#23

157 5 0
                                    

Obudziłam się z krzykiem.Oddychałam ciężko i nerwowo rozejrzałam się wokół siebie by się upewnić, że jestem sama w swoim pokoju i nic mi nie grozi.

Już drugi dzień z rzędu budzę się cała roztrzęsiona ze snu. Jest ze mną coraz gorzej. Przestaję sobie radzić z demonami szalejącymi w moim umyśle. 

Usiadłam na łóżku, po czym westchnęłam ciężko i przetarłam dłonią czoło. W tej samej chwili drzwi do mojego pokoju się gwałtownie otworzyły, a w progu stanął Luke z bronią w rękach.

Jego pojawienie się tak mnie przestraszyło, że potrafiłam tylko siedzieć cała zesztywniała z otwartymi ustami i się na niego gapić.

Miał na sobie koszulkę i spodenki, a jego potargane włosy wskazywały na to, że jeszcze przed chwilą spał, albo leżał na łóżku.

Pełnym napięcia wzrokiem zlustrował całe pomieszczenie. Gdy upewnił się, że nie ma żadnego zagrożenia, powoli schował pistolet i spojrzał na mnie.

- Usłyszałem twój krzyk. Myślałem, że ktoś się włamał.

- Przepraszam. - westchnęłam - To tylko kolejny koszmar. Nic się nie dzieje.

Przez chwilę przyglądał mi się w milczeniu. W końcu wątpiąco uniósł brew.

- Na pewno wszystko w porządku? 

Chciałam przytaknąć, ale nie bardzo mi wyszło.

- Nie.

Po policzkach popłynęły mi łzy. No świetnie.

Jego spojrzenie złagodniało.

- Jak często ci się to zdarza?

Próbowałam zapanować nad drżeniem głosu.

- Koszmary? Ostatnio prawie co noc.

Skinął ze zrozumieniem głową i posłał mi słaby, pełen zrozumienia uśmiech, po czym odwrócił się, żeby wyjść. Jednak perspektywa zostania samej w tym ciemnym pokoju była dla mnie tak przerażająca, że bez zastanowienia wypaliłam:

- Mógłbyś ze mną zostać?

Zatrzymał się w pół kroku i odwrócił się w moją stronę, wyraźnie zaskoczony.

Od jakiegoś czasu jego zachowanie względem mnie powoli zmieniło się tak bardzo, że sama nie byłam już pewna, kim teraz dla siebie jesteśmy. Na pewno nie śmiertelnymi wrogami, bo wiedziałam, że właśnie tak mnie postrzegał w dniu kiedy się poznaliśmy. Raczej nie nazwałabym nas jeszcze przyjaciółmi, ale... w jego obecności czułam się inaczej niż jeszcze na początku zeszłego tygodnia. A to, że poprosiłam go o coś takiego było na to najlepszym dowodem.

Nie odpowiedział, ale skinął głową i zamknął drzwi. Podszedł powoli do łóżka, a ja przesunęłam się na drugą stronę, by zrobić mu miejsce.  Położył się na boku i spojrzał na mnie.

- No to dobranoc.

- Dobranoc.

Zamknęłam oczy i spróbowałam się uspokoić. Cóż, łatwiej powiedzieć niż zrobić. Od bardzo dawna nie czułam się do tego stopnia samotna i opuszczona.

 Po kilku minutach mając kompletnie gdzieś, co Luke sobie pomyśli przysunęłam się bliżej i się w niego wtuliłam. 

Myślałam, że mi coś powie, ale w ogóle mnie to nie obchodziło. Jeśli chciał, to mógł mnie spokojnie zwyzywać od tego, jaka jestem żałosna. Spokojnie, sama dobrze to wiedziałam.

 Jednak on zaskoczył mnie jeszcze bardziej. Nie odsunął się, a zamiast tego delikatnie objął mnie ręką. Leżeliśmy tak blisko siebie, że czułam bijące od niego ciepło.  

Droga przez mrok/ PORWANAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz