39

419 12 0
                                    

*Pov Jade*

Perrie zadaje mi pytanie. Pytanie, które marzyłam usłyszeć od zawsze. Pytanie, które sprawiło, że poczułam ciepło w całym ciele. Pytanie, które sprawiło, że jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. Bez zastanowienia rzucam się na dziewczynę całując jej usta. Po chwili przerywamy pocałunek, żebym mogła odpowiedzieć. Następnie znów łączę nasze usta w długim i namiętnym pocałunku. Znów przerywamy, ale tylko po to, aby młodsza mogła włożyć pierścionek na mój palec. Znów łączymy nasze usta, a wszyscy klaszczą i wiwatują. Kończymy pocałunek, kiedy brakuje nam tchu. Nachylam się ku dziewczynie i szepcze, jak bardzo ją kocham. Następnie schodzimy ze sceny, wtedy też słyszymy masę gratulacji, za które serdecznie dziękujemy. Później DJ puszcza wolną piosenkę. Łapie Perrie i prowadzę na parkiet. Tam kładę dłonie na jej ramiona, a jej dłonie spoczywają na moich biodrach. Powoli zaczynamy kołysać się w rytm muzyki. Blondynka delikatnie muska moja usta, a potem czoło, na koniec przyciąga mnie bliżej i mocno przytula. Czuję się tak bezpiecznie w jej ramionach, mogłabym w nich zostać do końca życia. Wtulam się bardziej w dziewczynę, a spod moich powiek, po raz kolejny dzisiaj, uciekają pojedyńcze łzy. Perrie widząc je, delikatnie ociera moje policzki. Łapie jej dłoń, a następnie całuję jej wierzch, w zamian dostaje najpiękniejszy uśmiech na świecie. Kończy się piosenka, a my chodzimy z parkietu i siadamy przy jednym ze stolików. Jednak ta chwila nie trwa długo, ponieważ już po kilku minutach dorywają mnie starzy znajomi. Nie chcę iść i zostawiać Perrie, jednak dziewczyna mówi, żebym szła i się o nią nie martwiła. Dlatego ściskam jej dłoń i odchodzę z przyjaciółmi, którzy od razu zadają mi masę pytań.

*Pov Perrie*

Jade odchodzi, a ja zostaję sama, jednak tylko na minutę, może dwie, ponieważ obok mnie siada moja mama. Zaczyna mówić jak bardzo jest ze mnie dumna, że to, co powiedziałam na scenie było najpiękniejszą rzeczą na świecie, jaką usłyszała i ogólnie zaczęła mnie wychwalać. Zaraz też obok nas usiadła mama Jade i też zaczęła mnie chwalić za moją mowę. Podziękowała mi również za to, że tak mocno wspieram Jade, ponieważ dzięki mnie bardziej się otworzyła, stała się odważniejsza i pewniejsza siebie.

Siedząc cały czas się uśmiechałam albo przegryzałam wargę, żeby się tak nie uśmiechać, jak głupia i to nie tylko przez to, że cały czas widziałam moją narzeczoną, boże jak to pięknie brzmi 'moją narzeczoną', która z dumą i entuzjazmem pokazywała pierścionek i coś opowiadała, ale też przez to, co usłyszałam i przez to, że wszyscy nas wspierają, to ogromne szczęście mieć taką rodzinę i znajomych.

- Przepraszam na moment. - mówię i odchodzę, kiedy moje oczy zaczynają piec. Kieruję się na piętro, tam wychodzę na balkon. Zimne powietrze od razu otula moje ciało. Podnoszę głowę i patrze w niebo, na mojej twarzy pojawia się ogromny uśmiech. Nie kontrolując swoich ruchów, kładę rękę na łańcuszku od Jade i ściskam zawieszkę. Mija chwila, a po moich policzkach ściekają łzy, ale nie smutku, bólu czy cierpienia, są to łzy szczęścia, radości i miłości. Tak bałam się dzisiejszego dnia, jednak wszystko poszło po mojej myśli. Sięgam do kieszeni i wyciągam chusteczkę, wycieram łzy, a potem wydmuchuję nos. Podchodzę do barierki i ściskam ją dłońmi. Spuszczam głowę i znów się uśmiecham.

*Pov Jade*

Z dumą wyciągam dłoń z pierścionkiem i pokazuję go przyjaciółką, które cały czas piszczą. Rzadko się z nimi widuję, ale jak już się spotykamy to nie możemy się nagadać, dokładnie tak jak teraz, tylko, że dzisiejszy dzień jest wyjątkowy i szczerze wolałabym być teraz z Perrie i świętować nasze zaręczyny razem. Widzę jednak jak blondynka odchodzi od stolika i kieruję się na górę. Dlatego na razie zostaje ze znajomymi i dalej opowiadam im o Pezz i o życiu z nią. Oczywiście pomijam wiele rzeczy, nie muszą przecież wszystkiego wiedzieć. Mija pięć, dziesięć, piętnaście minut, a blondynka dalej nie wraca. Zmartwiłam się trochę, bo odchodząc od stolika miała smutną minę, tak mi się wydaje. Przepraszam znajomych i ruszam na piętro. Będąc na górze zauważyłam, że balkon jest otwarty, powoli podchodzę do drzwi i widzę blondynkę, która ze spuszczoną głową, opiera się o barierki. Po cichu podchodzę do niej i przytulam ją od tyłu. Dziewczyna od razu odchyla się i kładzie głowę na moim ramieniu, a jej ciało się rozluźnia. Widzę, że ma zamknięte oczy. Odwracam głowę i całuję jej policzek, następnie widzę ten dobrze znany mi łobuzerski uśmieszek. Perrie odwraca się przodem do mnie i złącza nasze usta. Tę chwilę przerywa nam Jesy mówiąc, że goście powoli wychodzą i chcą się pożegnać. Jesy odchodzi, Perrie wzdycha z niezadowolenia, a ja się śmieje. Łapie młodszą za rękę i zbiegamy na dół. Stanęłyśmy przy drzwiach i zaczęliśmy wszystkich żegnać. Nie wiem jak długo tam stałyśmy, ale myślę, że z godzinkę to na pewno. Kiedy pożegnałyśmy ostanie osoby, czyli naszych rodziców i rodzeństwo, chciałam iść do szatni po rzeczy, jednak Perrie powiedziała, że nie wracamy do domu. Złapała moją dłoń i pociągnęła do windy. Pojechałyśmy na samą górę. Wysiadłyśmy z niej, a następnie poszłam za blondynką, która otworzyła drzwi jednego z pokoi znajdujących się na piętrze. Puściła mnie, żebym weszła pierwsza. Pokój był naprawdę piękny, miał wielkie okno, przez które widać było miasto, a w oddali można było dostrzec morze. Po jednej stronie pokoju stało biurko, na ścianie wisiał telewizor, a w roku stała mała szafa, za to po drugiej stronie stało duże łóżko, które było posypane płatkami róż.

-Podoba Ci się? - pyta młodsza, kiedy zamknęła za nami drzwi.

-Oczywiście. - odpowiadam i oplatam jej szyję swoimi rękami. Patrze w jej piękne, niebieskie oczy i się uśmiecham. Następnie mój wzrok ląduję na jej ustach, a ona zagryza dolną wargę. Nie muszę długo czekać, żeby jej usta znalazły się na moich. Z początku był to delikatny pocałunek, jednak z czasem zaczęłam napierać na blondynkę. Przejęłam inicjatywę i zaczęłam prowadzić ją w stronę łóżka.

Popycham dziewczynę na łóżko, chwilę na nią patrze, a następnie powoli rozpinam zamek sukienki, widzę jak Perrie zaczyna ciężko oddychać, a kiedy zrzucam z siebie ubranie, jej oczy ciemnieją. Powoli wchodzę na blondynkę, siadam na nią okrakiem, a następnie nachylam się tylko po to, żeby delikatnie musnąć jej usta. Dziewczyna chce więcej, ponieważ podnosi głowę, jednak nie pozwalam jej na to. Wyciągam koszulę z jej spodni, a następnie rozpinam guzik po guziku. Przejeżdżam dłonią po jej brzuchu, a jej ciało drży. Uśmiecham się, kiedy widzę co mój dotyk z nią wyprawia. Rzucam jej koszule za siebie i bez przeciągania od razu rozpinam jej stanik, który również ląduje na ziemi. Najpierw delikatnie ugniatam i roluje je sutki, potem ssam najpierw jednego, a potem drugiego, słyszę jak z ust dziewczyny wyrywają się pierwsze jęki. Podnoszę głowę i chwilę wpatruje się w ciało dziewczyny. Nachylam się i zaczynam robić malinki na jej szyi. Jedna ręka wędruję w dół jej ciała, zatrzymuje się, dopiero kiedy znajduje zamek jej spodni, odpinam guzik, a następnie rozporek. Wkładam rękę do środka i przejeżdżam po jej kobiecości. Słysze kolejne jęki, tym razem głośniejsze niż poprzednie. Schodzę z dziewczyny i szybko ściągam jej spodnie oraz bieliznę. Następnie zawisam nad nią i od góry do dołu lustruje jej nagie ciało. Uśmiecham się i atakuję jej usta, powoli przegryzam jej wargę, a następnie przejeżdżam po niej językiem. Znów łączę usta, a nasze języki zaczynają walczyć o dominację. Jedną dłonią znów zaczynam bawić się jej sutkiem, a jej biodra unoszą się tak, że dotykają moich i opadają. Zjeżdżam ręką niżej, przejeżdżam po jej udach, a następnie moje palce wchodzą do jej wnętrza i zaczynają powoli się poruszać, a Perrie jęczy w moje usta.

-J-jade szybciej. - błaga mnie, a ja wiem, że jest blisko. Jednak jeszcze chwilę się z nią bawię. Na zmianę liże i ssam skórę na jej szyi, a jej dłonie bawią się moimi włosami. Zaczynam zjeżdżać pocałunkami w dół, zostawiając mokre ślady. Czuję jak jej ścianki zaciskają się na moich palcach, dlatego przestaje się bawić i przyśpieszam swoje ruchy. Przez ciało dziewczyny przebiega dreszcz, a następnie jej ciało wygina się w łuk i opada, krzycząc moje imię. Ostatni raz całuje jej usta, a następnie opadam obok niej. Perrie szybko łapie koc, okrywa nas, a na koniec przytula się do mojej klatki piersiowej i w taki sposób zasypiamy.

I Want You ||  JerrieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz