#38

173 7 3
                                        


Niepokój ścisnął mi żołądek, jednak zmusiłam się, żeby ruszyć się z miejsca i wyjść z kuchni. Nie miałam bladego pojęcia kto miałby się zaplątać właśnie tutaj, na sam koniec świata, tylko po to aby się ze mną spotkać. To nie ma sensu. Poza tym ja naprawdę nie mam zbyt wielu przyjaciół poza własną rodziną, a każdy z nich z pewnością uprzedziłby mnie o planowanej wizycie. I nie wyobrażam sobie, kto mógłby wywołać na twarzy Kerri tak niezadowolony grymas. Co z kolei oznaczało, że brunetka musiała znać tę osobę i bynajmniej za nią nie przepadała.

Wyszłam z kuchni i skierowałam się do przedpokoju. W chwili, gdy przed drzwiami wyjściowymi zobaczyłam znajomą sylwetkę oraz skaczącego wokół niej goldena, stanęłam jak wryta. Otworzyłam szeroko oczy, a moje serce ponownie mocniej zabiło.

I pisnęłam z radości.

Tobias uśmiechnął się do mnie szeroko i zachęcająco rozłożył ramiona. Bez wahania rzuciłam się w jego stronę i skoczyłam na niego, a on złapał mnie i z całej siły objął, po czym obrócił się ze mną w dookoła.

Oboje śmialiśmy się głośno, dopóki nie postawił mnie z powrotem na ziemi, wciąż nie wypuszczając mnie z objęć. Nie mogłam powstrzymać szerokiego uśmiechu, który pojawił się na mojej twarzy w chwili, gdy go zobaczyłam. Jego pojawienie się było najlepszą rzeczą, jaka mogła mi się przytrafić, zwłaszcza po tak gównianych przeżyciach wczorajszego dnia.

- Co ty tutaj robisz? - zapytałam, z niedowierzeniem omiatając go wzrokiem

Bardzo się zmienił. Miałam wrażenie, że dosłownie urósł w ciągu ostatnich kilku tygodni. Nabrał ciała, przestał się garbić, a na jego twarzy nie dostrzegałam już tego ponurego cienia, który nie opuszczał go odkąd po raz pierwszy go spotkałam. Nie dostrzegłam bandaży ani żadnego innego śladu, który mogłyby pozostawić po sobie wydarzenia z domu Borusa. Zniknął także dojrzały, poważny wyraz jego oczu, a w jego spojrzeniu w końcu pojawiły się wesołe, psotne iskierki. Wydawał się przynajmniej kilka lat młodszy i naprawdę było mu z tym do twarzy.

- Przyjechałem sprawdzić, czy moja siostra trzyma się z dala od kłopotów tak, jak jej kazano. - mrugnął do mnie z rozbawieniem - I jak ci z tym idzie?

Uśmiechnęłam się szerzej.

- Choćbym nawet chciała, kłopoty same mnie znajdują. Taki już mój los.

Przytulił mnie mocniej, a ja odwzajemniłam jego uścisk. Cholera, tak się cieszyłam, że zapomniałam o otaczającym mnie świecie. Strasznie za nim tęskniłam.

- Na długo zostajesz?

- Na razie nigdzie się nie wybieram. - roześmiał się - Dosłownie wygonili mnie z miasta, żebym im się nie plątał pod nogami. Jesteś na mnie skazana.

Już otwierałam usta, żeby mu odpowiedzieć, że to najlepsza wiadomość, jaką mogłam dziś usłyszeć,  jednak w tej samej chwili poczułam, jak momentalnie zesztywniał, a wszystkie jego mięśnie napięły się jak postronki. Spojrzałam na jego twarz, marszcząc brwi. Wpatrywał się gdzieś za moje plecy, a całe rozbawienie zupełnie zniknęło z jego twarzy.

Odwróciłam się, żeby sprawdzić, na co patrzy, choć wyszło mi wyjątkowo niezręcznie, bo wciąż obejmował mnie ramionami. Podążyłam za jego wzrokiem i gdy zrozumiałam, co go tak wzburzyło, sama poczułam niespokojny ucisk w piersi.

Na drugim końcu korytarza, dokładnie na wprost nas stał Luke. Musiał dopiero co wrócić do domu i niezauważony wejść do środka przez drzwi tarasowe. Założył ręce na piersi i wpatrywał się w nas pozbawionym emocji, nieprzeniknionym spojrzeniem. Nie widziałam u niego tej miny już od bardzo dawna i nie ukrywam, że jej ponowne pojawienie się dość mocno mnie przeraziło.

Droga przez mrok/ PORWANAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz