Julia POV
Co się stanie jeśli nie wróci?
Co jeśli to wszystko było zakładem?
A może robił to do śmiechu?
Czy wujek google będzie znał na to odpowiedź skoro sama nie wiem?
-Nie myśl o tym -głos Pauli wyrwał mnie z transu.
-Hmm? Nie myślę... Po prostu zapatrzyłam się w kwiatki, chyba kupie nowe te są takie zwiędłe -machnęłam ręką w stronę rośliny z grymasem.
-Kupiłaś go dwa dni temu - wywróciła oczami.
-Oh, no widzisz. To będę co dwa dni kupować kwiatki -mruknęłam odkładając kubek z herbatą na blat.
Herbata od dobrych paru dni jest moją najlepszą przyjaciółką. Przez cały czas piję tylko to, no i wodę rzecz jasna.
Nie jadłam 3 dni, po tym czasie ogarnęłam się a raczej zrobiła to Paula, mimo wszystko wróciłam do punktu wyjścia. Zamiast dowiadywać się o dobrych rzeczach dowiaduję się o tych złych.
Dlaczego jeszcze nie wrócił? Minęły prawie dwa tygodnie.
-Proszę cię, on wróci. Długo jeszcze nie da rady. Ja muszę lecieć -podeszła do mnie. -Zjedz coś bo będziesz wyglądać jak kościotrup -uśmiechnęła się lekko.
-Czy on wie? -spojrzałam na nią.
-O czym?
-O tym co dzieję się u mnie? Czy mówisz mu to co dzieję się u mnie jak mi to co u niego.
-Julka...
-Okej, możesz już iść -odwróciłam wzrok.
-Mówię ale nie wszystko -westchnęła.
-Okej, leć już -przytuliłam ją.
-Trzymaj się kochanie, wpadnę potem -odwzajemniła uścisk a po chwili nie było już jej w mieszkaniu.
Cisza.
Słyszałam tylko swój własny oddech. W mieszkaniu nie grał telewizor, radio ani żadna z innych podobnych rzeczy.
Nie miałam na to ochoty, nie chciałam udawanego szczęścia, nie chciałam słuchać radosnych głosów kiedy ja byłam smutna, rozczarowana albo może zła?
Wole siedzieć przez pół dnia na kanapie, patrzeć na ścianę i popijać herbatkę.
Kiedyś dosłownie zabiłabym się przez taki dzień, uwielbiam korzystać z każdej godziny w możliwy sposób.
Teraz nie mam na to ochoty.
Chociaż? Jest tyle rzeczy które mogę zrobić...
No i nie zastanawiając się zeskoczyłam gwałtownie z blatu na którym siedziałam.
Przed oczami pojawiły mi się czarne mroczki i po raz drugi tego dnia chęci do wymiotów.
Ile sił w nogach pobiegłam do łazienki, ukucnęłam przy toalecie i zwróciłam pitą przeze mnie herbatę.
Wytarłam twarz ręcznikiem zcierając pot z czoła oraz wymiociny na końcu.
Oparłam się o ścianę na przeciw lustra i spojrzałam w swoje odbicie. Blada, chuda twarz. Czekoladowe oczy pozbawione chęci do życia i zaczerwienione usta przez ciągłe przegryzanie wargi. Nie wspomnę już o worach pod oczami.
Nerwowo mrugałam powiekami aby czarne mroczki zniknęły. Niestety tak się nie stało.
Moje ciało zaczęło osuwać się w dół, wydawało się cholernie ciężkie jak i każdy mój ruch.
Mroczki się nasiliły, a po chwili była już zupełna ciemność.
CZYTASZ
Livin' La Vida Loca 🚬 White2115 ✅
FanfictionW momencie kiedy chcesz być normalnym nastolatkiem życie ci na to nie pozwala, bo przecież stara miłość nie rdzewieje czyż nie? I mimo wszystko to co przychodzi łatwo nie trwa długo. A to co trwa długo nie przychodzi łatwo. _______________________ ...