13

553 18 0
                                    

*Pov Jade*

Dni mijały, a ja nie miałam humoru, moje myśli krążyły tylko wokół jednego. Mimo tego nie dawałam po sobie tego poznać, żeby nie martwić Perrie, która i tak zauważyła, że jest coś nie tak, więc powiedziałam jej, że chyba coś mnie łapie. Wtedy dziewczyna zaczęła robić wszystko, abym poczuła się lepiej i dzięki niej tak się stało, nie wiem co zrobiłabym bez Pezz, pewnie leżałabym w łóżku, płacząc cały czas albo śpiąc, a tak wiem, że mam dla kogo wstać z łóżka i cieszyć się z życia.

Gdy pewnego wieczora siedziałyśmy na kanapie w salonie, wtulone w siebie, postanowiłyśmy, że już najwyższa pora, aby ujawnić nasz związek, w końcu niedługo minie miesiąc jak jesteśmy razem. Postanowiłyśmy też, że będziemy mówić o tym stopniowo. Na pierwszy ogień idą Leigh-Anne i Jesy.

Tak więc dwa dni później zaprosiłyśmy do nas nasze przyjaciółki.

-Jade, dziewczyny będą za godzinę, tak się denerwuję. Co jak nas nie zaakceptują, jak nie będą, chciałaby nas znać? - co jak co ale po Perrie niespodziewałabym się tego, że tak będzie się denerwować.

- Pezz, spokojnie, nie ma co się martwić. To nasze najlepsze przyjaciółki, na pewno przyjmą to dobrze. - odpowiedziałam, dodając otuchy nam obu, bo sama się trochę denerowałam.

Godzinę, którą miałyśmy do przyjazdu dziewczyn spedziłyśmy na oglądaniu jakiegoś filmu, który leciał w telewizji, który swoją drogą był kiepski. Gdy zaczęły lecieć napisy końcowe, usłyszałyśmy dzwonek do drzwi.

-To one! - krzyknęła Perrie, wstając na równe nogi.

-Spokojnie Perrie, ja pójdę otworzyć, a ty tutaj zostań. - zbliżyłam się do dziewczyny i lekko musnęłam jej wargi, po czym pobiegłam otworzyć drzwi.

-Cześć! - krzyknęły jednocześnie Lesy, gdy otworzyłam drzwi.

-Cześć! Szybko, wchodźćcie. Perrie czeka w salonie, a ja pójdę po coś do picia i zaraz do was dołączę. - powiedziałam do dziewczyn.

Gdy już zobaczyłam, że weszły do salonu i usłyszałam jak witają się z Perrie, poszłam do kuchni i zabrałam ze sobą wodę dla sobie i Pezz, pepsi dla Jesy i lemoniade dla Leigh. Weszłam do pokoju, odstawiłam tacke z napojami na stole i usiadłam koło blondynki, która posłała mi ciepły uśmiech.

- To, o czym chciałyście z nami tak pilnie porozmawiać? - zapytała Jesy.

-Em.. No.. Bo.. Ja e to znaczy my.. - Perrie chciała odpowiedzieć, ale zaczęła się strasznie jąkać.

-Perrie coś się stało, nigdy nie brakowało ci języka w gębie. - powiedziała zmartwiony głosem Lee Lee

-Nic jej nie jest. Perrie chciała powiedzieć - spojrzałam na dziewczynę, a ona kiwnęła głową, abym kontynuowała - Perrie chciała powiedzieć, że jesteśmy razem. - powiedziałam i usiadłam bliżej blondynki, a ona objęła moją talię ręką.

Przez moment panowała zupełna cisza, już zaczynałam się obawiać najgorszego jednak:

- Taaaak! Jerrie is Real! - zaczęła piszczeć i skakać uradowana Leigh.

-Mówiłam Ci, że coś jest na rzeczy. - powiedziała Jesy z uśmiechem.

Po czym obie rzuciły się na nas. Nawet nie potrafię opisać jak szczęśliwa, byłam w tamtym momencie.

-Aww kochanie co jest, czy to łzy szczęścia? - zapytała Perrie, kiedy zobaczyła łzy na moich policzkach. Pokiwałam głową na tak i dałam jej buziaka w usta.

-Jeju, jakie jesteście słodkie. - skomentowała Leigh.

-Dziękuję za waszą pozytywną reakcję, nie wiem, co byśmy zrobiły, gdybyście nas nie zaakceptowały. - odezwała się Perrie.

-Daj spokój Pezz, kochamy was bez względu na wszystko i zawsze będziemy was wspierać. - powiedziała Jesy.

Kiedy już opowiedziałyśmy im o tym, jak zaczęły się nasze uczucia, ile je ukrywałyśmy, to, jak wyznałyśmy sobie wszystko, ustaliłyśmy, że zrobimy sobie piżama party. Zamówiłyśmy jedzenie i do późna oglądałyśmy filmy, grałyśmy w różne gry, a na sam koniec zorganizowałyśmy konkurs karaoke, chyba nie muszę mówić, że moja uzdolniona dziewczyna wygrała.
To był cudowny dzień i wieczór. Jeszcze tylko musimy powiedzieć o nas naszym rodzinom i wtedy już w pełni będziemy mogły odetchnąć z ulgą albo i nie...

I Want You ||  JerrieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz