~Miesiąc później~
*Pov Jade*
Chciałabym móc powiedzieć, że nasze życie przez ten miesiąc ani trochę się nie zmieniło, ale gdybym tak powiedziała, to powiedziałabym nieprawdę. Dwa tygodnie temu zmarł William Fitz, a hotelem zaczął zarządzać Ian. Część personelu uznała, że hotel bez pana Fitza to nie to samo i się zwolniła, przez co Perrie dostała dodatkowe zmiany w środy i czwartki. Ja nie zawsze mogłam być na jej występach, a jak mnie na nich nie było to praktycznie zawsze Perrie coś się działo. Raz wróciła z rozcięciem na ramieniu, raz miała podbite oko, raz rozciętą wargę. Albo nie chciała o tym mówić, albo mówiła, że jacyś pijani klienci się bili, a ona chciała ich rozdzielić. Nasz związek też przestał wyglądać tak jak kiedyś, miałyśmy dla siebie coraz mniej czasu. A to przez to, że Perrie musiała ćwiczyć, albo miała jakiś wywiad, albo musiała zobaczyć się z Ianem i coś obgadać, albo ja musiałam coś załatwić. Zdarzały się też kłótnie i praktycznie zawsze, któraś z nas kończyła z płaczem.
Leże w sypialni i lekko zdenerwowana oraz wystraszona czekam na swoją narzeczoną. Dochodziła pierwsza w nocy, jej zmiana skończyła się godzinę temu, a jej dalej nie było w domu. Wstałam z łóżka i poszłam do kuchni, wyciągnęłam z szafki szklankę i nalałam do niej zimnej wody. Napiłam się i odłożyłam szklankę na blat, wtedy też usłyszałam, jak drzwi wejściowe się otwierają. Poszłam do przedpokoju i zobaczyłam dziewczynę.
- Perrie jesteś. - powiedziałam, kiedy rzuciłam się na jej szyję.
-Przepraszam, że tak długo. Dzisiaj było więcej gości i musiałam zostać dłużej. - powiedziała, a jej głos wydawał się smutny i zmęczony.
- Nic się nie stało, tylko następnym razem proszę, napisz, że będziesz później. - wzięłam jej dłoń w swoje, a następnie ucałowałam jej wierzch. - Perrie Twój nadgarstek jest siny. Co się stało?
- Oh nic takiego, miałam tak zawieszony futerał. Idę się wykąpać.
- Perrie, proszę powiedz prawdę. Zawsze, jak mnie z Tobą nie ma w hotelu, coś Ci się dzieje. Co jest? Ktoś Cię bije, grozi? Powiedz, razem sobie poradzimy.
-Nic z tych rzeczy kochanie. - przytuliła mnie, a następnie czule pocałowała. - a teraz wracaj do łóżka, ja zaraz do ciebie dołączę.
Znowu ominęła temat i uciekła, to już mnie zaczyna męczyć. Ona musi coś ukrywać, tylko czemu? Czemu nie chce ze mną porozmawiać? A może to ja przesadzam i dziewczyna faktycznie mówi prawdę. Nie wiem co o tym myśleć.
~Następnego dnia~
Wstałam wcześniej i postanowiłam, że przygotuje nam śniadanie. Najpierw poszłam do łazienki się ogarnąć, a potem zeszłam do kuchni i zaczęłam robić gofry. Jak gofry się smażyły przygotowałam kawę dla Perrie i herbatę dla siebie. Kiedy kończyłam wszystko szykować, usłyszałam jak Pezz zbiega po schodach i zatrzymuje się w przedpokoju.
-Perrie, zrobiłam śniadanie. - mówię, wchodząc do pomieszczenia, w którym jest blondynka - Gdzie idziesz? - pytam zdziwiona, kiedy widzę, że jest ubrana oraz ma na sobie pełny makijaż i właśnie wkłada buty.
- To miłe Jade, ale się śpieszę, zjem coś na mieście. - daje mi szybkiego całusa i wychodzi, nie mówiąc gdzie i za ile będzie z powrotem. Wiem, że jest dorosła i nie musi mi się z wszystkiego tłumaczyć, ale to, co się z nią dzieje od jakiegoś czasu, martwi i smuci mnie jednocześnie.
Przez to wydarzenie sama straciłam ochotę na jedzenie, weszłam do kuchni i to, co przygotowałam, wyrzuciłam do kosza, a do moich oczu zaczęły napływać łzy. Wrzuciłam naczynia do zlewu i poszłam do salonu, tam położyłam się na kanapie i owinęłam kocem. Włączyłam telewizor i zaczęłam oglądać to, co akurat leciało. Tak spędziłam cały mój dzień. Wieczorem około 18:00 do domu weszła Perrie. W sumie to nie weszła, ona wbiegła. Zaczęła się rozbierać jak poparzona, potem wpadła do salonu, gdzie siedziałam. Szybko przeskoczyła kanapę i usiadła na moich kolanach, mocno się we mnie wtulając.
- Perrie, co jest?
-Nic, po prostu stęskniłam się za Tobą. - opowiedziała i dała mi całusa w usta.
- Naprawdę? - pytam nie dowierzając.
- Tak Jade. Słuchaj, ja wiem, że ostatnio między nami nie jest najlepiej i boli mnie to, bolą mnie nasze kłótnie, boli mnie to kiedy widzę, że doprowadzam Cię do płaczu, boli mnie to, że nie spędzam z Tobą tyle czasu na ile zasługujesz. Nie chce tego, nie chce Cię ranić i nigdy nie miałam zamiaru Cię skrzywdzić.
- Ja to wszystko rozumiem. Rozumiem, że masz pracę, obowiązki w niej. Też nie chce żadnych kłótni, ale ja po prostu martwię się o Ciebie. Przychodzisz do domu z zadrapaniami, sinikami, podbitymi oczami, jak ja mam reagować. Cieszyć się z tego? Ja chce, tylko żebyś ze mną rozmawiała tak jak wcześniej nic więcej.
- Ale ja ci mówię o wszystkim. Plus chce, żebyś pamiętała, że jesteś dla mnie najważniejszą osobą na świecie. Kocham Cię, zawsze kochałam i zawsze będę, nieważne co by się działo. - powiedziała blondynka i złączyła nasze usta w pocałunku. Ale nie w takim zwykłym, było w nim coś niezwykłego i już od dawna nie czułam się tak dobrze i bezpiecznie podczas pocałunku z Perrie. Po rozłączeniu naszych ust młodsza powiedziała, że idzie się wykąpać. Jeszcze zatrzymała się w progu i powiedziała, że ma jutro wolny dzień, więc spędzimy go we dwójkę.
CZYTASZ
I Want You || Jerrie
RomanceMiłość jest inspiracją. Sprawia, że jesteśmy gotowi do najcudowniejszych i najbardziej zdumiewających czynów. Dzięki niej możemy być szczęśliwsi niż kiedykolwiek byliśmy, ale też smutniejsi. Może dodawać nam energii i osłabiać w tym samym czasie. Mi...