#28

158 6 0
                                        

- Daleko jeszcze?

Jęknął, bo w ciągu ostatniego kwadransa usłyszał ode mnie to pytanie jakieś siedem razy.

- Przysięgam ci, że jeśli jeszcze raz się mnie o to zapytasz, to poznasz mnie od tej gorszej strony.

Przewróciłam oczami, ale nic już więcej nie mówiłam tylko szłam dalej, próbując się nie zabić o miliony kamieni i gałęzi, które jakby zmówiły się by leżeć akurat na mojej drodze.

Minęło już mnóstwo czasu odkąd wyszliśmy z domu i z każdym kolejnym krokiem czułam, że moje nogi coraz bardziej odmawiają posłuszeństwa. Normalnie nie miałam nic przeciwko długim spacerom, zwłaszcza że okolica była naprawdę przepiękna. Drzewa i krzewy ciągnęły się nieustannie odkąd tylko weszliśmy w las, a przebijające się przez liście promienie słońca wyglądały magicznie. Jednak Luke narzucił tak mordercze tempo, że ledwo dawałam radę dotrzymać mu kroku, a ścieżka którą wybrał też do najłatwiejszych nie należała.

- Niech zgadnę, nadal nie powiesz mi, gdzie właściwie idziemy? - zapytałam w ostatniej chwili łapiąc równowagę, by nie potknąć się o jakiś wystający konar. Właściwie cud, że jeszcze nie skończyłam z poobdzieranymi kolanami.

- No widzisz, sama sobie odpowiedziałaś. - odpowiedział wesoło dzielnie idąc przed siebie, jakby go to w ogóle nie męczyło.

- Słuchaj, jakiś czas temu pomyślałabym, że ktoś cię przekupił, żebyś dostarczył mu mnie w jednym kawałku w jakieś cholerne miejsce. I powiem ci, że nadal się zastanawiam, czy czasami nie miałabym racji.

- Kusząca propozycja - prychnął rozbawiony - Ale gdyby się coś ci stało zapewne prześladowałabyś mnie po nocach do końca świata. Dzięki, ale raczej nie skorzystam.

Wyszczerzyłam się:

- Oj, zapewniam cię że byłabym wyjątkowo upierdliwym demonem. Wyłabym ci do ucha za każdym razem, gdybyś próbował zasnąć. Nawet w piekle nie są jeszcze gotowi na takie okrucieństwo.

Tym razem parsknął śmiechem tak bardzo, że omal nie wywinął orła stawiając stopy nie tam gdzie trzeba.

- Masz jeszcze przygotowane dla mnie jakieś inne tortury?

- Coś się wymyśli.

Po dziesięciu minutach Luke zatrzymał się i poczekał, aż go dogonię. Gdy stanęłam obok niego, uśmiechnął się lekko i zapytał:

- Na ile mi ufasz?

- Co? - zapytałam zdezorientowana - Ale jak to?

- Ufasz mi na tyle, by pozwolić sobie na chwile zasłonić oczy?

Zawahałam się. Nie obawiałam się, że mógłby mi coś zrobić. Ten etap mieliśmy za sobą. Bardziej martwiłam się, co takiego wymyślił i jak źle się to dla mnie skończy.

- Chyba tak. Jeśli dopilnujesz, żebym nie zaliczyła bliskiego spotkania z drzewem.

- Słowo, że nic ci się nie stanie.

- No to w porządku.

Stanął za mną i zaskakująco delikatnie zasłonił mi oczy dłońmi.

- Będę ci mówił, co robić okej?

Skinęłam głową. Chyba powinnam się czuć idiotycznie, stojąc z zakrytymi oczami pośrodku lasu, ale to było ostatnie o co się wtedy martwiłam. Nie mogłam przestać myśleć o tym, że Luke był tak blisko mnie, że czułam bijące od niego ciepło. Dobrze, że nie widział mojej twarzy bo jestem pewna, że znowu się zarumieniłam.

Droga przez mrok/ PORWANAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz