🐺rozdział 8🐺

3K 235 23
                                    

Po rozmowie z bratem od razu poszedłem poszukać Brama.
Teraz gdy wiedziałem, że Ethan nawet chce, żebym z kimś się związał, łatwiej było mi myśleć o tym, że tego właśnie pragnę.

Omege znalazłem na dworze. Chodził z konewką i podlewał kwiatki na tarasie.

- Pójdziesz jutro ze mną na te lody, o których mi mówiłeś? - spytałem.

Bram odwrócił się w moją stronę i spojrzał na mnie ze zdziwieniem malującym się na jego twarzy.

- Czy to oznacza, to co ja myślę, że oznacza? - zapytał tak szybko, że ledwo zrozumiałem co powiedział.

- Zależy o czym myślisz.

- O tym, że wreszcie sięgnąłeś po rozum do głowy i masz zamiar spotkać się z Liamem?

- Mniej więcej... - mruknąłem.

- No nareszcie! Cały tydzień ci to zajęło, ale lepiej później niż wcale. A co skłoniło cię do zmiany zdania?

- Ethan.

- Chyba będę musiał mu za to podziękować - stwierdził. - Czyli jutro nie bierzesz tabletek?

- Biorę.

- Jak to?

- Chcę się z nim spotkać, ale jeszcze nie jestem gotowy na więcej - wyjaśniłem.

- Mówił ci ktoś kiedyś, że jesteś zdrowo pieprznięty? - spytał z uśmiechem na ustach.

- Nie przypominam sobie. - Też się uśmiechnąłem.

- W takim razie czuję się zaszczycony, tym że mogę być pierwszy. Jesteś zdrowo pieprznięty - oznajmił, ale objął mnie ramieniem. - Ale wiesz, że jutro musisz iść sam? Na lody pójdziemy kiedy indziej.

- Wiem.

***

Następnego ranka obudziłem się bardzo wcześnie. Może i byłem podekscytowany, ale przede wszystkim pragnąłem znowu poczuć jego zapach. Moja wewnętrzna Omega też nie mogła się tego doczekać, przez co nie potarfiła usiedzieć w miejscu.

Wstałem z łóżka, zrobiłem sobie prysznic i ubrałem się w czarną bluzę i jasne rurki. Potem zszedłem na parter i wziąłem jabłko z kuchni. Jak się okazało wszyscy jeszcze spali. Dopiero wtedy spojrzałem na zegarek i moje wątpliwości się rozwiały. Było trochę po szóstej.

Usiadłem na kanapie i włączyłem telewizor. Znalazłem jakiś program rozrywkowy. Po dwóch odcinkach poczułem zapach Jaspera i usłyszałem kroki na schodach.

- Cześć - przywitał się. - Co ty tak wcześnie?

- Już nie mogłem spać - poinformowałem.

- To może jak nie masz nic przeciwko pomożesz mi przy śniadaniu? - zapytał.

- Dobra - zgodziłem się.

Jasper postanowił zrobić jajecznicę z szynką. Ja pokroiłem szynkę, a alfa zajął się resztą. W połowie robienia przyszedł Ethan, potem zaczęliśmy smażyć i pojawił się Travis, a gdy już mieliśmy nakładać pojawił się Bram. Wszyscy razem usiedliśmy do śniadania.
Potem poszedłem na górę, żeby wziąć tabletkę i już byłem gotowy do wyjącia. W przedpokoju wpadłem na Ethana.

- Już wychodzisz? - spytał, przyglądając mi się.

- Tak.

- Uważaj na siebie. Nie rób niczego wbrew sobie - powiedział.

- Mówisz jak mama. - Przewróciłem oczami. - Przecież nie chce, żeby mnie dzisiaj oznaczył. Dam sobie radę.

- Wiem. Uważaj na siebie - powtórzył znowu. - Do zobaczenia.

ᴍʏ ʟɪᴛᴛʟᴇ ʜᴏᴘᴇ  A/B/O ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz