36

402 14 0
                                    

24 grudnia 2020

*Pov Perrie* 

Obudziłam się równo o godzinie 6:00 dzięki nastawionemu dzień wcześniej budzikowi. Szybko wzięłam do ręki telefon, żeby nie obudzić mojej współlokatorki i wyłączyłam alarm. Następnie zabrałam z krzesła przyszykowane ciuchy i poszłam do łazienki się ogarniać. Wzięłam gorący prysznic, umyłam zęby, następnie się ubrałam. Na dzisiaj wybrałam czarne obcisłe jeansy, a do tego zwiewną, białą koszulę, którą wsadziłam w spodnie. Już ubrana wysuszyłam włosy i je zakręciłam, a na samym końcu zrobiłam mocny makijaż. Ostatni raz spojrzałam w lustro i wyszłam z łazienki. Będąc już w pokoju ubrałam buty oraz płaszcz, złapałam walizkę i pokrowiec z gitarą, a następnie otworzyłam drzwi, żeby wyjść, jednak zatrzymał mnie zaspany głos Ami:

-Perrie. - powiedziała, a ja odwróciłam się w jej stronę - Pamiętaj wszystko pójdzie po twojej myśli, życzę Ci powodzenia i przy okazji gratuluję.

- Dziękuję. - podeszłam do dziewczyny i mocno ją przytuliłam.

Kiedy wyszłam z akademika zadzwoniłam po ubera, który ma zawieść mnie na lotnisko. Jestem wdzięczna naszemu wychowawcy za to, że pozwolił mi wrócić wcześniej do domu. Muszę przyznać, że ciężko było mi wyprosić to zwolnienie, ale kiedy przedstawiłam swoje plany, pan Wood zmiękł i załatwił wszystko tak, że teraz mogę wracać. Nikt oprócz 1/2 mojego rodzeństwa o tym nie wie, a dokładnie wie tylko Caitlin, bo znając Jonniego od razu by się wygadał, a tak mam pewność, że uda mi się zrobić wszystkim niespodziankę, a zwłaszcza Jade, bo wiem, jak bardzo chciała, żebyśmy spędziły święta razem.  

Po zapakowaniu mojej walizki do bagażnika, usiadłam na tylnym siedzeniu samochodu, wsadziłam słuchawki do uszu i włączyłam swoją ulubioną playlistę. Droga na lotnisko trwała godzinę, szczerze myślałam, że będzie to trwać dłużej, ale nawet lepiej, że jestem wcześniej, bo mam nieco ponad godzinę do odlotu, więc mogę ten czas wykorzystać na pójście do jakiejś małej restauracji na śniadanie.  Po posiłku skierowałam się do punktu odpraw, gdzie sprawdzili mnie oraz moją walizkę i odbyły się wszystkie inne procedury. Teraz mogłabym spokojnie czekać jeszcze te 30 minut na samolot, jednak tutaj właśnie wszystko zaczęło się psuć. Mój lot został opóźniony o godzinę. 

*Pov Jade* 

Otworzyłam oczy, w moim pokoju było ciemno, a to oznaczało, że pewnie jest wcześnie, dlatego wyciągnęłam rękę po telefon, żeby sprawdzić godzinę. Była 6:33. Miałam zamiar położyć się jeszcze i trochę pospać, ale nic z tego. O godzinie 7:00 ubrałam szlafrok i zeszłam na dół do kuchni. Zrobiłam sobie gorące kakao i poszłam do salonu, usiadłam na bujanym fotelu i pijąc gorący napój wpatrywałam się w świecącą choinkę. Dużo czasu nie minęło i do pokoju weszła moja mama, oznajmiając mi, że około godziny 9:00 przyjdzie mama Perrie oraz reszta rodziny Edwards. Odniosłam do kuchni brudny kubek, a następnie wróciłam do pokoju wybrać rzeczy na dzisiaj. Przy okazji w końcu pochowałam ubrania do szafy. Wyszłam do łazienki się przygotować. Jako, że była Wigilia wybrałam nieco elegancką, ale też luźną stylizację, a mianowicie czerwoną spódniczkę w czarną kartkę i do tego czerwony sweterek. Gotowa usiadłam przy biurku i zaczęłam sprawdzać swoje social media, chciałam też zadzwonić do Perrie, ale wczoraj powiedziała, że nie będzie mogła zbytnio rozmawiać, bo mają zaplanowane dużo zajęć i jakąś wycieczkę, po to, żeby nie myśleć, że są z dala od domu w dniu Wigilii. Dlatego wysłałam tylko smsa

Do: Bubble

Wesołych Świąt kochanie!🎄Kocham Cię i tęsknie 💕

Niemal natychmiast dostałam odpowiedź.

I Want You ||  JerrieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz