- Skarbie, wychodzę dzisiaj do teatru z Brain'em. Nie wiem kiedy wróce. - siedzę właśnie przed telewizorem, kiedy do salonu wchodzi mama ubrana w szlafrok a w jej ręce są dwie sukienki, elegancką dopasowaną długą czerwoną i zielona z rozkloszowanym dołem. - Która? - wskazuję palcem na tą czerwoną - Możesz? - podaje mi złoty wisiorek, który zapinam na jej szyji. - Bądźcie grzeczni.
- Mamo, mam dwadzieścia cztery lata i mówisz mi, że mam być grzeczna.
- Oj no nie denerwuj się córeczko, dla mnie zawsze będziesz mała.
Juz nic nie mówie i powracam wzrokiem do telewizora. Mama wychodzi z salonu i o ile słuch mnie nie myli idzię na piętro.
Moją linie wzrokową z telewizorem przerywa dzwonek do drzwi i chcąc nie chcąc idę je otworzyć.
- Dobry wieczór. - patrzę na mężczyznę, z którym miałam sie okazje poznac ostatnio.
- Dobry wieczór, mama za chwilę będzie gotowa. - odzywam się grzecznie w stronę ubranego w czarny garnitur faceta.
- Przepraszam- mówię kiedy widzę przychodzące połączenie od Rose.
Idę do salonu i podchodzę do okna, gdzie na podjeździe stoi czarna mazda
- Tak Rose?
- Witam moją drogą przyjaciółkę, jesteś nie w sosie czu co?
- Nie, poprostu obserwuję gościa, który przyjechał po moją mame. - mówie ciszej
- Wow randka, widzisz Jane nawet twoja matka chodzi cześciej na randki niż ty.
- Problemy masz, co chciałaś?
- Chciałam się zapytać czy masz może ochotę na moje towarzystwo.
- Pytam czy wiesz?
- No oczywiście, że wiem.
- I pewnie siedzisz teraz w taksówce.
- Dokładnie, więc dzwoń po dwie pizze z podwojnym serem i peperoni, bo ja mam winko.
- Jasne, ja kończe.
- Będę za piętnaście minut - mówi i się rozłącza.
Wracam do holu, gdzie mama wita się z Braianem.
- Do widzenia Jane. - mówi mężczyzna, mama żegna się ze mną buziakiem w policzek.
Kiedy wychodzą, dzwonię po pizze, a chwilę później przyjeżdża Rose.
Idę na góre, do rodzeńtwa, które bawi się w swoich pokojach.
- Co powiecie na pizze na kolację- pytam kiedy przychodzę do Abby, razem z Brunem.
- Tak! Super! - mówią.
- Ale jest warunek, musicie się szhbko wykąpać.
Dzieciaki wpadają do swoich szaf i wyciągaja swoje pizamy, ja natomiast schodzę na dół gdzie przyjaciółka odkręca butelkę czerwonego wina.
- Telefon Ci dzwoni- mówi przyjaciółka, wskazując na blat.
- O kurwa - To Nick, cholera.
- No odbierz.
Podnoszę telefon i przeciągam zieloną słuchawkę.
- Witaj Jane - odzywa się z charakterystyczną chrypą w głosie.
- Cześć Nick.
- Przepraszam, że wczoraj nie odbrałem, ale moja siostra Ci pewnie powiedziała.
- Tak mówiła. - tylko nie mówiła, że jest twoją siostrą
- A tak właściwie mam dla Ciebie propozycję.
- Propozycję? Jaką?
- Chciałbym Cię dzisiaj zaprosić na kolacje masz czas.
- Nie jestem pewna czy mam czas na kolacje, zajmuję się rodzeństwem - mówie zerkając na przyjaciółkę mówiąca, że ich przypomnije. - Ale myśle, że przyjaciółka się nimi zajmie, więc zgadzam się.
- To dobrze, będę za godzinę. Do zobaczenia. - rozłącza się.
Słyszę pisk przyjaciółki, a ja nie mogę z siebie nic wykrztusić.
- Stara ruszaj dupę, na górę kiedy on będzie?
- Za godzinę.
- Co on nawet jak mało to czasu.
Rose, gna mnie na górę, ja biorę szybki prysznic i całe szczęście, że wczoraj się goliłam, mam więcej czasu.
Przyjaciółka wybiera mi sukienkę, kiedy ja robię sobie makijaż.
- Kto to? - pyta wyciągając ubranie z szafy
- Pizza, cholera. - wyciągam portfel z torebki, zakładam cieńki satynowy szlafok sięgający do połowy uda i pędzę na dół.
Otwieram drzwi i myśle, że zaraz padnę.
- Cześć Nick. - mówię, widząc faceta, przez którego zaraz jebne.
Do cholery stoję przed nim w szlafroku pończochach i koronkowej bieliznie. Co jest tu nie tak
- Dobry wieczór Jane, chyba przyjechałem za wcześnie. - mówi nienagannie ubrany w ciemny garnitur i białą koszulę opisująca jego mięśnie.
- Nie szkodzi, dasz mi pięć minut.
- Oczywiście, to dla ciebie - podaję mi bukiet niebieskich róż.
- Dziękuję są piękne.
- Nie tak piękne jak ty. - mruga w moją stronę, a ja jestem pewna, że moje wypieki na twarzy zaraz osiągną kolor dojżałego buraka.
- To ja za chwilę przyjdę - wskazuję na schody i szybkim krokiem pokonuje schody.
Wpadam jak burza do sypialni. Kładę kwiaty na szafkę.
- Kto to? - pyta
- Do cholery to Nick, idź tam do niego za chwilę bardzie pizza. Portfel na komodzie leży ja za chwilę wyjdę. Tą? - wskazuję na sukienkę.
- Tak.
Rose, wychodzi, a ja zrzucam z siebie szlafok i zakładam czarną dopasowną sukienkę siegająca do kolan z niewielkim rozcięciem na udzie. Poprwiam zakręcone na loki włosy, zakładam szpilki zapinam złotą bransoletkę na nadgarstku i wychodzę z pokoju, gdzie na korytarzu spotykam braciszka.
- Jane gdzie idziesz? - pyta ubrany w piżamke z samochodzi i na bosych stopach. - A pizza?
Biorę go na ręce i idę do pokoju Abby, gdzie siostra rozczesuje włosy.
- Spokojnie, ja muszę iść, na spotkanie z kolega, Ale wy zjecie pizze z Rose, dobrze? Bądźcie grzeczni i nie siedzicie za długo przed telewizją. Chodźcie na dół.
Dzieciaki schodzą na dół, a ja wracam po torebkę i schodzą po schodach.
- Ślicznie wygladasz. - Nick uśmiecha się moja stronę
- Dziękuję.
- To idziemy.
Żegnam się z dzieciakami, które jedzą właśnie pizze. I oboje wychodzimy
- Będę musiał odganiać od Ciebie napalnonych facetów, którzy będą się na Ciebie patrzeć.
- Oni mogą tylko patrzeć. - zerkam w jego oczy, w których widzę coś, przez co przechodzą przezemnie ciepłe prądy.
CZYTASZ
Cześć I : Dupek, a jednak Kocha
Romance.Już chciałam otworzyć drzwi, ale w ostatnim momencie ktoś wjechał na ostatnie miejsce I uderzyłam się drzwiami w głowę - Kurwa człowieki pojebało Cię do końca - krzyknęłam wychodząc z auta - To nie była moja wina- kierowca wyszedł z auta o Jezu t...