Rozdział 2

9.4K 224 5
                                    

- Pójdziemy jeszcze na gofry? - zapytała Abby

- Plosie - Bruno razem z Abby spojżeli na mnie robiąc słodkie oczka

- Dobrze, ale mama ma się o tym nie dowiedzieć obiecujecie? - powiedzualam z uśmiechem

- Tak, jest - zasalutowali

Obydwoje podali mi rękę i poszliśmy w kierunku chodnikiem, który prowadził do małej a'la cukierni  z goframi o nazwie taste of childhood. Prowadzi ją miła staruszka pani Emma od kiedy pamiętam chodziłam tam z mamą i do dnia dzisiejszego chodzę

- Jane...

- Hmm - spojżałam na siostrę - Przeprasam zamyliłam się- powiedziałam do niej

Weszliśmy

- Dzień dobry Pani Emmo - uśmiechnęłam się życzliwie do staruszki

- Oo...witaj Jane i dzieciaki

- Dzień dobry- powiedziały chórem

- Co dla Was

- Gofry - krzyknął mały

- Już się robi- powiedziała staruszka podając zamówienie chłopakowi stojącej nieopodal

- A co tam u was

- A po staremu

- Jak egzaminy?

- Mam nadzieję że dobrze, bo dzisiaj był ostatni i według mnie podeszdł mi świetnie
A u pani jak tam jak zdrowie?

- A jakoś to idzie, doktor mówił, że moje wyniki są lepsze niż u niejednego dwudziestolatka - zaśmiała się- Jezu dziecko co ci się stało - zaniepokoiła się wulidząc moją pamiątke z rana

- A to nic takiego drobny wypadek

- Ale dobrze się czujesz, nawet tego nie zauważyłam po tymi włosami

- Dobrze - uśmiechnęłam się

- A jak to się stało

- Długa historia, ale nic takiego

- No dobrze, a co u mamy?

- Dobrze, trzeba przyzmać że kancelaria sobie świetnie radzi. A jak pani córka

- Bardzo dobrze pomaga mi kiedy może, a teraz do pomocy mam wnuka - wskazała na chłopaka podającego gofra Abby

- Czyli biznes działa 

- Jak się patrzy- zaśmiała się, a ja Zerknełam na rodzeństwo, które właśnie  zajadało się goframi

- Ile płacę? - zapytałam wyciagając portfel

- Dwanaście dolarów - podałam jej kwotę

- Idziemy dzieciaki? - a one tylko pokiwały głowami

Wyciągnęłam z torebki chusteczki i podeszłam do brata który miał brudny nos od bitej śmietany.

- Miałeś brudny nosek - uśmiechnęłam się

Pożegnaliśmy się i wyszliśmy.

- To co teraz do domu? - zagadałam biorąc ich za rece

- Noo..- ziewnął Bruno, a ja zachichotam

- A myslałam, że pójdziemy jeszcze na...- spojżałam przed siebie i zamarłam

Co on tu robi? Przecież się wyprowadził
O, nie nie zauwazył mnie...nas idzie tu. Kurwa jego mać

- Jane - usłyszałam głos Abby jak przez tafle wody i sie otrzasnełam

Wziełam gleboki oddech

Cześć I : Dupek, a jednak Kocha Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz