Siedziałam na ławce stojącej na tarasie i rozkoszowałam się ostatnimi promieniami zachodzącego słońca. Carter, który przez prawie cały dzień nie odstępował mnie na krok leżał obok moich nóg i co chwilę na mnie zerkał jakby próbował upewnić się, że nic mi nie jest i nigdzie nie zniknęłam. W rękach trzymałam książkę, którą bez patrzenia wzięłam z regału i próbowałam ją czytać, ale jakoś nie bardzo mogłam się skupić. Właściwie to przez cały dzień nie mogłam się na niczym skupić.
Gdy po raz kolejny zmusiłam się, by znów przeczytać tę samą linijkę, usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Carter w jednej chwili podniósł się i podbiegł merdając ogonem do osoby, która właśnie wyszła. Do tej pory reagował tak tylko na Shawna i w pierwszej chwili pomyślałam, że to może on jakimś cudem przyszedł żeby po prostu spędzić ze mną trochę czasu. Jednak gdy się odwróciłam zamiast jego brązowej czupryny zobaczyłam czarne niczym węgiel włosy Luke'a.
Chłopak z początku wydawał się zaskoczony widząc biegnącego ku niemu psa, ale gdy ten powitał go wesołym szczeknięciem, Luke parsknął śmiechem i podrapał go za uszami.
Obserwując ich, uśmiechnęłam się szeroko i zamknęłam książkę, po czym odłożyłam ją na bok.
- Od kiedy twój pies mnie lubi? - zapytał, a w jego głosie usłyszałam dumę oraz słabo skrywaną satysfakcję. Prychnęłam rozbawiona.
- Nie ciesz się tak. Po prostu pokłócił się z Shawnem i szuka nowych przyjaciół.
- Podobno psy wyczuwają, kto jest dobrym człowiekiem. - oświadczył tonem eksperta, na co uniosłam z niedowierzeniem brew i z uśmiechem pokręciłam głową. Przecież on się tak na na psach jak ja na broni atomowej. - A według niego wyraźnie nim jestem.
Usiadł obok mnie, a ja przesunęłam się, by zrobić mu miejsce. Przez chwilę po prostu siedzieliśmy i wpatrywaliśmy się w las przed sobą.
- Nie przyszedłeś. Czekałam na ciebie. - powiedziałam w końcu, przerywając ciszę. Od rana o tym myślałam i zdawałam sobie sprawę, że przejęłam się tym bardziej, niż powinnam.
Westchnął cicho, a jego twarz złagodniała, gdy na mnie spojrzał.
- Wiem, przepraszam. Powinienem był ci powiedzieć, że mnie nie będzie, ale sam nie wiedziałem... i jakoś tak wyszło.
- O. - Nie wiem, ile mógł oczytać z mojej twarzy. - Co porabiałeś?
- W sumie nic. Po prostu musiałem pomyśleć.
- Musiałeś pomyśleć? - powtórzyłam, a kąciki moich ust uniosły się do góry - O czym?
- O życiu. - Widząc, że otwieram usta, pospiesznie mi przerwał - Zanim coś powiesz, zdaję sobie sprawę z tego, jak to brzmi, więc daruj sobie złośliwości.
- Ej, wcale nie chciałam nic mówić. - Uniósł brwi, na co uśmiechnęłam się szerzej - No dobra, może i chciałam, ale dziwnie słyszeć coś takiego z twoich ust.
- Może jeszcze nie poznałaś mojej bardziej wrażliwej strony, ale wiedz, że takowa istnieje i nie lubi, gdy się ją obraża. -brzmiał śmiertelnie poważnie, ale zdradziło go rozbawienie w jego oczach.
Dlaczego przekomarzanie się z nim przychodziło mi tak...naturalnie? Miałam wrażenie, że w przeciwieństwie do Shawna rozumie moje poczucie humoru i potrafi wyczuć mój sarkazm. Z nim mogę swobodnie rozmawiać na różne tematy, natomiast jakakolwiek rozmowa z Shawnem od pewnego czasu zawsze kończy się kłótnią. Nie powinno tak być, w końcu to Shawn jest moim chłopakiem i to z nim powinnam się lepiej dogadywać. Ale tak jest.
- Zresztą, przecież jeśli raz odpuścimy sobie trening, nic się nie stanie. I tak jesteś lepsza, niż się spodziewałem. - powiedział, posyłając mi lekki uśmiech.
Zarumieniłam się więc odwróciłam głowę, żeby tego nie widział. W duchu byłam na siebie wściekła, ze jego słowa tak na mnie wpływają, ale właściwie to jedna z milszych rzeczy jakie od niego usłyszałam. Luke nie jest rozrzutny w rozdawaniu pochwał, więc gdy mówi coś takiego wiem, że mówi szczerze.
W tej samej chwili zdałam sobie sprawę, jak blisko siebie siedzimy i poczułam coś na ksztalt wyrzutów sumienia. Gdyby Shawn nas wtedy obserwował mógłby pomysleć sobie nie wiadomo co. Chociaż właściwie nie wiem, czy wogóle by go to ruszyło.
Jednak mimo to zmusiłam się, aby się trochę od niego odsunąć, choć prawdę mówiąc nie miałam na to żadnej ochoty. Choć brzmiało to idiotycznie, podobała mi się ta bliskość.
- A kto zawsze mówi, że każdy trening jest na wagę złota?
- Nie wiem, pewnie jakiś kretyn, który ma za dużo wolnego czasu.
Parsknęłam śmiechem.
Od kiedy ten matoł potrafi mnie rozbawić?
- Słuchaj... - uśmiechnął się tajemniczo - Co byś powiedziała, gdybym zaproponował, że pokażę ci pewne niesamowite miejsce?
Tuż po przyjeździe warknęłabym, że chyba oszalał i kazała mu spieprzać. Pomyślałabym, że pewnie znalazł sposób, by się mnie pozbyć bez świadków i ma już szczegółowo obmyślany plan, co zrobić z moim ciałem. Nie ufałabym mu, a on by mnie nie cierpiał Jednak wiele się wydarzyło i oboje nie byliśmy już tymi samymi ludźmi.
Wstał i wyciągnął do mnie rękę. W tym prostym geście kryła się zarówno propozycja, pytanie jak i prośba. Spojrzałam w te jego cholerne brązowe oczy i również się uśmiechnęłam, po czym złapałam jego dłoń.
Miałam wrażenie, że tamta chwila coś zmieniła w moim życiu. Tylko wtedy nie wiedziałam jeszcze co i jak bardzo.
CZYTASZ
Droga przez mrok/ PORWANA
Mystery / ThrillerGang został rozbity, a Borus zamordowany. Przecież teraz może być już tylko lepiej, prawda ? Kontynuacja "Światełko w tunelu " Starzy przyjaciele : Cassie, Alex, Tobias, Paula, Camilla, Philip, Shawn, Carter, (dziadek?) I nowi aktorzy na scenie: Ke...