Damon- Dlaczego mi nie powiedziałeś?! - ryknąłem do Stefana od razu jak wszedł do domu.
- Obiecałem Elenie - odpowiedział cicho po długim czasie.
- Pomagałeś jej, a mi niczego nie powiedziałeś, chciałeś żebym wyjechał... - urwałem, bo nagle przyszło mi coś do głowy: - A może ty chciałeś być z nią? Miałeś spokój ze mną, więc nikt by nie wszedł ci w drogę! - krzyczałem zdenerwowany. - Przecież się kochacie, jesteście bratnimi duszami i tak dalej!
- Co ty gadasz, Damon? - zdziwił się młodszy Salvatore. - Elena jest moją najlepszą przyjaciółką i tyle, nie jesteśmy razem i nie będziemy...
- Kłamiesz!
- Eleny nie znasz?! Nie wiesz jak ona bardzo cię kochała?! Jak cię kocha?! Głupi jesteś i widzisz tylko swój czubek nosa! Mimo, że skrzywdziłeś ją, ona cały czas cię kocha i tęskni, a ty myślisz o takich rzeczach?! - tym razem on krzyknął. - Kocham ją, ale to jest zupełnie inna miłość, niż ty i ona. Wiesz, że zawsze tak było, i że to ty jesteś jej jedynym, którego nigdy nie przestała kochać!
- Nie zasługujesz na to - dodał szeptem, tak jakbym nie miał tego usłyszeć.
- Myślałem, że będzie prościej... - także szepnąłem.
- Jesteś dupkiem - rzucił tylko i poszedł do swojego pokoju.
"Wiem" - pomyślałem.
Wyjechałbym stąd jak najszybciej, lecz coś w środku mówi mi, że mam zostać. Jakby to coś mnie tu przyciągało.
"Walcz o nią" - coś w głowie mi mówiło.
"Jesteś egoistą, nie pamiętasz? Ona nie zasługuje na ciebie!" - coś innego jeszcze słyszałem w moich myślach.
Potem nagle przypomina mi się ten chłopczyk, który nie uciekł ode mnie, stał i patrzył się na mnie tymi swoimi wielkimi, niebieskimi oczami.
Były podobne do moich.
Teraz do mnie to dopiero dociera.
Albo i nie...Włosy też miał moje.
Jak to możliwe?
I dlaczego nie zauważyłem tego wcześniej, tylko pomysłem o Stefanie?!Kilka godzin później znalazłem się pod domem Enzo'a. Wszedłem do środka bez pukania, nie przejmując się czy w ogóle go zastanę czy może będzie robić różne dziwne rzeczy.
- Nie wierzę, że tu jestem, ale musisz mi pomóc! - krzyknąłem wchodząc głębiej do środka.
- Mam bourbon! - skłamałem.
Powiedziałem tak, bo byłem pewien, że Enzo przybiegnie do mnie niczym piesek.
Mówiąc do mnie, mówię o bourbonie.
Dziwne, bo nic się nie wydarzyło.
"Pusto?" - pytałem siebie w myślach.
- Kocham cię - nagle usłyszałem kobiecy głos, jakby gdzieś z sypialni mojego kolegi.
Nienawidzę tych dwóch słów!
Gdybym teraz trzymał tą butelkę, na pewno upuściłbym ją, robiąc hałas w całym mieszkaniu.
Czułem obrzydzenie i miałem ochotę wymiotować przez te czułości, więc szybko wybiegłem z mieszkania tracąc ochotę na jakąkolwiek rozmowę z kimkolwiek, a tym bardziej z Enzo.
Czy świat mnie aż tak nienawidzi, że robi mi wszystko na złość?!
Elena miała wyjechać, a została, Stefan ciągle jest durniem i jeszcze żyje, Enzo ma kogoś i czuje to przereklamowane uczucie zwane miłością...
A ja nie wiedzieć czemu wciąż tu siedzę, zamiast wyjechać i wrócić do Nowego Orleanu i żyć tak jak wcześniej.
Byłem szczęśliwy i miałem wszystko czego tylko zapragnąłem.
Ale jestem tu...Zostałem, bo chyba tego chcę, bo chcę poznać mojego syna, bo chcę mu pokazać jak to jest mieć ojca.
Ale to tylko i wyłącznie marzenia i pragnienia.
Nie mogę tego zrobić, bo ja nie jestem odpowiednią osobą, by to zrobić.
Nie chcę nawet o tym myśleć, ale tak naprawdę to Stefan jest najlepszym i najodpowiedniejszym człowiekiem, powinien...
Nie wierzę, że o tym pomyślałem!
************************************
Hej!😘😘
Prawie zapomniałam o dodaniu nowego rozdziału 🙊
Ale jest 🤗
Co myślicie? ^^Komentujcie, gwiazdkujcie,
Do zobaczenia, Talia_NL ❣️❣️

CZYTASZ
This is my child || Delena
Fiksi Penggemar" - Kurwa! - krzyknąłem mając nadzieję, że to mi jakoś pomoże, lecz i to nie pomogło. - Zdajesz sobie sprawę, że to tylko i wyłącznie twoja wina? - usłyszałem jakiś głos, lecz byłem pewien, że to głos z mojej głowy. - Tak! - ponownie krzyknąłem. - B...