Miłego czytania! 🥑
Zabdiel Pov's
Nie wiem kiedy zasnąłem.
Wstałem z kanapy i ruszyłem do kuchni. Byłem u Lewisa parę razy, więc dobrze wiem co się gdzie znajduje...Wyciągnąłem z szafki szklankę i nalałem sobie wody gazowanej. Było mi trochę nie dobrze, ponieważ poprzedniej nocy, razem z Lewisem piliśmy różnego rodzaju alkohol. Jestem bardzo ciekawy czy Ana i chłopaki się o mnie martwią. Wypiłem całą zawartość szklanki i poszedłem się przebrać. Umyłem zęby i udałem się do kuchni. Uznałem, że zrobię jakieś śniadanie. Oczywiście zrobiłem naleśniki. Po pół godziny wstał Lewis i podszedł do mnie.
- Siema.
- Hej. - przywitaliśmy się i zaczęliśmy pochłaniać naleśniki z miodem.
Po parunastu minutach zjadłem posiłek i umyłem swój talerz.
- Wybierasz się gdzieś? - zapytał Lewis, kiedy wziąłem do ręki swoją kurtkę.
- Tak, idę do sklepu, uznałem, że jutro polecę do Portoryko. - odpowiedziałem.
W stu procentach była to prawda. Przez całą noc tak rozmyślałem i doszedłem do wniosku że dawno nie byłem u mojej rodziny, więc teraz jest najlepsza okazja.
- Ooo. Mam prośbę, jakbyś mógł kupić mi mąkę i jajka? - rzekł Lewis, gdy otworzyłem drzwi.
- Spk. - rzuciłem i wyszedłem z domu.
Szedłem od dobrych pięciu minut, aż nagle przed oczami pojawił się mój, znaczy się mój i chłopaków van.
-- Zapewne, nawet nikt się nie wzruszył, że mnie nie ma... - powiedziałem sobie w myślach i skręciłem do sklepu.
Wziąłem parę niegazowanych butelek wody, żelki, paluszki pikantne oraz to o co prosił mnie Lewis i poszedłem do kasy. Oczywiście nie wypadałoby nie zrobić zdjęcia z fankami.
Po dobrych 30 minutach wróciłem do domu chłopaka i wziąłem do ręki swój czarny plecak. Spakowałem do niego picie oraz jedzenie, telefon, słuchawki, portfel.
- To ja wyjeżdżam. - powiedziałem do Lewisa.
- Tak prędko? Myślałem, że jeszcze zrobię dla naszej dwójki obiad. - odpowiedział.
Było mi smutno, że nie zjem, ale prędzej czy później ktoś mnie zauważy i będę miał przechlapane. Chociaż i tak już mam u Clary, więc lepiej teraz wyjechać.
- Przykro mi. Chcę jak najszybciej być w Portoryko.
- Okey, to do zobaczenia. - rzekł i przytulił mnie.
- Na razie. - pożegnałem się i wyszedłem z domu, mając na plecach plecak, a obok siebie ciągnąłem walizkę.
Zamówiłem taksówkę, która dotarła po mniej więcej 15 minutach. Miałem takie szczęście, że trafiłem na samolot, który wylatuje za pół godziny, bo inaczej bym nie wytrzymał. Fanki były wszędzie, dosłownie wszędzie...
To nie tak, że ich nie lubię czy coś, ale czasami nie traktują naszej prywatności na poważnie i robią zdjęcia bez pozwolenia... Czasami człowiek już wysiada z sił.
Wsiadłem do samolotu i założyłem słuchawki. Nie zbyt dobrze się czuję, z myślą, że Ana cierpi przeze mnie, ale jest to moja przyjaciółka...
Ana Pov's
Obudziłam się w środku nocy, ponieważ miałam okropny sen.
- Co jest? - zapytał przestraszony Erick.
CZYTASZ
Życie jest do dupy ≈ CNCO
Contopoznanie swoich idoli to jej największe marzenie, ale czy zdoła pokonać gniew przyjaciół oraz nieodwzajemnioną miłość?