🐺rozdział 3🐺

3.6K 238 22
                                    

Z pociągu wysiedliśmy po prawie dwóch godzinach. Wybraliśmy nie za duże miasteczko z dużym lasem dookoła. Teraz musieliśmy przejechać kilka przystanków autobusem i byliśmy na miejscu. Szybko znaleźliśmy najbliższy motel i zapłaciliśmy za noc. Od razu, bez przebierania się, położyliśmy się do łóżek. Chyba jeszcze nie byłem tak wyczerpany jak teraz.

- Daniel?

- Tak? - spytałem, pomimo że oczy mi się zamykały.

- Skoro mamy zacząć nowe życie, ty też powinieneś znaleźć swoje przeznaczenie - powiedział.

- Ychym.

Byłem zbyt zmęczony, żeby zastanowić się nad jego słowami. Po prostu zapadłem w głęboki sen.

***

Obudziłem się pół godziny przed budzikiem. Otworzyłem oczy, przeciągnąłem się i rozejrzałem się dookoła. Pokój, w którym się znajdowaliśmy był dość mały i skromny. Ściany były pomalowane na żółto, podłoga wyłożona była brązowymi panelami. Na wyposażenie składały się: dwa łóżka, jedna szafka nocna pomiędzy, dwa krzesła i jedna nieduża komoda. Całe szczęście dbali tutaj o porządek, więc nie było wszędzie brudu.

Ethan jeszcze spał. Dopiero teraz, gdy patrzyłem na niego, pogrążonego we śnie, dotarła do mnie cała powaga tego co się wczoraj stało. Uciekliśmy z domu i już nigdy tam nie wrócimy. Od dzisiaj zaczynamy nowe życie, w nowym miejscu. Nie bałem się, ponieważ wiedziałem, że robię to dla mojego brata.

Wstałem z łóżka. Postanowiłem rozejrzeć się po okolicy i przy okazji kupić coś ciepłego do picia. Wziąłem z torby ubrania i poszedłem zrobić sobie prysznic. Potem włożyłem do kieszeni moje tabletki i trochę pieniędzy. Napisałem na karteczce gdzie poszedłem, zostawiłem ją na szafce nocnej i wyszedłem.

Rześkie powietrze owionęło moją twarz, rozbudzając mnie do reszty. Przeszedłem przez kilka ulic, przyglądając się wszystkiemu dookoła. Miasteczko wydawało się nawet spokojne.

Na koniec mojego małego zwiedzania, poszedłem kupić dwie kawy. Gdy miałem zamiar wracać, mój telefon dał znać, że pora na tabletki. Przysiadłem na ławce, wziąłem jedną, popijając kawą i przy okazji oparzając sobie język. Potem zacząłem iść w kierunku motelu.

- Hej! Zaczekaj! - Usłyszałem czyjś krzyk, więc się odwróciłem. W moją stronę szybkim krokiem szedł chłopak. Miał rudoblond włosy, jasną skórę i kontrastujące duże ciemne oczy. Był trochę niższy ode mnie, ale musiał być mniej więcej w moim wieku. Ubrany był w szarą bluzę i ciemne spodnie. Po zapachu poznałem, że to Beta. Gdy podszedł blisko, zauważyłem, że trzyma coś w dłoni. Moje tabletki. - Wypadły ci - poinformował, po czym podał mi opakowanie.

- Eee... Dzięki.

- Też takie biorę - wypalił nagle.

Spojrzałem na niego wielkimi oczami. To było dziwne. Podchodzi do mnie chłopak i ni stąd, ni z owąd informuje mnie, że też jest Omegą.

- Co się tak patrzysz? - spytał zdziwiony. - Każdy musi sobie jakoś radzić, prawda? Też nie znalazłem jeszcze swojej Alfy. A tak w ogóle jestem Bram - poinformował, a na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech.

- Daniel - przedstawiłem się.

- Słodki jesteś. Dziwie się, że jeszcze nikogo nie masz.

Gdy to usłyszałem, zachłysnąłem się powietrzem, a moje policzki oblał rumieniec.

- Wszystko okej? Powiedziałem coś nie tak? - spytał Bram z troską w oczach.

- Wszystko w porządku - potwierdziłem, cały czas zaskoczony jego bezpośredniością.

ᴍʏ ʟɪᴛᴛʟᴇ ʜᴏᴘᴇ  A/B/O ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz