W pewnym momencie chyba udało mi się zasnąć, choć zupełnie nie mogłam sobie przypomnieć ani tego momentu ani czy w ogóle rzeczywiście spałam. Przewracając się z boku na bok przez całą noc najbardziej obawiałam się właśnie tego - snu. Perspektywa dręczących mnie przez wiele godzin koszmarów z Shawnem w roli głównej napełniała mnie przerażeniem.
Jednak nic takiego się nie stało, co dziwiło mnie chyba bardziej, niż wszystko, co się ostatnio wydarzyło. Z jakiegoś powodu w dni, w które mam jak najlepszy nastrój i pragnę jedynie spokojnie spać, koszmary nawiedzają mnie jeden po drugim, niczym kroczący w ponurym orszaku żołnierze, każdy ze swoją własną, okropną historią i mieczem gotowym do wbicia prosto w moje serce. Tymczasem dziś, kiedy emocje płonęły w każdej komórce mojego ciała i nie pozwalały nawet myśleć, a co dopiero się uspokoić, wyjątkowo nie nawiedził mnie ani jeden koszmar. Już nic z tego nie rozumiałam. Ale jeśli tylko takie wydarzenia jak te z wczoraj zwalniają mnie z przeżywania tych chorych snów, to już naprawdę nie wiem, jak jest lepiej.
Słońce już od dawna przebijało się przez półprzeźroczyste, białe jak papier zasłony, a ja leżałam na boku z wzrokiem wbitym tępo w ścianę. Policzyłam już wszystkie kwiatki, stanowiące główny motyw tapety i przeanalizowałam każdy moment wczorajszego dnia. Miałam dość rozmyślania w kółko o tym samym, a jednocześnie nie byłam w stanie myśleć o niczym innym.
Właśnie w chwili, w której rozważałam zgramolenie się z łóżka choćby tylko po to, by ściągnąć z siebie tę cholerną, żółtą sukienkę, której cekiny drapały moją skórę za każdym razem, kiedy próbowałam się poruszyć, rozległo się ciche, jakby niepewne pukanie.
Gdy po dłuższej chwili nie odpowiadałam, drzwi cichutko się uchyliły, skrzypiąc, pomimo naoliwionych niedawno zawiasów, a po chwili usłyszałam zbliżające się w moją stronę powolne kroki. Nie odwróciłam się, a jedynie wytężyłam słuch, próbując odgadnąć, kto postanowił się tu zapuścić. Rozległ się dźwięk szkła uderzającego z cichym brzękiem o drewno, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Czy ty właśnie przyniosłaś mi kawę? - powiedziałam, wciąż nie odwracając się w jej stronę
- To jedyny znany mi eliksir, który byłby w stanie dziś postawić cię na nogi - byłam pewna, że szeroko się uśmiechnęła - A ty naprawdę powinnaś już wstać z łóżka.
Spojrzałam na nią, a rozbawienie, malujące się w jej oczach, szybko ustąpiło miejsca zatroskaniu. Siadając na łóżku podała mi kubek, a ja chwyciłam go ostrożnie i z cichym zachwytem wciągnęłam jego cudowny aromat.
- Jak się czujesz? - zapytała po kilku chwilach milczenia
Przez moment nie odpowiedziałam.
- Nie wiem. - westchnęłam w końcu - Dziwnie.
- Złamane serce? - uśmiechnęła się smutno
Skrzywiłam się lekko
- No właśnie chyba nie.
Uniosła brwi. Ja sama się temu dziwiłam.
- Nie?
- Nie. I choć ciężko mi to zrozumieć, bo właśnie tego się spodziewałam, ale wcale nie czuję się tak, jakby serce mi krwawiło czy coś w tym stylu. - spojrzałam na nią ukradkiem - Chyba miałaś rację.
- Miałam?
- Z tym co mówiłaś o mnie i Shawnie. Miałaś rację. Ja go wcale nie kochałam. Tylko tak mi się wydawało i uczepiłam się tego wyimaginowanego uczucia jak ostatniej deski ratunku. I właściwie po co?
Wyglądała na zdumioną. I nie wiem, czy bardziej dziwiły ją moje słowa, czy to, że pierwszy raz w życiu głośno przyznałam jej rację.
- Oh. - przez chwilę nie wiedziała co powiedzieć - Cóż, cieszę się, że sama w końcu do tego doszłaś.
CZYTASZ
Droga przez mrok/ PORWANA
Mistero / ThrillerGang został rozbity, a Borus zamordowany. Przecież teraz może być już tylko lepiej, prawda ? Kontynuacja "Światełko w tunelu " Starzy przyjaciele : Cassie, Alex, Tobias, Paula, Camilla, Philip, Shawn, Carter, (dziadek?) I nowi aktorzy na scenie: Ke...