Rozdział 3

8.4K 216 15
                                    

Zaczełam mrużyć oczy. Gdzie ja jestem? Wkońcu wszytko zaczeło do mnie dochodzić
Ojciec, Krecenie sie w głowie, Kłótnia, Telefon

- Jak się czujesz? - usłyszałam męski lekko zachrypnięty głos

- Dobrze - wychrypałam - Co pan tu robi? - rozejżałam się byłam w białej sali. O nie w szpitalu tylko nie tu

- Zadzwoniłem do pani chciałem sprawdzić...- gdzie Abby i Bruno!!?!?!

- O Boże gdzie są dzieci!- krzyknełam - Musze wyjść - mówiłam ze zdenerwowania wstając

- Hej spokojnie - chwycił mnie za ramiona - twoje rodzeństwo czeka na zewnąstrz

- Jak to same? Ty dupku jak mogłeś je tam same zostawić to są małe dzieci - wrzeszczałam i biłam go pięsciami po torsie

- Uspokój się są z jakąś twoja przyjaciłka z nimi jest wiec sie nie rzucaj i nie ruszaj ide po lekarza - posadzil mnie na łóżku i wyszedł

O Boże dopiero teraz zauważyłam ze mam na sobie koszule bez spódnicy ktora leży na krześle obok. Szybko ją ubrałam zapiełam poprawiłam się. Szpilki i torebke wziałam w rekę i już miałam wychodzić kiedy drzwi sie otworzyły i wszedl przez nie lekarz w białym kitlu

- A gdzie pani się wybiera? - zapytsł lekarz

- Do domu - powiedziałam jakby to byla najbardziej oczywista odpowiedź

- Nie moze isc pani do domu musomy zrobic pani badania i zostanie pani na obserwacji góra dwa dni wiec nie ma mowy zeby pani teraz opuscila szpital

- Nie moge zostać tu aż tyle da się coś zrobić

- No nie wiem niewiem - podrapał się po siwiejącej już brodzie

-Panie doktorze, a jesli z moimi badaniami bedzie wszystko dobrze to będę mogla wyjść na wlasne żądanie

- Jeśli wyniki beda dobre to w drodze wyjatku mozeny panią wypisać

- Dziękuję - ucieszylam się jak mała dziewczynka, bo nie cierpię szpitali

- Ale...bedzie musiała pani przyjść na kontrolę

- Oczywiście - kiwnełam głową na zgodzę

- A teraz zmienimy pani opatrunek - podszedl do mojego czoła - na szczescie nie trzeba tego szyć za kilka dni rana się zagoi a teraz niech pani powie jak to się stało

- Uderzyłam drzwiami od samochodu - wzruszyłam ramionami, bo to innego mi pozostało

- Jak? - dobra wiem że to troche absurdalne a co poradze

- Bo jak zaparkowałam to kiedy wychodziłam czarne camaro zaparkowało i nie wiem jak, ale hukłam głową drzwi, ten mężczyzna co tu był...- przerwał mi

- Pani narzeczony - Co kurwa!?!!? - Tak powiedział, a tak nie jest? - wytłumaczył widząc moje zamieszanie

- Niee...., ale mniejsza moze mi pan powiedzieć dlaczego zemdlałam

- Prawdopodobnie z powodu rany i mogla sie pani czymś zdenerwować.

- W sumie to bardzo możliwe- mruknełam z przekąsem, a lekarz założył mi opatrunek

- No dobrze to teraz pójdzie pani na tomografie i prześwietlenie głowy i jak wszystko bedzie w pożądku to panią wypuściny

- Do dobrze

- To w takim razie pielgniarka zaraz po panią przyjdzie, a teraz pozwoli pani że wpuszcze pani gości - pokiwałam głową

Lekarz wszedł, a ja usiadłam w tedy jak burza do sali wpadłi Abby i Bruno, a za nimi zmeczona Rose - widać że dali jej wycisk

Cześć I : Dupek, a jednak Kocha Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz