- Jane - słysze za placami kiedy tylko wychodzę z auta
Nawet nie zdanżam się odwrócić się w ich stronę, bo już leżę powalona na trawę przez ich dwójkę.
- Cześć dzieciaki - mówię przytulając się do nich. - Spakowani na wyjazd?
- Taak, teskniliśmy
- Ja tez za wami tęskniłam.
- Dzieci, zejdzie z niej - słyszę głos ciocii Mey kierującej się w naszą stronę. - Witaj kochanie - blondynka przytula mnie kiedy dzieciaki ze mnie schodzą - Jak droga?
- Dobrze, mama żałuję, że nie mogła przyjechać poprostu praca - uśmcham się delikatnie
- Oh wiem praca to życiowa kara dorosłości - śmieję się delikatnie
- Jane co to? - odwracam głowe i widzę młodsze rodzeństwo z zaciekawieniem przyglądajace się w Happy'ego
- To jest Happy nowy członek naszej rodziny.
Wołam malucha, który na zawołanie wyskakuje z auta, które po chwili zamykam.
- Dobrze dzieci, chodzcie na ciasto. - idziemy trawą i Abby z Brunem bawią się z psem, który jest teraz wniebowzięty.
Wchodzimy do domu, gdize przez te lata n8c się nie zmienilo. Przytulny dom, ściany z cieołym brązie i złamanej bieli. Meble z ciemnego drewna które nadają klimatu pomieszczeniu.
- Jane, kochanie jak ja Cię dawno nie widziałem- mówi wuja ubrany w swoją koszule w cierwono czarną kratkę
- Cześć wujku - przytulam go na powitanie co od razu odwajemnia
- Ale wypiękniałaś.
- Dziękuję wujku, ale za to wujek jak zawsze w świetnej formie
- Oh oczywiście, bekon robi swoje no i ciasta ciociu. Siadaj opoiwiadaj co tam u ciebie masz na oku jakiegoś kawalera
- Nie mam i jak na razie nie planuje, a u was szykuje się jakieś wesele? Słyszałam, że Ben z kimś jest
- O tak! Wendy to cudowna dziewczyna. Musisz ją kiedyś poznać. - mówi ciocia radosnym głosem i nie mija chwila, a wychodzi z kuchni z telerzem ciasta i herbatą - No Ben jeszcze się jej nie oświadczył, ale znam syna na tyle, że to tylko kwestia czasu...
▪︎▪︎▪︎▪︎▪︎
- Dobra zapięty - skończyłam zapianać Bruna pasami i wsiadłam za kierownice - Macie psa? - odpaliłam auto
- Tak!
- To ruszamy
Droga powrotna zajmuję nam trzy godziny jest po dziewiątej i powoli zaczyna się ścimanć. Rodzeństwo w tym czasie zdążyło już zasnąć. Parkuję w garażu i wypuszczam psa, odpinam je z fotelików i już chcę otwierać drzwi od garażu, ale ubiega mnie mama ubrana w puchowy szlafrok.
- Śpią? - kiwam głową - Pomogę Ci z nimi. Wezmę Abby.
- Okey.
Wyciągam brata z fotelika starajac sie go nie obudzić. Niosę go do pokoju modląc się w duchu, abym nie zrobiła tego co Drew Barrymore w Rodzinnych rewolucjach i nie przełożyła mu czasem w ścianę albo futrynę. Na moje szczęście żadna z tych rzeczy się nie wydarzyła. Ściagam mu buty i skarpetki rodbieram z bluzy i przykrywam go kołdrą w samochodziki.
- Dobranoc Bruno - składam mu buziaka w czoło.
Jak zawsze zostawiam mu zapaloną lapkę nocną i wychodzę z pokoju o mało nie wybijąjąc sobie zębów o jego zabawkowe auta.
CZYTASZ
Cześć I : Dupek, a jednak Kocha
Romance.Już chciałam otworzyć drzwi, ale w ostatnim momencie ktoś wjechał na ostatnie miejsce I uderzyłam się drzwiami w głowę - Kurwa człowieki pojebało Cię do końca - krzyknęłam wychodząc z auta - To nie była moja wina- kierowca wyszedł z auta o Jezu t...