
Fanfiction" - Kurwa! - krzyknąłem mając nadzieję, że to mi jakoś pomoże, lecz i to nie pomogło. - Zdajesz sobie sprawę, że to tylko i wyłącznie twoja wina? - usłyszałem jakiś głos, lecz byłem pewien, że to głos z mojej głowy. - Tak! - ponownie krzyknąłem. - B...