- Pójdziemy jeszcze na gofry? - zapytała Abby
- Plosie - Bruno razem z Abby spojżeli na mnie robiąc słodkie oczka
- Dobrze, ale mama ma się o tym nie dowiedzieć obiecujecie? - powiedzualam z uśmiechem
- Tak, jest - zasalutowali
Obydwoje podali mi rękę i poszliśmy w kierunku chodnikiem, który prowadził do małej a'la cukierni z goframi o nazwie taste of childhood. Prowadzi ją miła staruszka pani Emma od kiedy pamiętam chodziłam tam z mamą i do dnia dzisiejszego chodzę
- Jane...
- Hmm - spojżałam na siostrę - Przeprasam zamyliłam się- powiedziałam do niej
Weszliśmy
- Dzień dobry Pani Emmo - uśmiechnęłam się życzliwie do staruszki
- Oo...witaj Jane i dzieciaki
- Dzień dobry- powiedziały chórem
- Co dla Was
- Gofry - krzyknął mały
- Już się robi- powiedziała staruszka podając zamówienie chłopakowi stojącej nieopodal
- A co tam u was
- A po staremu
- Jak egzaminy?
- Mam nadzieję że dobrze, bo dzisiaj był ostatni i według mnie podeszdł mi świetnie
A u pani jak tam jak zdrowie?- A jakoś to idzie, doktor mówił, że moje wyniki są lepsze niż u niejednego dwudziestolatka - zaśmiała się- Jezu dziecko co ci się stało - zaniepokoiła się wulidząc moją pamiątke z rana
- A to nic takiego drobny wypadek
- Ale dobrze się czujesz, nawet tego nie zauważyłam po tymi włosami
- Dobrze - uśmiechnęłam się
- A jak to się stało
- Długa historia, ale nic takiego
- No dobrze, a co u mamy?
- Dobrze, trzeba przyzmać że kancelaria sobie świetnie radzi. A jak pani córka
- Bardzo dobrze pomaga mi kiedy może, a teraz do pomocy mam wnuka - wskazała na chłopaka podającego gofra Abby
- Czyli biznes działa
- Jak się patrzy- zaśmiała się, a ja Zerknełam na rodzeństwo, które właśnie zajadało się goframi
- Ile płacę? - zapytałam wyciagając portfel
- Dwanaście dolarów - podałam jej kwotę
- Idziemy dzieciaki? - a one tylko pokiwały głowami
Wyciągnęłam z torebki chusteczki i podeszłam do brata który miał brudny nos od bitej śmietany.
- Miałeś brudny nosek - uśmiechnęłam się
Pożegnaliśmy się i wyszliśmy.
- To co teraz do domu? - zagadałam biorąc ich za rece
- Noo..- ziewnął Bruno, a ja zachichotam
- A myslałam, że pójdziemy jeszcze na...- spojżałam przed siebie i zamarłam
Co on tu robi? Przecież się wyprowadził
O, nie nie zauwazył mnie...nas idzie tu. Kurwa jego mać- Jane - usłyszałam głos Abby jak przez tafle wody i sie otrzasnełam
Wziełam gleboki oddech
CZYTASZ
Cześć I : Dupek, a jednak Kocha
Romance.Już chciałam otworzyć drzwi, ale w ostatnim momencie ktoś wjechał na ostatnie miejsce I uderzyłam się drzwiami w głowę - Kurwa człowieki pojebało Cię do końca - krzyknęłam wychodząc z auta - To nie była moja wina- kierowca wyszedł z auta o Jezu t...