Sebastian POV
Wszedłem do sklepu po żelki, bo czemu nie?
-Jakie mam wziąć żelki? -spytałem Julkę z którą rozmawiałem przez telefon.
-Będziesz jadł beze mnie żelki!? Z nami koniec! -krzyknęła.
Zaśmiałem się.
-A kiedy był początek? -przegryzłem wargę.
Chwyciłem za 2 paczki różnych żelków i ruszyłem do kasy.
-Irytujesz mnie -westchnęła.
-Oh, to teraz w końcu wiesz jak mi z tobą ciężko -zaśmiałem się.
-Czyli jestem dla ciebie ciężarem tak? -spytała a kiedy miałem odpowiedzieć, wyprzedziła mnie -Okej, w takim razie udław się tymi żelkami idioto -warknęła.
-Przecież wiesz, że się z tobą drocze.
Wyszedłem ze sklepu po zapłaceniu za moje jakże wielkie zakupy.
-No dobrze, muszę kończyć bo mamusia wzywa -zachichotała.
Mówiłem już jak bardzo kocham jej śmiech?
Jest cudowny!
-No dobra.
-Zadzwoń jak już pogadasz z Paulą ok?
-Ok.
-No to cześć.
-No hej.
Rozłączyła się.
Nim się obejrzałem byłem już pod naszym hotelem. Wszedłem do środka i od razu skierowałem się do pomieszczenia z barem, bilardem i różnymi podobnymi rzeczami.
W jednym ze stolików siedziała moja siostra. Pewnym krokiem podszedłem i usiadłem naprzeciwko niej.
-Wyrwałaś mnie z porannej randeczki, mam nadzieje, że to coś ważnego.
Paula spojrzała na mnie wzrokiem pełnym odrazy ale również pełnym smutku.
Wtedy już wiedziałem, że jest coś nie tak.
Ale nie wiem jeszcze co.
Za nim zdążyłem zadać pytanie 'co się stało', Blondynka wyjęła kartkę i rzuciła ją na stół.
Bilet.
Po co jej bilet?
-Rozwiń -zmarszczyłem brwi patrząc to na bilet to na siostrę.
Od dziecka mówiliśmy 'rozwiń' kiedy któreś z nas oczekiwało wyjaśnień. Może nie zawsze ale zazwyczaj.
-Albo ona albo ja -rzuciła bez emocji wzruszając ramionami.
-Nadal nie rozumiem - prychnąłem.
To wcale nie tak, że się domyślałem.
A nie jednak tak.
Po porstu chcę mieć pewność, że to nie o to chodzi.
-Sebastian nie będę owijać w bawełnę do cholery -warknęła kładąc rękę na stół. Jej mina zmieniła się o 180°, była serio wkurzona. -Myślałam nad tym długo i cholera! Ona jest dla mnie jak siostra, nie pozwole ci jej zniszczyć. Sam jesteś świadom, że to nie wyjdzie ale nie umiesz odpuszczać. Jesteś cholernym samolubem! - jej oczy się zaszkliły -Nie zasługujesz na nią -powiedziała ciszej, ale na tyle, żebym ją słyszał.
Wtedy już wiedziałem. Nie myliłem się co do moim myśli, chodziło dokładnie o to.
-Masz rację nie zasługuje na nią, jestem cholernym samolubem ale wiesz co? -spojrzała na mnie -Dzięki temu tutaj jestem i się nadal trzymam. Dzięki temu masz jeszcze brata, już dawno mógłbym ze sobą skończyć do cholery!
Pomogłaś mi z tym białym cholerstwem tak? Wiesz, że od dłuższego czasu nie biore więc czego jeszcze ode mnie oczekujesz? Sądzisz, że jestem na tyle głupi żeby zaprzepaścić ZNOWU szansę na szczęście? Skoro tak to wielkie dzięki siostrzyczko, teraz widać kto tu jest egoistyczny i samolubny -warknąłem.-Nie ufam ci, nie jeśli chodzi o Julkę -spuściła wzrok na swoje dłonie złączone na stole.
-Proszę, weź to - rzuciłem biletem w jej stronę -Wracaj sobie do Warszawy. Nie potrzebuje twojej opinii, zapewniam cię tylko, że jej nie zniszczę. Nawet gdyby prosiła to bym jej tego gówna nie dał do cholery -fuknąłem - Nie wiem jak ty ale ja zamierzam naprawić swoje błędy i żyć tym co jest teraz a nie tym co było i nie wróci. Tobie radziłbym to samo -wzruszyłem ramionami - A z tobą czy bez i tak mi się to uda, może ty tego nie widzisz ale staram się. Staram się i jestem w końcu sobą, ale ty to masz w dupie kurwa -zaśmiałem się - Chcesz żebym wrócił do Warszawy i robił to co robiłem kiedy odeszła? Tak bardzo tego chcesz? -spojrzałem w jej oczy kiedy podniosła na mnie wzrok.
-Oczywiście, że nie!
-To daj mi szansę jak zrobiła to ona, bo ona we mnie wierzy a tego potrzebuje najbardziej.
-Dała ci szansę?
-Teoretycznie tak - uśmiechnąłem się.
-Dobrze, dam ci tą cholerną szansę to wszystko naprawić, ale uwierz mi na słowo, że jeśli coś jej się stanie to osobiście cie kuźwa zajebie -przymrużyła oczy.
-Dziekuję -uśmiechnąłem się i chwyciłem ją za rękę, która leżała na stole.
Paula ścisnęła moją dłoń i odwzajemniła uśmiech.
-Ale to nie zmienia faktu, że dziś wracam -zaśmiała się.
-Słucham? -otworzyłem szerzej oczy.
-No tak, lot nie może się zmarnować. A tak poza tym lecę z Borysem - wzruszyła ramionami.
-Nie wierze, że ten laluś już wraca -zaśmiałem się.
-Uważaj na słówka frajerze, bo zmienie zdanie -fuknęła.
-Okej, okej już dobra -przewróciłem oczami.
-To ja już idę, muszę pożegnać się z Julką -uśmiechnęła się chytrze.
-Czekaj czekaj, to była część planu!
-Hmmm.. racja -zaśmiała się gorzko -Musiałam cię przy okazji wyciągnąć, żeby zrobić sobie babskie popołudnie. No wiesz zobaczę ją dopiero w wakacje -wzruszyła ramionami -A ta rozmowa i tak by cię nie ominęła, chciałam pogadać z tobą po tym jak bym poszła do Julki ale Borys powiedział, że u niej jesteś więc przy okazji cię wyciągnęłam żebyśmy miały czas dla siebie.
-I weź tu zrozum laski -zaśmiałem się i wstałem z krzesła co uczyniła również moja siostra.
Pożegnałem się z nią więc ta ruszyła w stronę wyjścia. Zadzwoniłem do Borysa, który po upływie 15 minut był w sali rozrywki.
Tak ją nazwaliśmy no bo wiecie, po procentach jest tu niezła zabawa.
-Kiedy chciałeś mnie poinformować, że dzisiaj lecisz? -spytałem kiedy chłopak chwycił kij od bilarda.
-W zasadzie poruszyłbym temat teraz ale ty zacząłeś bo Paula ci powiedziała -wzruszył ramionami.
-Owszem powiedziała.
-Ohh.. i co teraz będziesz obrażony bo z nią lecę? -fuknął
-Nie no spokojnie i tak po 3 dniach się zobaczymy.
-Racja - zaśmiał się.
-Okej, gramy! -oznajmiłem na co ludzie w barze się na mnie spojrzeli.
Taaa, kiedy kłóciłem się z Paulą wcale lepiej nie było. 2 gości nawet wyszło z pomieszczenia a barman posłał nam pełne nienawiści spojrzenie, że spławiamy mu klientów.
W sumie i tak nie obchodzi mnie czyjaś opinia.
No chyba, że Julii.
Wiecie... to zmienia postać rzeczy.
CZYTASZ
Livin' La Vida Loca 🚬 White2115 ✅
Fiksi PenggemarW momencie kiedy chcesz być normalnym nastolatkiem życie ci na to nie pozwala, bo przecież stara miłość nie rdzewieje czyż nie? I mimo wszystko to co przychodzi łatwo nie trwa długo. A to co trwa długo nie przychodzi łatwo. _______________________ ...