Rozdział 18

4.2K 163 3
                                    

- Skarbie, wychodzę dzisiaj do teatru z Brain'em. Nie wiem kiedy wróce. - siedzę właśnie przed telewizorem, kiedy do salonu wchodzi mama ubrana w szlafrok a w jej ręce są dwie sukienki, elegancką dopasowaną długą czerwoną  i zielona z rozkloszowanym dołem. - Która? - wskazuję palcem na tą czerwoną - Możesz? - podaje mi złoty wisiorek, który zapinam na jej szyji. - Bądźcie grzeczni.

- Mamo, mam dwadzieścia cztery lata i mówisz mi, że mam być grzeczna.

- Oj no nie denerwuj się córeczko, dla mnie zawsze będziesz mała.

Juz nic nie mówie i powracam wzrokiem do telewizora. Mama wychodzi z salonu i o ile słuch mnie nie myli idzię na piętro.

Moją linie wzrokową z telewizorem przerywa dzwonek do drzwi i chcąc nie chcąc idę je otworzyć.

- Dobry wieczór. - patrzę na mężczyznę, z którym miałam sie okazje poznac ostatnio.

- Dobry wieczór, mama za chwilę będzie gotowa. - odzywam się grzecznie w stronę ubranego w czarny garnitur faceta.

- Przepraszam- mówię kiedy widzę przychodzące połączenie od Rose.

Idę do salonu i podchodzę do okna, gdzie na podjeździe stoi czarna mazda

- Tak Rose?

- Witam moją drogą przyjaciółkę, jesteś nie w sosie czu co?

- Nie, poprostu obserwuję gościa, który przyjechał po moją mame. - mówie ciszej

- Wow randka, widzisz Jane nawet twoja matka chodzi cześciej na randki niż ty.

- Problemy masz, co chciałaś?

- Chciałam się zapytać czy masz może ochotę na moje towarzystwo.

- Pytam czy wiesz?

- No oczywiście, że wiem.

- I pewnie siedzisz teraz w taksówce.

- Dokładnie, więc dzwoń po dwie pizze z podwojnym serem i peperoni, bo ja mam winko.

- Jasne, ja kończe.

- Będę za piętnaście minut - mówi i się rozłącza.

Wracam do holu, gdzie mama wita się z Braianem.

- Do widzenia Jane. - mówi mężczyzna, mama żegna się ze mną buziakiem w policzek.

Kiedy wychodzą, dzwonię po pizze, a chwilę później przyjeżdża Rose.

Idę na góre, do rodzeńtwa, które bawi się w swoich pokojach.

- Co powiecie na pizze na kolację- pytam kiedy przychodzę do Abby, razem z Brunem.

- Tak! Super! - mówią.

- Ale jest warunek, musicie się szhbko wykąpać.

Dzieciaki wpadają do swoich szaf i wyciągaja swoje pizamy, ja natomiast schodzę na dół gdzie przyjaciółka odkręca butelkę czerwonego wina.

- Telefon Ci dzwoni- mówi przyjaciółka, wskazując na blat.

- O kurwa - To Nick, cholera.

- No odbierz.

Podnoszę telefon i przeciągam zieloną słuchawkę.

- Witaj Jane - odzywa się z charakterystyczną chrypą w głosie.

- Cześć Nick.

- Przepraszam, że wczoraj nie odbrałem, ale moja siostra Ci pewnie powiedziała.

- Tak mówiła. - tylko nie mówiła, że jest twoją siostrą

- A tak właściwie mam dla Ciebie propozycję.

- Propozycję? Jaką?

- Chciałbym Cię dzisiaj zaprosić na kolacje masz czas.

- Nie jestem pewna czy mam czas na kolacje, zajmuję się rodzeństwem - mówie zerkając na przyjaciółkę mówiąca, że ich przypomnije. - Ale myśle, że przyjaciółka się nimi zajmie, więc zgadzam się.

- To dobrze, będę za godzinę. Do zobaczenia. - rozłącza się.

Słyszę pisk przyjaciółki, a ja nie mogę z siebie nic wykrztusić.

- Stara ruszaj dupę, na górę kiedy on będzie?

- Za godzinę.

- Co on nawet jak mało to czasu.

Rose, gna mnie na górę, ja biorę szybki prysznic i całe szczęście, że wczoraj się goliłam, mam więcej czasu.

Przyjaciółka wybiera mi sukienkę, kiedy ja robię sobie makijaż.

- Kto to? - pyta wyciągając ubranie z szafy

- Pizza, cholera. - wyciągam portfel z torebki, zakładam cieńki satynowy szlafok sięgający do połowy uda i pędzę na dół.

Otwieram drzwi i myśle, że zaraz padnę.

- Cześć Nick. - mówię, widząc faceta, przez którego zaraz jebne.

Do cholery stoję przed nim w szlafroku pończochach i koronkowej bieliznie. Co jest tu nie tak

- Dobry wieczór Jane, chyba przyjechałem za wcześnie. - mówi nienagannie ubrany w ciemny garnitur i białą koszulę opisująca jego mięśnie.

- Nie szkodzi, dasz mi pięć minut.

- Oczywiście, to dla ciebie - podaję mi bukiet niebieskich róż.

- Dziękuję są piękne.

- Nie tak piękne jak ty. - mruga w moją stronę, a ja jestem pewna, że moje wypieki na twarzy zaraz osiągną kolor dojżałego buraka.

- To ja za chwilę przyjdę - wskazuję na schody i szybkim krokiem pokonuje schody.

Wpadam jak burza do sypialni. Kładę kwiaty na szafkę.

- Kto to? - pyta

- Do cholery to Nick, idź tam do niego za chwilę bardzie pizza. Portfel na komodzie leży ja za chwilę wyjdę. Tą? - wskazuję na sukienkę.

- Tak.

Rose, wychodzi, a ja zrzucam z siebie szlafok i zakładam czarną dopasowną sukienkę siegająca do kolan z niewielkim rozcięciem na udzie. Poprwiam zakręcone na loki włosy, zakładam szpilki zapinam złotą bransoletkę na nadgarstku i wychodzę z pokoju, gdzie na korytarzu spotykam braciszka.

- Jane gdzie idziesz? - pyta ubrany w piżamke z samochodzi i na bosych stopach. - A pizza?

Biorę go na ręce i idę do pokoju Abby, gdzie  siostra rozczesuje włosy.

- Spokojnie, ja muszę iść, na spotkanie z kolega, Ale wy zjecie pizze z Rose, dobrze? Bądźcie grzeczni i nie siedzicie za długo przed telewizją. Chodźcie na dół.

Dzieciaki schodzą na dół, a ja wracam po torebkę i schodzą po schodach.

- Ślicznie wygladasz. - Nick uśmiecha się moja stronę

- Dziękuję.

- To idziemy.

Żegnam się z dzieciakami, które jedzą właśnie pizze. I oboje wychodzimy

- Będę musiał odganiać od Ciebie napalnonych facetów, którzy będą się na Ciebie patrzeć.

- Oni mogą tylko patrzeć. - zerkam w jego oczy, w których widzę coś, przez co przechodzą przezemnie ciepłe prądy.

Cześć I : Dupek, a jednak Kocha Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz