Wsłuchuje się w nie regularne stukanie kropli deszczu o parapet w moim pokoju i niewiem co myśleć. Jest po drugiej, a ja od dobrych kilku godzin siedze zamknięta w pokoju, praktycznie w tej samej pozycji.Wiedziałam, że bez powodu tu nie przyjechał. I nawet się nie pomyliłam. Czasami żałuję, że moje przeczucia się prawie nigdy się nie mylą.
- Jane, masz gościa. - słyszę głos mojej mamy, która pewnie szykuję się do kancelarii
- Mamo, proszę powiedz, że śpie. - mówie na tyle głośno aby mnie usłyszała. - i, że chora jestem
- Dobrze, kochanie - odpowiada i słyszę jej kroki oddalające się od pokoju.
Nie mam ani ochoty, ani nastroju na niczyje odwiedziny. Dobrze, że w jutro wieczorem wyjeżdżamy. Chociaż nawet te dwa dni ciszy i sppkoju nie napawają mnie wielką euforią.
Zaciskam powieki słysząc pukanie do drzwi.
Wstaję z parapetu i kieruję się do drzwi. Przekrecam klucz.
- Co ty tu robisz? - pytam widząc Nicka przed drzwiami mojej sypialni nawet nie siląc się na pogodny ton.
- Mieliśmy zjeść razem lunch. Coś się stało? Masz zapuchnięte oczy. Płakałaś. - bardziej stwierdza niż pyta i mam ochotę bez slowa zamknąć mu drzwi przed nosem, ale wiem, że nie zasługuje na takie traktowanie tylko dlatego, że mam spraprany nastrój
- Nick, nie musisz się martwić. Przepraszam, ale nie zjem dzisiaj z tobą lunchu, więc proszę ich już. - chcę zaknąć drzwi, ale wstawia stopę pomiędzy nie.
- Nie wyjdę dopóki nie dowiem się o co chodzi. - wchodzi do pokoju zamykając za sobą drzwi. - Zrobiłem coś? Powiedz tylko się nie gniewaj.
- Ty? Ależ skąd. Poprostu rozmawiałam z ojcem, a nasze rozmowy nie wpływają na mnie za dobrze.
- To w takim razie. Pozwól mi naprawić ten nastrój. Zjedz ze mną albo spędźmy razem wieczór.
- Nick nie mogę, nie mam najmniejszej ochoty na pokazywanie się ludziom w takim stanie.
- To co za problem. Zejdźmy na dół i zrobimy coś tutaj, a na wieczór podjedziemy do mnie.
- Ehh..Dobrze możemy coś tu zrobić, ale wieczorem wychodzę z przyjaciółką, więc nie licz na wspólny wieczór.
- W takim razie zejdźmy na dół.
- Tylko się przebiore
Wchodzę do garderoby i wyciagam z niej szarą koszulkę czarne legginsy i luźny sweter i od razu się przebieram, włosy związuje w kite.
Choćmy - mówię wychodząc z pomieszczenia.
Schodzę po schodach biorę głeboki oddech i staram się uśmiechać. Nie chcę słyszeć niepotrzebnych pytań ze strony dzieci.
- Jane, kiedy wlócilaś - Bruno wstaję ze stołu i podbiega do mnie, a ja biorę go na ręce.
- Niedawno - uśmiecham się i patrzę na Nicka, który wyglada na trochę spęszonego - To jest Nick mój znajomy
- A ty pewnie jesteś Bruno, miło mi Cię poznać. - wita się z nim
- Jesteście głodni zrobimy coś do jedzenia.
- Tak, zlobisz pizze?
- Nie mamy dużo czasu. Nick musi wrócić do pracy, ale obiecuję Ci, że w sobotę ją zrobimy.
- Dobze to moze spageti - mówi i sadzam go na blacie.
Przygotowanie wspólnego posiłku idzie mam szybko i po ponad pół godzinie posiłek jest gotowy.
CZYTASZ
Cześć I : Dupek, a jednak Kocha
Romance.Już chciałam otworzyć drzwi, ale w ostatnim momencie ktoś wjechał na ostatnie miejsce I uderzyłam się drzwiami w głowę - Kurwa człowieki pojebało Cię do końca - krzyknęłam wychodząc z auta - To nie była moja wina- kierowca wyszedł z auta o Jezu t...