Time skip ≈ tydzień później
Chris Pov's
Dzisiaj Zabdiel wychodzi ze szpitala. Ana jest bardzo szczęśliwa, że nic mu się nie stało...
Jednak nasza relacja z dnia na dzień staje się coraz gorsza. Mówiliśmy sobie jedynie "Hej" lub "Cześć" i nic innego. Ja próbuję jej unikać, ale ona próbuje znaleźć ze mną jakiś kontakt.
- Chris? - zapytał Richard.
- Hmm? - odpowiedziałem.
- Dlaczego się nie odzywasz do Any? Przecież jeszcze niedawno tak ci zależało... - powiedział.
Miał rację, jednak gdyby wiedział co się dowiedziałem to też by zmienił zdanie.
- Może i zależało... - wzruszyłem ramionami.
- Ej, co Ci? Nie poznaje ciebie. - rzekł.
- Po prostu, w szpitalu, Zabdiel mi coś powiedział Okey? - odrzekłem.
Czy on zawsze wszystko musi wiedzieć.
- Dobra, nie było tematu. Właśnie, jakby co to jedziemy teraz po Zabdiela i później od razu na lotnisko. Spoko? - zapytał.
- Jasne. - wziąłem do ręki ciuchy, które sobie przygotowałem i poszedłem do łazienki. Przebrałem się, umyłem się i wyszedłem z niej. Richarda już nie było w pokoju, więc wziąłem walizkę i wyszedłem z niego. Uznałem, że pójdę schodami, ponieważ musiałbym czekać na windę, a mi się nie chciało. Na dole wszyscy już byli, więc przywitałem się.
Chris: Cześć.
Erick: Jesteś w końcu. Mamy smutną, a za razem dziwną wiadomość.
Chris: No?
Joel: Będziemy musieli zamówić taxi, jednak...
Richard: Zabraknie nam jednego miejsca i pomyśleliśmy, że ty i Ana...
Chris: Że ja i Ana?
Erick: Że ona usiądzie ci na kolanach.
Ana: Jeżeli chcesz, bo jak nie to pójdę pieszo... Dla mnie to obojętnie.Kurwa... Nie wiem co robić. Nadal jestem wściekły na Anę, lecz nie pozwolę jej samej iść. Dobra zaryzykuje.
Chris: Niech będzie.
Udaliśmy się do taxi, którą Richard zamówił parę minut wcześniej. Ana niepewnie usiadła na moich kolanach, chwyciłem ją w pasie. Tym razem jechaliśmy inną drogą.
Trochę było mi dziwne, aż wyjechaliśmy w tunel. Nagle kierowca ostro zachamował, a ja niechcący wbiłem się w usta dziewczyny. Ona niepewnie oddała mój pocałunek. Po chwili się od siebie oderwaliśmy.
- Przepraszam... - rzekła dziewczyna.
- Nie, to ja przepraszam... - powiedziałem jej na ucho, tak żeby chłopaki nie słyszeli.
Na szczęście chłopaki nic nie widzieli...
Dojechaliśmy do szpitala i ruszyliśmy w stronę sali chłopaka.- Przepraszam, gdzie jest Zabdiel? - zapytała Ana, pielęgniarkę, kiedy spojrzała na pustą salę.
- Czeka przy recepcji na wypis. - powiedziała kobieta.
Wróciliśmy na dół i faktycznie Zabdiel już tam stał i czekał. Ana pobiegła do chłopaka i go przytuliła. Chłopak oczywiście odwzjajemnił uścisk. Znowui się dziwne zrobiło.
Razem ze chłopakami przywitaliśmy się z nim. Gdy Zabdiel dostał wypis wyszliśmy z szpitala. Przy parkingu stała Clara z naszym vanem.
- Hej, Clara, jesteś na nas zła prawda? - zapyta Joel.
- Trochę, ale rozumiem. Wsiadajcie, bo dziewczyny już się nie umieją doczekać. - rzekła.
Weszliśmy do vana i po chwili ruszyliśmy. Siedziałem obok Joela... Na chwilę udało mi się nie myśleć o Anastazji.
![](https://img.wattpad.com/cover/181815314-288-k261306.jpg)
CZYTASZ
Życie jest do dupy ≈ CNCO
Storie brevipoznanie swoich idoli to jej największe marzenie, ale czy zdoła pokonać gniew przyjaciół oraz nieodwzajemnioną miłość?