Wychodzimy z mojego domu i kierujemy się do zaparkowanego na ulicy wozu, od którego wszystko się zaczęło. Czarne camaro i pomijając to, że wpadłam do szpitala nie żałuję tego zdarzenia, bo po co żałować tego co już się stało?
- Dziękuję - mówie kiedy Nick otwiera mi drzwi.
- Bardzo proszę
Zapinam pasy, a Nick wchodzi do auta.
- To gdzie jedziemy?
- Niespodzianka. Nie lubisz ich? - pyta widząc moją kwaśną mine
- Tak, jakoś nie jestem przekonana do życia w niewiedzy.
- To ta niespodzianka będzie jedną z lepszych jakie Ci pokaże.
- Dziękuję - odzywam się po chwili
- Za co? - pyta wyraźnie zbity z tropu.
- Dziękuję za kwiaty.
- Nie ma za co. Zawsze lepiej rozpocząć dzień z zapachem świeżych róż.
- W zupełności masz rację. - zgadzam sie z nim w zupełności i przemilcze fakt narzekania mojej mamy.
W pewnym momencie zatrzymujemy się na jednej z ulic.
- Zanim dotrzemy na miejsce muszę zakryć Ci oczy.
- Mam nadzieję, że nie chcesz wywieść mnie do lasu - żartuje, co dozwajemnia delikatnym śmiechem.
Wyciąga z marynarki granatowy materiały pasek.
- Odrócić się - prosi, co wykonuje.
Odgarnia moje włosy z czoła, a miękki materiał odziewa moje oczy.
- Gotowe, możemy jechać dalej. - odpowiada, a ja poprawiam się i ruszamy dalej.
- Tylko nie podglądaj
- Postaram się - mówię z uśmiechem
Niewiem ile jeszcze jedziemy, ale jestem skłonna stwierdzić, przez chwilę staliśmy w korku.
- Jesteśmy na miejscu - mówi, przerywając moje myśli.
Staram się wymacać pas, co nieudolnie prawie mi sie udaje,prawe, bo przy okazji położyłam dłoń na jego udzie i to chyba dość blisko jego krocza, bo usłyszałam jak wciąga powietrze. A ja po raz kolejny tego dnia spaliłam buraka.
- Pomogę Ci - mówi i słyszę kliknięcie odpietego pasa.
Ściągam pas. Biorę w dłoń torebkę.
- Dziękuję - mówię, kiedy Nick podaję mi dłoń, abym mogła wyjść z auta.
- A teraz mam do ciebie jedną prośbę.
- Jaką?
- Zaufaj mi. - przez moje ciało przechodzą miliony dreszczy, kiedy szepce mi do ucha.
- Dobrze. - mówie
Nick obbejmuje mnie w talii i prowadzi niewiem gdzie.
- A teraz uważaj schody. - informuje mu i powoli je pokonujemy - Ostrożnie - łapie mnie kiedy potykam się - Okey, teraz idziemy prosto.
Resztą drogi do punktu docelowego w akompaniamencie śmiechu, bo albo to ja jestem taką niezdarą, albo to jego towarzystwo wpłyna na mnie tak, że potykam się o własne nogi.
- Jesteśmy na miejscu. - mówi zabierając dłoń ze swojej talii
Czuję jak odwiązuje przepaske.
Mrugam kilkakrotnie przyzywajając się do światła.
- Wow
- Podoba Ci się? - pyta, a jego dłoń znów ląduje na mojej talii
- Tu jest pięknie, mieszkam tu tyle lat, jeszcze nie wiedziałam tego miasta z takiej wysokości.
- Czyli podoba Ci się.
- Jeszcze się pytasz. Tu jest niesamowicie
Widok Nowego Jorku o tej godzinie jest niedopisania. Wręcz zapiera dech w pieśniach. Zakochałam się. Widok tak cudownego zachodu słońca...Nigdy go nie widziałam z takiej perspektywy.
- Cieszę się, że Ci się spodobało, chciałem Ci pokazac widok zachodzącego słońca. Niespodzianka chyba Ci się spodobała.
- Bardzo, jest cudowna.
- A teraz zapraszam Cię. - kieruję wzrok tam gdzie pokazuję i nie wiem co powiedzieć.
Stolik przykryty białym obrusem nakryty dla dwóh osób.
- Niespodziewałam się po tobie kolacji o zachodzie słońca na dachu.
- Widzisz nie jestem taki przeiwdywalny.
- Nawet bym tak nie pomyślała
Podchodzimy do stolika, Nick jak na dżentelmena przystało przysuwa za mną krzesło.
- Napijesz się wina? - kiwam głową, a on wstaję i nalewa mi do kieliszka białe wino.
- Nick, a tak właściwie to gdzie myj jesteśmy? - pytam odstawiając kieliszek.
- Na dachu, mojego domu
- Zawsze mysłałam, że na takich dachach są baseny, a tu - rozgladam się i widzę szary wypaczynek na drewnianym podeście, wokół krawędzi dachu są rośliny i lapki. - mile mnie zaskoczyłeś.
- Dziękuję, zamiast pływania wole siłownię.
- Zauważyłam myśle
- Dzięki
- Co? - mówię zaskoczona - powiedziałam to nagłos.
- Tak, ale to był miły komplement.
Kilka minut później, stoi przed nami kolacja, którą są poledwiczki z suszonymi śliwkami.
Po pysznej kolacji i kilka lampek wina później siedzimy razem w salonie przy palącym się kominku, a ja czuję, że alkohol w moich żyłach wyraźnie zaczął się ujawniać.
- Oh to było świetnie - wycieram kąciki oczu o tuszu, bo zaraz pękne ze śmiechu.
- Pięknie się uśmiechasz. - kieruję swój wzrok na jego twarz gdzie błąka się zawadiacki uśmiech.
- Um...dziękuję ty również ślicznie się uśmiechasz - mam rację, za dużo wypiłam.
Chcę wziąść kolejny łyk wina, ale mój dzisiejszy towarzysz odbiera mi go i odstawia na stolik.
- Jesteś taka piękna - zbliża swoją twarz do mojej i muska moje wargi. - I wyjątkowa.
- Dzięki, ty również. - delikatnie go całuję
- Jesteś niesamowita - kręci głową, czuję jego dużą ciepłą dłoń na moim udzie. - Każda inna skakałaby przedemną jak tresowany piesek. - kąsa moją wargę i wplata swoją dłoń w moje włosy.
- Ale ja nie jestem jak każda.
- I to jest właśnie najlepsze. - wpija się w moje usta i namiętnie całuje co odwzajemniam....
Resztę pozostawie waszej wyobraźni🙃😉
CZYTASZ
Cześć I : Dupek, a jednak Kocha
Romansa.Już chciałam otworzyć drzwi, ale w ostatnim momencie ktoś wjechał na ostatnie miejsce I uderzyłam się drzwiami w głowę - Kurwa człowieki pojebało Cię do końca - krzyknęłam wychodząc z auta - To nie była moja wina- kierowca wyszedł z auta o Jezu t...