#10

186 10 0
                                    

Gdy się obudziłam, już go nie było. Wyszedł z samego rana i znów zabrał ze sobą Cartera. Chciałam wyjaśnić z nim całą tą sytuację która wydarzyła się między nami w nocy, ale wychodziło na to, że będę musiała trochę z tą rozmową poczekać.

Gdy jadłam sama w kuchni śniadanie przypomniałam sobie o karteczce, którą dostałam od Tobiasa. Przez to wszystko, co się wczoraj działo zupełnie wyleciała mi ona z głowy. Pobiegłam szybko na górę i znalazłam bluzę, w której tu przyjechałam. Podziękowałam sobie w duchu, że nie wrzuciłam jej do prania i wyjęłam z kieszeni wymiętą karteczkę.

Gdy przeczytałam długą wiadomość zakończoną mrugającą minką, wybuchnęłam śmiechem. Wyobraziłam sobie jak bardzo musiał być zadowolony z siebie, gdy to pisał. Broń Boże, żeby Alex dowiedział się, co wykombinował mój brat. Obdarłby go ze skóry.

Złożyłam starannie karteczkę i schowałam ją do kieszeni dżinsów.

A więc wychodziło na to, że spodziewałam się dzisiaj przesyłki.

*   *  *

Kerri jeszcze spała, a Luke nadal siedział w swoim pokoju, więc miałam cały parter dla siebie.  Otworzyłam szufladę, do której schowałam kupione wcześniej świece zapachowe. Zapaliłam kilka, nasypałam sobie do miski popcornu i rozsiadłam się z książką na kanapie. W tym domu praktycznie nie było nic innego do roboty, chociaż mi to nie przeszkadzało. Ciekawe, co oprócz zachowywania się jak dupek, robił tu Luke całymi dniami, zamknięty u siebie.

Po godzinie zobaczyłam schodzącą po schodach Kerri, która wyglądała jakby w ogóle nie zmrużyła oka. 

-Ciężka noc, co?

- Nawet bardzo. - potarła oczy, próbując się rozbudzić -  Ciągle te cholerne koszmary.

Kolejna rzecz, która nas łączy.

Gdy w końcu spojrzała w moim kierunku, zamarła. Wpatrywała się we mnie jak zahipnotyzowana, a przez moment miałam wrażenie, że zobaczyłam w jej oczach strach.

Rozejrzałam się kompletnie zdezorientowana.

- Co? 

- Zgaś to.

- Co? - powtórzyłam nic nie rozumiejąc

Nie odpowiedziała mi, tylko podeszła i jednym szybkim ruchem zgasiła świeczki, po czym wyrzuciła je do kosza. Wpatrywałam się w nią z szeroko otwartymi oczami.

Pochwyciła moje spojrzenie, ale jej twarz pozostała nieprzenikniona.

- W tym domu nie wolno palić. Nic. Żadnego ognia. Zrozumiałaś?

Powoli skinęłam głową.

- Dlaczego?

Obrzuciła mnie tylko spojrzeniem mówiącym, że to nie moja sprawa i weszła do kuchni żeby zrobić sobie śniadanie.

*   *   *

Gdy wczesnym popołudniem zadzwonił dzwonek do drzwi, Kerri zerwała się na równe nogi, a jej ręce powędrowały w kierunku broni. Podbiegła do drzwi i zerknęła przez wizjer, trzymając palce na spuście. Nie dziwiłam się jej reakcji, bo niby kto miałby nas tu odwiedzać? Ale ja wiedziałam coś, czego ona nie wiedziała.

- Mafia raczej by nie dzwoniła, prawda? - mruknęłam i przepchnęłam się obok niej, żeby sięgnąć do klamki.

- Co ty robisz? - warknęła szeptem - Idź stąd!

- To do mnie. - przekręciłam zamek i zerknęłam na nią znacząco.

Niechętnie się odsunęła, cały czas pozostając w gotowości do ataku.

Droga przez mrok/ PORWANAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz