Dociskam pedał gazu z nadzieją, że to coś pomoże. Zrobię wszystko by ją odnaleźć obiecałem to jej rodzeństwu i matce, ja zawsze dotrzymuje słowa.
- A co jeśli jej tam już nie będzie? - odzwya się cichym głosem Rose
- Nawet tak nie myśl. Jedziemy po nią i będzie z nami bezpieczna.
Jestem tego pewny, czuję, że ją znajdziemy.
- Tak Ray - rzucam kiedy odbieram
- Zmiana planów stary, facet kieruję się na obrzeża miasta. Moi ludzie i ja jedziemy w jego stronę. Prawdopodobnie może kierować się do kliniki, w której jest Foster. Podam Ci wspólrzędne i jedź. Jedzie bordowym jeepem. Podaję Ci tablicę.
- Rose pisz to co Ci teraz powiem.
- Masz coś do pisania. - zerkam na kobietę, która wyciąga kartkę i długopis.
- Tak
- JIJ 507 Masz? - powtarzam to Rose, która wszystko zapisuję
- Tak
- Jesteśmy w kontakcie.
- Coś się stało? - pyta jeden z nich
- Przemieszcza się na obrzeża miasta. Szukajcie bordowego jeepa o tych tablicach.
- Jasne.
Zawracam na drodzę i kieruje się według współrzędnych od Ray'a
- Widzicie coś? - pytam wypatrując drogę
- Nie.
Zwalniam na czerwonym świetle i wtedy coś mi miga.
- Jest!
- skręcił w lewo jedź szybko! - naciskam gaz i o mało nie lądujemy pod kołami trucka
- Ray mamy go jedziemy za nim. - mówie szybko
- Dobra nie wykonuj żadnych gwałtownuch ruchów jesteśmy mile od was. Jedźcie ostrożnie. Facet nie jest sam.
- To z kim jest!?
- Moi ludzie pytali sąsiadów. To jest dom Fostera. Od jakiegoś tygodnia mieszkał tam Lang. Nie wychodził, pomoć był sam. Jednak jakieś dzieciaki słyszały krzyki kobiety. Potem wszystko ucichło. Dzisiaj wyjechał z kobietą na rękach. Brunetka niebieska chyba sukienka. Kamery to zarejestrowały. Podeśle Ci zdjęcie.
- To ona. To jest Jane. Stary on ją ma. - mówię widząc zdjecia z kamer
- Dlatego jedźcie ostrożnie. Nie wykonuj żadnych gwałtownych ruchów. Nie wiesz jak sie zachowają.
- Dobra.
- Widzę was, jesteśmy dwieście metrów do was. - zerkam w lusterko i widzę trzy dodge jadące w moim kierunu.
Jadę za nimi z odleglością dwudziestu metrów.
- Mają ją. Jest w tym aucie.
- Dziękuję Boże dziękuję Ci
- Jeszcze mu nie dziękuj najpierw musimy ją zobaczyć żywą.
- Zobaczymy jeszcze chwila.
Ato przed namu zwalnia i wjeżdza na tylni parking kliniki.
- Nick zjedź na pobocze i wychylajcie się. My się tym zajmiemy.
Wykonuję polecenie Ray'a i choć w chuj mi się to nie podoba czekamy.
- Teraz musimy czekać. Nie możemy nic zrobić.
Przecieram twarz i modle się w duchu, aby wszystko się udało. Nie chcę i nie mogę jej stracić. Jest dla mnie zbyt ważna abym miał się z nią rozstać.
Słyszymy odgłos strzału, a ja wskakuje z auta i biegnę w ich kierunku.
- Jane! Jane! - dre się wudząc jak Ray i jego ludzie obezwładniaja dwóch facetów.
Za mną biegnie Rose razem z nimi.
- W aucie. - dobiegam do drzwi i widzę ją. - Jane skarbie. - głaszcze jej policzek i biorę w swoje ramiona putąc. - Jestem tu. Kochanie nigdy więcej mnie nie zostawiaj. - patrze na jej spokojną i nieprzytomną twatz i ślady krwi na moje dłoni.
- Zabierz ją stąd do lekarza. - zabieram jej bezwładne ciało z auta i chcę wchodzić do kliniki
- Puście mnie kurwa! - słyszę męskie krzyki z wnętrza szpitalu. - Ta schańbiona dziwka miała poddać się przeszczepowi. Nawet tego nie potrafiła zrobić.
- Zamknij się. Odpowiesz za to w sądzie. - jej ojciec zostaję wprowadzony przez potężnego faceta
- Ty chuju jak mogłeś jej to zrobić. Jane jest twoją córką. - wrzeszczy Rose strając się go dopasć, ale zostaje przyciągnieta przez jednego z chłopaków.
Wchodzimy do środka.
- Proszę pomóżcie - mówie podchodząc do recepcji.
- Proszę za mną. - pielęgniarka od razu proadzi nas do pojedynczej sali, a nie mija moment, a do sali wchodzi lekarz.
- Nieprzytomna, oddycha. Dostała jakieś leki?
- Nie wiem, ale prawdopodobnie tak.
- Doktorze, proszę spojżeć na jej rękę. Ślady po wkłciu. - mówi pielęgniarka unosząc jej ręke
- Dobrze, wykonamy wszystkie podstawowe badania. Podamy kroplówki. Niedługo powinna odzyskać przytomność. Jesteście z rodziny?
- Ja jestem jej chłopakiem.
- My przyjaciółmi. - odzywa się Rose zaraz po mnie.
- Dobrze możecie państwo zostać.
- Dziękujemy.
- Proszę pójść ze mną - mówi do mnie - wypełni pan dokumentację
- Rose zadzwonie do jej mamy.
- Jasne, ja z nią zostane.
Wracam do sali tak szybko jak to tylko możliwe.
- Jej mama jest w drodzę, wszystko już kest w porządku. - siadam na krześle i biorę jej delikatną dłoń w swoją. - Co oni Ci zrobili - szepce widząc jej posiniaczpny policzek i bandaż na głowie.
- Nick, udało się. Wróciła mamy ją spowrotem, a jej ojciec i wszyscy, którzy byli w to zamieszani odpowiedzą za to. - słyszę Rosalie, która uśmiecha się pokrzepiająco.
- Może pojedziesz do domu i się prześpisz. Będę Cię o wszystkim informować. - mówię w pewnym momencie
- Jasne, przyjadę jutro rano i się zmienimy, choć tobie też przyda się kilka godzin snu.
- Mi nic się nie stanie. Proszę weźcie moje auto. Potem ktoś je od Ciebie odbierze. - podaję jej kluczyki, a ona żegana się z Jane i wychodzi.
Wpatruje się w nią jak w obrazek, pomimo siniaków i tak wygląda pięknie.
- Już jesteś bezpieczna ksieżniczko i dopilnuje, aby tak było zawsze - składam pocałunek na jej dłoni i przykładam ją do swojego policzka czując jej delikatną i miękką skórę. - Kocham Cię najdroższa - szpece. - Kocham.
Skarby wy moje! Zbliżamy się do kónca opowiadania, myśle, że jeszcze kilka cześci, epilog i koniec. Mam nadzieję, że ze mną zostaniecie do końca i zakończymy tą przygodę razem.
CZYTASZ
Cześć I : Dupek, a jednak Kocha
Romansa.Już chciałam otworzyć drzwi, ale w ostatnim momencie ktoś wjechał na ostatnie miejsce I uderzyłam się drzwiami w głowę - Kurwa człowieki pojebało Cię do końca - krzyknęłam wychodząc z auta - To nie była moja wina- kierowca wyszedł z auta o Jezu t...