Mam dość czekania.
Mam dość tego pierdolonego, szpitalnego korytarza.
Siedzimy tu już od paru godzin.
Wypłakałem już chyba wszystkie łzy.
Gdy przyjechaliśmy - Minho był już reanimowany.
Nie wiem co z nim.
Nie wiem nawet, czy żyje.
Niczego nie chcą nam powiedzieć.
"Przyjdzie ktoś z jego rodziny, to się dowiecie".
Pieprzcie się.
Jestem jego chłopakiem i mam prawo wiedzieć, czy w ogóle kurwa oddycha.
Jego rodziców nie ma w Seulu. Tak przynajmniej powiedział Chan. Powiadomił pana Parka o całym zajściu, a ten od razu zadzwonił do rodziców Minho. Jego matka ma się tu zjawić za parę godzin. Szczerze, nie chciałem poznać matki Minho tak wcześnie. Tym bardziej nie w takim miejscu. Nie w szpitalu, martwiąc się o życie mojego chłopaka, a co najważniejsze - jej jedynego syna.- Trzymasz się? - słyszę głos Felixa, który siada obok.
- A jak kurwa myślisz? - warczę, zadając mu retoryczne pytanie.
- Przepraszam... Durne pytanie. - wzdycha. - Też się martwię... Wybacz mi...
- W porządku. - chowam twarz w dłoniach. - Zaraz chyba eksploduje...
W tym samym momencie, drzwi do sali, w której lekarze walczą o życie mojego chłopaka, zostają otwarte. Na korytarz wychodzi jedna z pielęgniarek. Zrywam się na równe nogi.
- Co z nim? - dosłownie skaczę w stronę kobiety.
- Żyje. - mówi. - Za chwilę przewozimy go na oddział pooperacyjny.
O mały włos się nie przewracam.
Boże.
Dziękuję.
Ledwo jestem w stanie oddychać. Ponownie zalewam się łzami.
Mój chłopak żyje.
On żyje..
Sapię ciężko, poprzez łzy.
- Jisung? - przede mną staje Chan. - Już wszystko dobrze. Będzie dobrze.
Lider przyciąga mnie do siebie. Przytula mnie, dając mi się wypłakać w swoją pierś.
- On...O-n-n-n...ż-ży-y-j-e-e... - staram się coś powiedzieć.
- Tak. Wszystko jest w porządku....
Po chwili, drzwi do sali operacyjnej ponownie stają otworem. Odskakuję od Chana jak poparzony. Z pomieszczenia wychodzą dwie pielęgniarki, oraz lekarz, pchając przed sobą łóżko na kółkach, na którym leży, wciąż śpiący Minho.
- Boże, kochanie... - łkam.
- Chodźmy... - słyszę niski głos Felixa. - Idziemy na ten oddział...
***
Minho został przydzielony do sali numer 27. Po kolejnej godzinie, spędzonej na korytarzu, mam już serdecznie dość czekania. Jestem zmęczony, głodny, przerażony i zdenerwowany. Nie mam siły tu siedzieć i czekać, aż matka Minho łaskawie się tu zjawi.
- Wiecie co? - mówię do chłopaków, wstając z ławki. - Jebać to. Nie będę tutaj siedział bezczynnie.
Podchodzę do drzwi sali Minho i chwytam za klamkę.
- Czekaj co robisz? - pyta Chan, powstrzymując mnie przed otwarciem drzwi. - Pielęgniarka cię wypierdoli...
- Nie, jeżeli jej powiem, że jestem spokrewniony z Minho. - przerywam mu. - Myśl, że trochę chłopie.
Po woli otwieram drzwi. Pielęgniarka kręcąca się po pomieszczeniu, przerywa swoją pracę i patrzy na mnie.
- Nie wolno tu Panu wchodzić jeżeli nie jest Pan nikim z rodziny...

CZYTASZ
WHY NOT? || minsung [PL]
Fanfiction"Dlaczego to zrobiłeś?" - zapytałem. "Nie muszę Ci się z niczego tłumaczyć, Jisung." - Minho wgapiał się w ścianę, próbując uniknąć mojego spojrzenia. Na chwilę zapadła cisza. "Nie możemy tego robić. Wiesz o tym?" - powiedziałem po chwili. On tylko...