🐺rozdział 40🐺

1.2K 87 1
                                    

Perspektywa: Bram
Daniel powiedział dzisiaj do mnie, że jestem geniuszem zła. Ja w sumie tak bym siebie nie nazwał. Druga część tego określenia jest raczej nie trafiona. Bo chyba to, że uwielbiam patrzeć jak Theoś na mnie reaguje nie jest złe.

A tam kij z tym.
Mam ważniejsze sprawy do roboty, niż myślenie.

- Odprowadzisz mnie? - spytałem Alfę. Stanąłem na palcach i splotem moje dłonie na jego karku.

Przed chwilą wyszliśmy z kawiarni, gdzie byliśmy na naszej cudownej pierwszej randce.

Zanim udzielił mi jakiejkolwiek odpowiedzi (albo zanim w ogóle zdał sobie sprawę z tego, że zadałem mu pytanie), patrzył na mnie z uczuciem.

- Tak - odpowiedział, po tym jak lekko go szturchnąłem.

- No to chodźmy - powiedziałem radosnym głosem. Pocałowałem go w policzek i pociągnąłem za rękę.

Westchnął i splótł ze sobą nasze palce. Zaczęliśmy iść w kierunku mojego domu.

Było zajebiście!!!

On jest zejebisty!

A niedługo już mój...

Droga szybciutko nam minęła. Oboje nie chcieliśmy się jeszcze rozstawać, więc usiedliśmy na naszym przewróconym pniu.

- Co myślisz o moim zapachu? - spytałem przesuwając się do niego.

- Jest cudowny... - szepnął. Odwrócił się w moją stronę, położył dłonie na moich policzkach, gładząc moją skórę kciukami i patrząc mi głęboko w oczy. - Tak samo jak ty.

Uśmiechnąłem się szeroko i pochyliłem się, żeby go pocałować. Alfa od razu odwzajemnił mój pocałunek i oplótł mnie mocno ramionami, przyciągając mnie do siebie bliżej. Od jego dotyku przeszedł mnie dreszcz.

Podobał mi się już od bardzo dawna, a teraz wiem, że się w nim zakochałem.

Po krótkim czasie zabrakło nam powietrza i musieliśmy przerwać pocałunek, jednak nie odsuwaliśmy się od siebie, patrząc sobie w oczy.

- Kiedy wreszcie mnie oznaczysz? - zapytałem.

- Wiesz, że nie chcę, żebyś później tego żałował - mruknął.

- Chcę tego i będę chciał - zapewniłem. - A może to ty tego nie chcesz? - Odsunąłem się od niego kawałek.

- Oczywiście, że chcę. - Pogładził mnie opuszkami palców po policzku. - Jesteś dla mnie ważny i po prostu nie chcę, żebyś... Sam rozumiesz. Dajmy może sobie z tym trochę czasu.

- Okej. Do końca tygodnia na przykład - zaproponowałem. - Niedziela to ostateczny termin.

Theoś zaśmiał się, przytulając mnie do siebie.

- Może być i do niedzieli - zgodził się i pocałował mnie we włosy, wdychając mój zapach. - Chociaż nie do końca o to mi chodziło.

- Mówisz jakby mnie to obchodziło, skarbie. - Westchnąłem, bardziej się w niego wtulając.

Tak bardzo się cieszę, że wreszcie go mam.

Perspektywa: Daniel
- Myślisz, że go oznaczy? - spytałem Liama.

Właśnie staliśmy przy oknie w salonie i obserwowaliśmy Brama z Theo.
Mój Alfa miał mi już odpowiedzieć, jednak usłyszałem głos Travisa, który leżał rozwalony na kanapie, jedząc drugą miskę chipsów i oglądając telewizję.

- Oby. Założyłem się o to z Loganem o pięć dych. Nie mam ani ochoty, ani zamiaru przegrać, więc mam nadzieje, że szybko zrobią co należy. Mają w tym całe moje wsparcie.

ᴍʏ ʟɪᴛᴛʟᴇ ʜᴏᴘᴇ  A/B/O ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz