🐺rozdział 13🐺

2.7K 183 7
                                    

Piątek minął szybko. Liama znowu nie było w szkole. Mam nadzieje, że nic mu się nie stało, ale skądś wiedziałem, że czułbym to.

Wieczorem w domu byłem sam z Bramem, bo Jasper był w pracy, a Travis i Ethan poszli na zakupy. Leżałem z Omegą na kanapie i razem oglądaliśmy telewizję. Gdy wróciły Bety, dosiedli się do nas. Zauważyłem, że mój brat jest spięty. Z pewnością już denerwuje się przed jutrem, ale na pewno się z tego nie wycofa. Tak naprawdę też się lekko steruję, ale na razie starałem się o tym nie myśleć.

Szybko zrobiło się późno i chciało mi się spać, więc poszedłem do łóżka.

Chwilę przed tym jak zasnąłem zdałem sobie sprawę, że skądś wiem, że jutro wszystko się zmieni.

***

Gdy się obudziłem słońce jeszcze nie wzeszło, ale wiedziałem, że już nie zasnę. Ponad godzinę przewracałem się z boku, na bok i myślałem.

Zastanawiełem się jak potoczy się dzisiajsza rozmowa ze stadem i czy zaakceptują to, że kłamaliśmy, pomimo że od początku nam mówili, że mamy być z nimi szczerzy.
Tak naprawdę to mniej denerwowałem się wynikiem rozmowy, niż tym czy Ethan da sobie radę ją przeprowadzić, bo w tym przypadku to on musiał to zrobić.

Nie dawało mi też spokoju to dziwne przeczucie. Na pewno to nie może być nic poważnego, ale coś z tyłu głowy mówiło mi, że to prawda. Nie mam pojęcia, co mam o tym sądzić.

W pewnej chwili zauważyłem, że zaczęło się robić jasno. Ethan na pewno też już nie śpi.

Podniosłem się z łóżka, wyszedłem z mojego pokoju i po cichu poszedłem do brata. Jak się okazało miałem rację. Leżał na łóżku i patrzył w sufit, za pewne zamartwiając się. Gdy zamykałem drzwi, spojrzał na mnie.

- Też nie możesz spać? - spytał i przesunął się, robiąc dla mnie miejsce.

Pokiwałem głową, usiadłem obok niego i przykryłem się kołdrą. Nie rozmawialiśmy za wiele, bo nie potrzebowaliśmy tego. Po co mieliśmy wymieniać domysły, o tym co może się stać i jeszcze bardziej sie martwić? Po prostu obecność tego drugiego działała kojąco i podnosiła na duchu.

W końcu nadeszła pora, o której zazwyczaj stado zaczynało wstawać, więc po woli zaczęliśmy się szykować.
Gdy zeszliśmy na parter, Jasper i Travis już przygotowywali śniadanie. Chwilę później po schodach zbiegł Bram z mokrymi włosami. Od razu zaczął o czymś opowiadać, ale chyba nikt go nie słuchał. Może po dziesięciu minutach wszyscy razem usiedliśmy do jedzenia. Ethan nie zjadł za wiele. Na pewno przez nerwy.

Gdy skończyliśmy posiłek, Jasper zaczął rozdzielać obowiązki na dziś. Już każdy miał iść zająć się swoimi sprawami, jednak mój brat ich zatrzymał.

- Zaczekajcie - powiedział i wszyscy na niego spojrzeli. - Musimy porozmawiać.

- Brzmi poważnie - stwierdził Alfa. - Może usiądziemy?

Ethan pokiwał głową i lekko zbladł, bo za pewne zdał sobie sprawę, że już nie ma odwrotu. Zajęliśmy miejsca na fotelach i sofie.

- O co więc chodzi? O tego Alfę co się kręci dookoła Daniela? - zapytał Travis.

- Nie. Okłamaliśmy was. - Ethan spuścił wzrok.

- Kiedy?

- Jak opowiadaliśmy, dlaczego musieliśmy uciekać ze stada - wyjaśniłem, ale mój brat uciszył mnie gestem ręki.

- To ja muszę o tym opowiedzieć.

- Zatem mów - ponaglił Bram, jak to miał w zwyczaju.

- Okej - mruknął i zaczął o wszystkim mówić. Ja nie odzywałem się ani słowem, tylko trzymałem go za rękę.

Musiełem się powstrzymywać, żeby milczeć, pomimo że wiedziałem, że inaczej nie będzie mógł naprawdę zacząć od nowa. Widziałem jak wspomnienia, które przychodziły podczas mówienia go bolą.

Gdy skończył mówić nikt się nie odzywał. Nawet Bram milczał i siedział w miejscu.

- O cholera. - Po więcej niż minucie odezwał się Jasper. - Bardzo wam wspójczuje.

- Chcemy wiedzieć czy nie jesteście na nas źli, za to że skłamaliśmy - powiedziałem.

- Oczywiście, że nie! - odezwał się Bram i albo mi się wydawało, albo był bliski płaczu. - Jak moglibyśmy? Tyle przeszliście, w tak krótkim czasie i zrozumiałe jest, że na początku nie chcieliście o tym mówić.

- Naprawdę tak myślicie? - zapytał Ethan i spojrzał na Jaspera i Travisa.

Oboje pokiwali głowami, na znak zgody ze słowami Omegi.

Odetchnąłem z ulgą i przytuliłem mojego brata. Przynajmniej jeden problem z głowy.

- Dziękuje - powiedział, gdy już się ode mnie odsunął. Dopiero teraz zauważyłem, że się uśmiecha.

- Jeśli potrzebujecie czegoś, mówcie - oznajmił Alfa.

- Nie potrzebujemy niczego - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.

- Jeśli wszystko sobie wyjaśniliśmy, to Daniel, pomożesz mi w ogródku? - spytał Omega.

- Jasne, tylko pójdę do pokoju po bluzę, bo jest mi zimno - Wstałem i poszedłem w stronę schodów. Gdy byłem już na piętrze, zadzwonił dzwonek do drzwi.
Nie przejąłem się tym, bo wszyscy są na parterze i mogą otworzyć.

Gdy wszedłem do mojego pokoju, podszedłem do szafy i zacząłem szukać mojej ulubionej bluzy. W końcu ją znalazłem i miałem zrobić coś jeszcze, ale w jednej chwili zapomniałem o wszystkim. Bluza wypadła mi z rąk.

A to wszystko przez zapach Liama, który nagle poczułem. W następnej sekundzie drzwi do mojego otworzyły się na oścież i wpadł przez nie Alfa. Jego włosy były roztrzepane, oczy podkrążone, jakby nie spał w nocy i bardzo szybko oddychał, jakby tu biegł.

Dopiero teraz, gdy go zobaczyłem, zdałem sobie sprawę, jak bardzo za nim tęskniłem.

- Danny - mruknął, a w jego głosie słychać było mnóstwo różnych emocji, jednak unikał mojego wzroku. - Tak bardzo cię przepraszam. Byłem takim idiotą, ale teraz wszystko sobie przemyślałem. Pomogę ci ze wszystkim i zrobię dla ciebie wszystko. Będę cię wspierał, zawsze gdy będziesz tego potrzebował. Może to zbyt poważne deklaracje, ale nie obchodzi mnie to. Czuję, że to ty jesteś tym jedynym, jeśli można tak powiedzieć. I nie mam zamiaru ciebie tracić przez moją głupotę. Dla ciebie się zmienie, jeśli tylko tego chcesz - wyrzucił z siebie tak szybko, że prawie go nie zrozumiałem.

Byłem zaskoczony jego niespodziewanym przyjściem i oszołomiony jego zachownaiem oraz słowami. Jeszcze nigdy nie miałem takiej pustki w głowie jak w tej chwili. Gardło miałem zaciśnięte od natłoku uczuć, głównie wzruszenia i szczęścia. Czułem się cudownie, wiedząc że on czuje to samo, co ja. Miałem ochotę podejść do niego, objąć go i mocno przytulić.

- Jeśli potrzebujesz czasu na odpowiedź, zaczekam tyle ile będzie trzeba. Jak coś wiesz gdzie mnie szukać. Przepraszam, jeśli tylko się wygłupiłem - powiedział i wyszedł szybko z pokoju, nawet na mnie nie patrząc.

Stałem w miejscu przez dłuższą chwilę, totalnie zbity z tropu. Dopiero po kilku sekundach dotarło do mnie, co się właśnie stało.
Liam źle zinterpretował moje milczenie. Pomyślał, że tak naprawdę go nie chcę i to było powodem mojego milczenia. Na pewno jest mu przykro i czuje się jak skończony idiota. I to wszystko przeze mnie.

Poczułem ukłucie w sercu i cała radość ze mnie wyparowała. Gdybym tylko wtedy coś zrobił!

Nagle jednak wpadłem na pewien pomysł, a razem z nim zakiełkowało we mnie ziarnko nadziei. 

Co jeśli jeszcze nie jest za późno?

💖💖💖💖💖

ᴍʏ ʟɪᴛᴛʟᴇ ʜᴏᴘᴇ  A/B/O ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz