Epilog

4.7K 132 12
                                    

- Ała to bolało - jeczę pod nosem kiedy moja przyjaciółka wpija mi welon we włosy

- Oh przepraszam, nie moje wina, że ten szajs nie chcę współpracować - warczy biorąc głeboki wdech. - Yea udało się. Dobra możemy jechać. - powoli wstaję czuąc, że moje nogi robią się jak z waty - Stara spokojnie nic się nie dzieje

- Napewno w końcu tylko wychodzę za mąż - przewracam oczami na jej słowa

- No właśnie tylko, okey zbierajmy się inaczej twój przyszły mąż naśle na mnie jakiegoś kuzyna, aby mnie upił

Biorę głeboki oddech i wstaję z krzesła. Wszyscy już pojechali do kościoła, a za odpowiedzialną za dostarczenie mnie na ślubny kobierec jesteśmy jeszcze w moim pokoju.

- Jezu nie mogę pojąć, że kiedy tu wrócisz będziesz mężatką. Jak ten czas szybko leci. Ale juz choćby. - otwiera przedemną dzrzwi.

Schodzę po schodach trzymając się sztywno poręczy schodów.

- Cholera, widziałam, że tak będzie - słyszę mamrotanie rudzielca, który asekuruje mnie idąc z przodu. - Tak? - odbiera słuchawkę - zaraz wyjeżdżamy, nie wkurzaj mnie przeprzony dupku, to, ze jesteś jego światkiem nie oznacza, że masz prawo mną rządzić. Nie pouczaj mnie. Jak tylko tam dojadę skopie Ci dupę, że Twoje panny Cię nie poznają. Pierdol się. - wrzeszczy w słuchawkę - Nic do mnie nie mów - unosi dłoń kiedy tylko mam zamiar coś powiedzieć

- No dobrze, nie denerwuj się. Jedźmy już. W końcu zaraz mam tylko wyjść za mąż. - puszczam jej oczko i wychodzą pierwsza.

Przed moim domem stoi zaprarkowany czarny mercedes, przed którym stoi nasz kierowca. Joel. Droga zajmuję nam jak dla mnie zbyt długo.

- Jesteś gotowa wejść tam jako panna, a wyjść jako żona? - stoimi przed kościołem, a Rose pyta mnie chwilę przed wejściem do niego.

- I to jeszcze jak. Jeśli kiedykolwiek miałabym wyjść za mąż za faceta. Niezaprzeczalnie Nick był by jedynym kandydatem za to stanowisko.

- W takim razie nie pozostaje mi zrobić nic innego jak życzyć Ci powodzenia w nowej drodze życia. - przytula mnie co do razu odwazjemnjam. - Na zawsze razem

- Jak siostry rodzone. Na zawsze- kończe naszą formułkę, którą ułożyłyśmy kiedy miałyśmy osiem lat.

- Dobra ja idę pierwsza.

Kiedy w kościele rozbrzmiewa melodia Ave Maria Rose w delikatnej sukni w kolorze błękitu idzie przedemną.

Nick

W kościele rozbrzmiewa muzyka Ave Maria, a jej przyjaciółka idzie przed nią. Widzę ją, jej widok sprawia, że muszę wziaść głeboki wdech widząc moją ukochana. Biały przylegający koronkowy materiał idealnie pokrywa jej wspaniałe ciało. Patrzy prosto na mnie, tak samo jak ona na mnie.

Nie pamiętam całej ceremoni byłem tak zapatrzony w jej piękne oczy, że robiłem wszystko co kazał ksiądz. Pamiętam tylko moment składania przysięgi.

- Ja Nicolas James Collins biorę Cię Jane Lauro Brown i ślubuję Ci miłosć wierność i uczciwość małżeńską i to, że Cie nie opuszczę, aż do śmierci tak mi dopomóż panie Boże Wszechmogący w Trójcy jedyny i wszyscy święci. Amen - patrzę w jej szcześliwe oczy

- Ja Jane Laura Brown biorę sobie Ciebie Nicolasie Jamesie Collins za męża i ślubuję Ci miłość wierność i uczciwość małżeńską i to, że Cie nie opuszczę, aż do śmierci tak mi dopomóż panie Boże Wszechmogący w Trójcy jedyny i wszyscy święci. Amen - kończy uśmiechając się promiennie.

Mike jako mój świadek podaje nam obrączki i teraz dopiero mam absolutną pewność, że moja Jane jest już moja i biodzie taka już na zawsze

- Możesz pocałować panne młodą - ksiądz daje mi znak, a ja robie to na co miałem ochotę od kiedy tylko się tu pojawiła  całuję ją. Moją Jane. Moją żonę....

Koniec:)

Cześć I : Dupek, a jednak Kocha Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz