Weszliśmy na sale, i stwierdzam, ten facet za duzo sobie pozwala. Ta jego przeklęta łapa cały czas jest tam gdzie była i coś mi sie wydaje, ze tak szybko z tamtąd jej nie zabierze.
- Nicolasie czy możesz zabrać twoja niepotrzebną dlon z mojej tali - mrugam w jego stronę
- Czyżczy moja dłoń na twojej tali Cię peszyła.
- Ależ skąd ona narusza moją przestrzeń osobistą. I przeszkada mi.
- Panie Collins można zdjęcie - o nie fotograf. - może z panią - patrzy na mnie
- Oczywiście - co jakie oczywiście, kurwa ja nie wyrażam zgody na zdjęcia
- Proszę o uśmiech- mówi fotograf, ja nie chcąc robić scen godze się na to - Dzięki - mówi i odchodzi
- Bierz tą cholerną łapę, bo ci ją włoże tam gdzie słońce nie dochodzi - cedę przez zęby, wyrywając się z jego uścisku.
- Nie denerwuj się już mam rączki przy sobie.
Odchodzę od niego szukając Rose mamy albo jakiejkolwiek znajomej twarzy.
- Jane gdzie ty byłaś szukałam Cię
- Mówiłam Ci, że szłam się przewietrzyć sklerotyczko. Widziałaś moją mamę
- Wróciła do domu. - zapomniałam, że ma dzis rozprawę, a Bruno i Abby zawodzi do ciotki na weekend
- Dobrze, a co żresz
- Ja nie żre tylko jem.Ciastka dyniowe są świetnie
- Jest kawa zabiłabym za nią
- Jest gdzieś tam
- Choć ze mną doradzisz mi jakie ciasto wziąźć - ciagne ją za ręke
- Dobra, ale wychodzisz dzisiaj ze mną
- Załatwione
Kilka godzin później
- Jane taksówka już jest - krzyczy z dołu
Poprawiam swoją skórzaną spódniczke do polowy uda i wydekoltowaną bordową bluzke przed pępek
Schodzę na boso ze schodów prosto do drzwi gdzie stoi moja przyjaciółka poprawiająca swoje rude kosmyki włosów.
- Gotowa - pytam zakładając wiśniowe szpilki
- Tak, ale czekaj - wyciaga pomadkę - teraz tak - maluje mi usta swoją bordowa pomadką
- Dzięki
Bierzemy torebki i wchodzimy do taksówki.
Zaczynając swoją imprezową noc..Siedzimy z Rose pijąc szybką kolejkę na początek przy okazji czekając na zmajomych.
- Choć zatańczymy - Rose ciagne mnie za rękę w stronę parketu.
Nie będę się kłócić, że nie chce mi się tańczyć. Właśnie dla tego tutaj przyszłam. Noi może jeszcze żeby się upić.
Tańczymy z Rose w rytm muzyki, alkohol zacząl mi szumieć w głowie.
- Witaj piękna - zastałam przyciągnieta do czyjegoś torsu
- Witaj
Tanczyliśmy w rytm muzyki.
- Napijesz się czegoś - szepnąl mi do ucha
- Nie dzięki - powiedziałam i odeszłam
To był tylko jeden taniec nic więcej.
- Jane - w dyskotegowych światłach dostrzegłam przyjaciółkę - Choć przyszli już
No w końcu - pomyślałam.
Rudowłosa chwyciła mnie za rekę i wyprowadziła mnie z tłumu tańczących prosto do baru gdzie byli już nasi znajomi.
- Cześć- pisneła Hope uwieszając mi się na szyję. - Jak ja cię dawno wie widziałam. Choć napijemy się. - ciągnie mnie prosto do barmana - dwie wódki i sok- mówi kładąc banknot na ladzie
Kiedy kieliszki stoją przed nami pijemy je na raz popijając sokiem.
- Chealsy - przytulam sie do zielonowłosej dziewczny
- Jane ile ty wipiłaś?
- Wystarczajaco tyle zeby jutro te żałować - mówie podtrzymując się lady.
- Właśnie widze - mówi z przekąsem
- Oj przestań - trącam ją ramieniem - pamiętasz imprezy w akademiku? Nieźle szalałaś
- To było na pierwszym roku.
- Wiesz co? Muszę siku. Zaraz wracam.
Przeciskam się przed tlum ludzi. Ale co się dziwić w końcu to jeden z najpopularnejszych studenckich klubów.
- Japierdole - mówie do siebie widząc kolejkę w toalecie.
Ustawiam się pod jedną z nich czekając na swoja kolej, ale kurwa chce mi się siku.
- Dz...dz...- i co teraz mówię w myślach na dźwięk mojego telefonu.
Coś na "N" i nie chce mi się odbierać. Chowam telefon do kieszeni. Modląc się w duchu, żeby ta laska co jest przedmną szybko wychodziła. Mój pęcherz woła o pomstę do nieba.
W końcu. Wchodze do ubikacji. Ukladam papier toaletowy na deske toaletowej i w końcu czuję ulgę. Wychodze i myję ręce.
- Dz....dz...
- Witaj Jane tu Nick
- Oo.. Nick jak ja cię dawno nie slychaszałam - krew w moim ciele najwidoczniej działa lepiej niż sądziłam
- Jane ty piłaś
- Bingo geniuszu dostaniesz nagrodę za spostrzegawczość
- Gdzie jestes? - jego ton jest stanowczy i surowy. Może na trzeźwo zrobiło by to na mnie wrażenie, ale teraz mam to w dupie przyszłam się tu dobrze bawić.
- Daleko, na korytarzu - śmieje się idąc przez korytarz.
- Jane to nie jest zabawne. Gdzie jesteś
- Wiesz co chyba trace zasieg cześć.
- Jan...- rozłaczam się
Chowam komórkę do kieszeni i wracam do przyjaciół, którzy siedzą przy jednym ze stolików.
- Hej Jack - mówie kiedy go dostrzegam. Wcześniej go nie widziałam
- Cześć - patrzy się na mnie. Mam coś na twarzy czy coś mniejsza. Chce sie bawić.
- Idę się przewietrzyć- informuję ich.
Jezu chyba naprawdę za dużo wypiłam.
Żygac mi się chce- Jane - słyszę czyijiś głos za plecami
- Jack, o co chodzi - trzymam się na nogach starając wyjść na w miare trzeźwą
- Jane, bo ja ci muszę coś powiedzieć - ej co on robi czemu on jest tak blisko - Jane kocham Cię od kiedy pierwszy raz Cię zobaczyłem. - przybliża się do mnie za blisko co on chcę zrobić,
- Jack - staram się go od siebie odciagnąć, co dość słabo mi wychodzi- Jack ja nie chce, przestań
- Przestań wiem, że też tego chcesz
- Ej powiedziała, że nie chce - dziękuję nie mam pojęcia kim on jest, ale dziękuję
- A ty kim jesteś - warczy Jack w stronę mojego obrońcy
- Kimś kto za chwilę obiję Ci mordę - nim się orientuję Jack dostaję z pięści w szczękę i upada.
- Jane - dopiero teraz widzę kto to
- Nick co ty.. - odrwracam się i haftuje pod drzewo
kurwa ostatni raz piłam - myśle
- Juz Ci lepiej?
- O wiele - mówię kiedy od podtrzymuję mnię za rękę
Jezu czemu ty się tak kręc.....
CZYTASZ
Cześć I : Dupek, a jednak Kocha
Romantizm.Już chciałam otworzyć drzwi, ale w ostatnim momencie ktoś wjechał na ostatnie miejsce I uderzyłam się drzwiami w głowę - Kurwa człowieki pojebało Cię do końca - krzyknęłam wychodząc z auta - To nie była moja wina- kierowca wyszedł z auta o Jezu t...