Poprawiony!
Cameron
Otworzyła drzwi wpatrując się we mnie swoimi dużymi brązowymi oczami jej sukienka wspaniale opinała każdą krzywizne jej ciała uwydatniając jej kształty.
Oczy ma wyżej!
Głos rozsądku starał się przemówić do mojej męskości, która stawała się coraz bardziej twarda.
Możesz współpracować! Nie zachowuj się jakbyś miał piętnaście lat.
- Wyglądasz...pięknie - wydusiłem z siebie po chwili podając jej bukiet białych róż.Uznałem, że czerwone są nie do końca jak na naszą relacje, a białe są w miarę neutralne.
- Dziękuje - uśmiechnela sie delikatnie zapraszając mnie do środka.
Duże przejżyste mieszkanie w ciepłych barwach i przytulnym charakterze. Ściana w przedpokoju zwróciła moją uwagę.
Ciepły pomarańczowy odcień z ręcznie napisanymi imionami i odbitymi dłońmi w okół których rozmieszczone było mnóstwo zdjęć. Głównie Lily w kilkoma osobami jak się mogłem domyślić to pewnie jej przyjaciele.
- Ciekawy pomysł, sama na niego wpadłaś? - odzywam się gdy do mnie podchodzi
- Nie, moja przyjaciółka. Potrzebowala na zaliczenie, a u mnie zrobiła prototyp. Całkiem nieźle wyszedł. - powiedziała stając obok przyglądając się ścianie. - Idziemy?
- Tak, chodźmy. - przepuściłem ją przedemną czekając aż przekluczy drzwi mieszkania. - Zaparkowałem przed kamienicą.
- Wow..Jestem w szoku, ze w ogóle było miejsce. Masz szczęście, ja raz w życiu zaparkowałam przed wejściem, a dziesięć minut później moje auto odcholowali, a mi został tylko mandat.
- Teraz żeby mojego nikt nie odholował, bo zostanie nam taksówka.
- Albo spacer. - dodała z uśmiechem wychodząc z windy - Masz szczęście. Nadal stoi. Dzięki. - powiedziała wchodząc do auta. - Gdzie mnie zabierasz?
- Porwę Cię do lasu, a Twoje ciało zakopie pod dębem.
- A czemu akurat pod dębem?
- Dlaczego pytasz oto, a nie dlaczego do lasu?
- Bo wiem, ze żartujesz. Przynajmniej mam taką nadzieję. - zaśmiala się nerwowo przeczesując dłonią włosy. - Więc dlaczego pod dębem?
- To pierwsze drzewo jakie przyszło mi do głowy.
- Rozumiem, To powiesz mi gdzie mnie zabierasz?
- Niespodzianka
- Nie lubie niespodzianek - powiedziała tonem godnym pięciolatki.
Nie wiedziałem, że kiedy się złości tak słodko marszczy nosek. W ogóle nic o niej nie wiem.
- Będę pamiętać, żeby często Ci je robić.
Reszta drogi minęła nam w ciszy. W końcu dotarliśmy do restauracji "Diamond". Wyszedłem szybko z samochodu i otworzyłem jej drzwi. Podałek jej dłoń, którą przyjeła. Weszliśmy do środka i po podaniu mojego nazwiska menadżer restauracji zaprowadził nas do naszego stolika. A chwilę później podszedł do mas kelner
- Witam państwa co podać? - zapytał wgapiając się w Lil
- Czerwone wino.
- Oczywiście - odeszedł podajac nam kartę menu
CZYTASZ
Wymuszone małżeństwo
Short StoryDziękuję za 200 000 odsłon! Jesteście wspaniali!! - Czy wy jesteście normalni! - podnosłam na nich głos,ca większość gości w restauracji się na nas spojrzała - Nie rób scen. - skarcił mnie ojciec, starając się sprawdzić mnie do porządku - Nie rób...