🐺rozdział 27🐺

1.7K 107 13
                                    

Zszedłem po schodach i poszedłem do salonu, bo wiedziałem, że tam będzie Liam.

I jak okazało nie myliłem się. Mój Alfa siedział na kanapie razem z Ethanem i o czymś rozmawiali. Od razu gdy pokoju Liam spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko, a ja odpowiedzieł mu tym samym. Podszedłem bliżej i zająłem miejsce obok niego na kanapie. Objął mnie ramieniem i cmoknął w skroń.

- Może to dziwnie zabrzmi, ale lubie na was patrzeć - powiedział mój brat z nieśmiałym uśmiechem.

- Ooo to miłe. A co tam u ciebie? - spytałem mojego brata. - Wszystko dobrze?

Pomimo że od ucieczki z domu minęło już trochę czasu, cały czas martwiłem się o niego. Cały czas zastanawiam się czy cały czas dręczą go koszmary. Jak często o tym wszystkim myśli. Bo wiem, że tak jest. Próbuje to ukryć, żeby mnie nie martwić, ale jestem jego bratem i nie trudno mi to zauważyć.

- Tak - odpowiedział jak zwykle. - Zastanawia mnie tylko, dlaczego Bram chciał mnie upić.

- Nie wiem. - Skłamałem. - Był pijany, na pewno coś sobie uroił.

- Pewnie tak. - Wzruszył ramionami.

- Oby tylko Logan nie miał jeszcze większych problemów u stada Keitaro. W końcu pobił się z Omegą jego stada - wtrącił się Liam.

- Kei jest raczej miły - powiedział Ethan. - A czy w ogóle Logan ma świadomość, że zaatakował Omegę?

- Nie mam pojęcia. Ale znając życie - nie.

Otworzyły się drzwi i przeszli przez nie Maks i Jasper.

- O dobrze, że tu jesteście - powiedział Maks. - Dopiero teraz nam się przypominało, że przez to wszystko zapomnieliśmy powiedzieć wam o najważniejszym. Wiecie gdzie jest reszta?

- Bram na pewno u siebie, a Kyle, Travis i Logan prawdopodobnie w gościnnym. Przynajmniej tam byli, kiedy ostatni raz ich widziałem - poinformowałem.

Jasper pokiwał głową i poszedł na górę, żeby po chwili wrócić z pozostałą czwórką.

- Siadajcie - polecił i sam zajął miejsce w jednym z  foteli.

- Znowu masz zamiar się drzeć? - spytał Logan, rzucając się w drugi.

- Nie - odpowiedział spokojnym głosem.

- Chcemy wam tylko coś powiedzieć - dodał Maks i przycupnął na oparciu fotela, na którym siedział Jasper.

- Robi się ciekawie - mruknął Kyle i usiadł obok mnie.

- Ostatnio dużo rozmawialiśmy z Maksem. W ogóle wszyscy lepiej się poznaliśmy i dobrze się dogadujemy. No i do tego dochodzi jeszcze sprawa oznaczenia Daniela. No i chodzi o to, że postanowiliśmy połączyć nasze stada. Tak formalnie. Pełnia, ognisko, rytuał krwi, sratatata - poinformował Jasper. - O ile w ogóle się zgadzacie.

- No jasne, że tak - ucieszył się Bram, klaszcząc w dłonie, a na jego twarz znowu pojawił się entuzjazm.

Wszyscy pokiwali głowami na znak zgody.
Zaskoczyła mnie ta propozycja, ale w bardzo pozytywny sposób. Byłem zadowolony, że teraz nareszcie stanę się częścią tego naszego wielkiego stada. To dobrze, że staniemy się jedną watahą.

Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że oni wszyscy stali się dla mnie jak druga rodzina.

No właśnie. Rodzina. Połączenie stad będzie oznaczało ostateczne zerwanie stosunków z tym poprzednim. Ale myślę, że jestem na to gotowy.

Spojrzałem na Ethana. Też kiwnął głową na tak, a w jego oczy tańczyły radosne ogniki oraz wyrażały determinację. Też był na to gotowy i bardzo tego chciał.

ᴍʏ ʟɪᴛᴛʟᴇ ʜᴏᴘᴇ  A/B/O ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz