#21

161 6 0
                                    

Luke

Już schodząc po schodach wiedziałem, że Cassie będzie w kuchni. W całym domu słychać było jak tłukła się pokrywkami od garnków i cholera wie czym jeszcze.

Wolałbym, żeby to nie ona była jedyną osobą dzięki której nie chodzimy wszyscy głodni. Do tej pory za każdym razem gdy miałem w ustach któreś z jej kulinarnych dzieł, musiałem się pilnować, by nie pokazywać po sobie jak bardzo mi smakowało. Chociaż ona nawet by tego nie zauważyła. Gdy tylko mogła robiła wszystko, by unikać ze mną jakiegokolwiek kontaktu, również wzrokowego.

Jeszcze bardziej dziwiło mnie, że naprawdę idę tam specjalnie po to aby choć trochę zakopać topór wojenny między nami. Dziesiątki kazań od Kerri i wszystko, czego się przez ostatnie dni dowiedziałem uświadomiły mi, że zachowywałem się trochę nie w porządku względem niej.

Wszedłem do kuchni. Stała odwrócona do mnie plecami i wyrabiała ciasto na stolnicy. Przekrzywiłem głowę, przez chwilę się jej przyglądając. Włosy związała w warkocz, aby jej nie przeszkadzały, a na ubrania założyła fartuszek. Jej ruchy były pewne, wyćwiczone, doskonale wiedziała co robi. Była do tego stopnia skupiona na swoim zadaniu, że nawet nie zauważyła mojej obecności.

Przy kolejnych kilku krokach specjalnie narobiłem hałasu, by mnie usłyszała. Nie chciałem jej wystraszyć. Nie po tym, co ostatnio przeszła.

Odwróciła się gwałtownie, a gdy mnie zauważyła, momentalnie cała się spięła. Jeszcze parę dni temu czerpałbym satysfakcję z tego, że tak na nią działam. Tym razem poczułem się niezręcznie. Nie chciałem, by się mnie bała. 

- Gotujesz. - zauważyłem, przyglądając się bałaganowi w kuchni.

Świetny sposób na rozpoczęcie rozmowy.

Ledwie zauważalnie skinęła głową. Widziałem, że przygląda mi się podejrzliwie niepewna, czego od niej chcę.

- Co to będzie?

- Mamy sporo jabłek to pomyślałam, że zrobię szarlotkę.

Rozejrzałem się w poszukiwaniu książki kucharskiej, lecz nigdzie nic takiego nie zauważyłem.

- Znasz przepis na pamięć?

Przytaknęła, wracając do pracy. Zwróciłem uwagę, że stanęła tak, aby mieć mnie na oku.

- Często piekłam ją dla dziadka. Wiedziałabym co robić nawet z zamkniętymi oczami.

Przez chwilę staliśmy w milczeniu. Przyglądałem się jej czynnościom, co po jej nerwowych ruchach widziałem, że ją krępowało. Pewnie marzyła, bym już sobie poszedł.

Niedoczekanie.

- Pomóc ci? 

Zamarła z dłońmi w cieście. Uniosła na mnie wzrok i otworzyła zdumiona usta, jakby nie mogła uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszała.

Sam nie mogłem.

- Ty chcesz mi pomóc? - upewniła się

- Przecież właśnie tak powiedziałem. Ty naprawdę masz coś ze słuchem.

- Skoro chcesz...- rozejrzała się po pomieszczeniu, po czym skinęła głową w kierunku stołu, na którym leżała siatka z owocami - Możesz obrać jabłka.

Odsunąłem sobie krzesło i usiadłem. Wziąłem do ręki niewielki scyzoryk i sięgnąłem po pierwszy owoc. Dziesiątki razy obserwowałem, jak Lilian to robiła. Uwielbiała gotować. Przecież to do cholery nie może być aż tak trudne.

Pracowaliśmy w ciszy, każde skupione na swoim zadaniu. Czułem, że dziewczyna cały czas mi się przyglądała. Nie dziwiłem jej się. Nie musiałem tu być i jej pomagać, a ona doskonale o tym wiedziała. Domyśliłem się, że szuka ukrytego motywu w moim zachowaniu. Tylko że tym razem nie miałem żadnego.

Droga przez mrok/ PORWANAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz