30

482 14 2
                                    

*Pov Jade*

-PERIEEEEEE

-Jade, hej, Jade otwórz oczy. - słyszałam zmartwiony głos, bałam się otworzyć oczy, przed obawą gdzie mogę się znajdować lub co mogę usłyszeć, jednak kiedy już je otworzyłam ujrzałam przed sobą Perrie. Od razu rzuciłam się jej na szyję. Byłam cała mokra, z moich oczu leciały łzy, a serce biło tak szybko, jak jeszcze nigdy dotąd w moim życiu

-Już dobrze kochanie. To był tylko sen. - delikatnie masowała moje plecy i powtarzała, że jest dobrze. Kiedy uspokoiłam się już na tyle, że mogłam spokojnie siedzieć i rozmawiać, opowiedziałam Perrie mój sen. Dziewczyna dokładnie mnie wysłuchała, a na końcu powiedziała, że Zayn może i nie należy do najlepszych mężczyzn na świecie, a dokładnie powiedziała, cytuję: "Jest zwykłym chamem i dupkiem, ale nie stać go na to, żeby posunąć się do zrobienia takiej rzeczy." Kiedy blondynka zaczęła o nim mówić, spytałam się, czy może mi coś opowiedzieć o jej znajomości z Malikiem. W chwili kiedy już miała odpowiedzieć, do pokoju wpadła Jesy. (Co z tego, że była dopiero 8 rano i mogłyśmy jeszcze spać...) powiedziała, że za chwilę wyjeżdżają, więc jeśli chcemy się pożegnać to mamy zaraz zejść.

- Opowiem Ci o nim później Jadey, bo to trochę długa historia. - powiedziała Perrie, po czym złapała moją dłoń.

-Perrie , ja... Ja muszę Ci o czymś powiedzieć.

-O co chodzi Jade? - zapytała, zmartwionym głosem.

-Na tej imprezie - wzięłam głęboki wdech - Zayn mnie pocałował. - Dziewczyna szybko wstała i ruszyła w stronę drzwi, jednak zdążyłam złapać jej dłoń. - Nie odwzajemniłam go, natychmiast go odepchnęłam. Proszę Perrie nie bądź zła. - zaczęłam błagać dziewczynę.

-Spokojnie Jade nie jestem zła na ciebie, tylko na niego. - odpowiedziała i szybko zbiegła na dół. Kiedy zobaczyła Zayna, szybko do niego pobiegła i dała mu z liścia w twarz.

-To za Jade. Mało namieszałeś w moim życiu? Już nigdy więcej nie chce cie widzieć na oczy! - krzyczała

Chłopak stał i nic się nie odzywał, dlatego podeszłam do Perrie i wyprowadziłam ją z pomieszczenia. Kiedy się uspokoiła, poszlysmy do salonu.

Gdy już wszyscy w nim byliśmy, zaczęliśmy się żegnać. Jak się okazało Malik wyjechał parę minut wcześniej. Razem z Pezz odprowadziliśmy resztę do ich samochodów, a następnie stałyśmy jeszcze chwilkę na ganku i machałyśmy naszym przyjaciołom.  Kiedy z naszego pola widzenia, zniknęły samochody, weszłyśmy do domu.

-Może byśmy zrobiły sobie małą wycieczkę na to wzgórze o, którym mówiła Jesy? - zapytałam, nieco niepewnie, kiedy kończyłyśmy jeść śniadanie.

-Z chęcią. - odpowiedziała, uśmiechając się Perrie

Szybko posprzątałyśmy po skończonym posiłku, po czym poszłyśmy do naszego pokoju się uszykować. Jako że ogarnęłam się pierwsza, zeszłam na dół i przygotowałam jakiś prowiant na drogę. Kiedy pakowałam ostatnią rzecz do torby, w drzwiach pojawiła się blondynka.

- Gotowa? - zapytałam, podchodząc do niej.

- Oczywiście. - odpowiedziała i złączyła nasze usta w namiętnym pocałunku.

Po paru minutach byłyśmy już w drodze. Początkowo szłyśmy w milczeniu, ale później ciszę przerwała Perrie, która zaczęła mówić o niej i Zaynie.

-Poznaliśmy się 3 lata temu. Kiedy wyjechałaś, opuściłam się w nauce, oddaliłam się od Jesy i Leigh, zaczęłam chodzić do klubów, na różne imprezy. Wtedy też na jednej z nich go poznałam. Zaczęło się od zwykłych spotkań, ale później coś zaczęłam do niego czuć. Początkowo broniłam się od tego uczucia, ponieważ wszyscy mówili, że Zayn nie jest chłopakiem, który nadaje się do związku i, że prędzej czy później mnie skrzywdzi. Co okazało się prawdą, ale do tego dojdziemy. - wtedy też na nią spojrzałam, a ona tylko lekko się do mnie uśmiechnęła i kontynuowała - Ale nic nie mogłam na to poradzić. Po miesiącu znajomości byliśmy już parą. Było jak w bajce. Traktował mnie jak księżniczkę, zabierał do najlepszych restauracji. Dbał o mnie, tak jak jeszcze nikt o mnie nie dbał, troszczył się o mnie, szeptał czułe słówka, pisał piosenki, wiersze. A obowiązkowo każdego dnia dostawałam od niego niebieską różę. A jeśli osobiście nie mógł mi jej dać, wysyłał kogoś, żeby ją dostarczył. I tak wyglądała nasza relacja przez dwa miesiące. Po tym czasie poszliśmy krok dalej, zabrał mnie na wycieczkę do Wenecji. Przygotował idealną randkę, pełno płatków róż, świece, kolacja, wino, film. Przez ten romantyczny nastrój wylądowaliśmy w łóżku. To z nim przeżyłam swój pierwszy raz. - dziewczyna musiała na chwilę przerwać, bo poczuła łzy napływające do oczu, a obiecała sobie, że już nigdy nie będzie przez niego płakać. - P-po tym wszystko zaczęło się psuć. Po powrocie do Londynu zaczęliśmy się kłócić, dosłownie o wszystko. A jedyną opcją pogodzenia się był seks. Dlatego jak w piątek śpiewał "There is no better view than watching you strip down after we argue" patrzył prosto na mnie. Z początku nie przeszkadzało mi to, byliśmy po prostu napalonymi nastolatkami, ale po jakimś czasie przestało mi się to podobać, dlatego też poszłam z nim porozmawiać. Będąc pod jego drzwiami, pukałam kilka razy, ale on nie otwierał, wtedy też przypomniało mi się, że dał mi zapasowe klucze do swojego mieszkania. Kiedy weszłam, od razu skierowałam się w stronę jego pokoju, ponieważ tam najczęściej przesiadywał. Wtedy też tam był, tylko, że nie sam. Przyłapałam go w łóżku z inną dziewczyną. Natychmiast wybiegłam z pomieszczenia, jednak on zdążył mnie złapać na klatce schodowej. I wiesz co? Głupia myślałam, że będzie przepraszał, że powie, że to błąd czy coś. Byłam w nim tak zakochana, że byłabym mu w stanie to wybaczyć i on doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Ale zamiast tego, powiedział mi, tylko żebym już więcej się do niego nie odzywała, nie pokazywała mu się na oczy, ponieważ był ze mną dla zakładu. Chciał sprawdzić jak szybko uda mu się zaciągnąć mnie do łóżka, no więc kiedy mu się udało, zrobił to, co zrobił. Wtedy też widzieliśmy się ostatni raz, aż do piątku. To raczej wszystko, co miałam do powiedzenia.

- Perrie, tak mi przykro. - Powiedziałam i mocno przytuliłam dziewczynę. - Wydawał się porządnym chłopakiem, czemu nic mi nie powiedziałyście, w sensie Ty, Jesy albo Leigh?

- Pozory mylą Jadey. A co miałyśmy powiedzieć? Nie chciałam wracać do tej historii, ale jak już zauważyłaś, że nie byłam przy nim sobą, musiałam powiedzieć prawdę o mnie i o nim. I na tym chce już na zawsze zakończyć ten rozdział i nigdy więcej o nim nie myśleć.

-Oczywiście. Jeszcze raz przepraszam za to co stało się na imprezie. - odpowiedziałam i pocałowałam dziewczynę w czoło.

-To nie twoja wina Jade. Nie wracajmy już więcej do tych wspomnień i do niego. Dobrze?

-Jasne.

Resztę drogi spędziłyśmy w miłej atmosferze, rozmawiając, żartując, rzucając się liśćmi. Kiedy już dotarłyśmy na szczyt, byłyśmy zachwycone widokiem, Jesy jednak mówiła prawdę, kiedy powiedziała, że widok zapiera dech w piersiach i, że jest tam bardzo romantycznie o tej porze roku. Rozścieliłyśmy koc, po czym na niego usiadłyśmy, wtulając się w siebie.

Jako że była jesień i na dworze ciemno robiło się już o godzinie 16:00. Do domu postanowiłyśmy wracać chwilę po godzinie 14:00, ponieważ nie chciałyśmy wracać po ciemku. W drodze powrotnej Perrie wzięła mnie na barana, co jak się okazało, nie było najlepszym pomysłem, ponieważ kiedy biegła, potknęła się o gałąź i we dwie wylądowałyśmy na ziemi.

- O boże Jade, nic ci nie jest?

-Nie, spokojnie. - odpowiedziałam, wstając i strzepując z siebie liście. - Ale następnym razem może tak szybko nie biegnij.

-Nie będę. - zaśmiała się blondynka i przyciągnęła mnie do siebie. - Ale teraz musimy biec, bo zaczyna padać. - Dała mi szybkiego całusa, a następnie złapała za rękę i zaczęłyśmy biec w stronę domu. 

I Want You ||  JerrieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz