Rozdział 25

6.9K 229 14
                                    

Czy to możliwe, aby moje najskrytsze marzenie spełniło się. Czy to możliwe żeby on mnie pokochał. Błagam Boże powiedz, że to prawda, że jestem dla niego ważna, proszę.

- No jesteś dla mnie ważna, bo w końcu jesteś moją żoną - powiedział, a w jego oczach widziałam jakby żałował swoich wcześniejszych słów.

Ała to zabolało poczułam dziwny skurcz tam w sercu.

- Ty też jesteś dla mnie mężu. - uśmiecham się delikatnie z całych sił zaciskając zęby byle nie pozwolić wydać z siebie żadnego dźwięku.

Staliśmy tak naprzeciw siebie w ciszy. Patrzac wszędzie byle nie w swoje oczy. Tak, bardzo nie chciałam w nie patrzeć.

- Jesteś głodna? - patrzy w moja stronę

- Um...Nie jestem zmęczona pójdę się położyć.

- Jasne.

Dlaczego? To było jedyne pytanie jaka zadawałam sobie kiedy ciepłe krople wody spadywały na moje ciało.

Dlaczego musiałam zakochać się właśnie w nim. Wiem, że nie jestem długonogą blondynką o bujnym włosach i dużych piersiach. To z takimi kobietami najczęściej widziałam zdjęcia kiedy przypadkiem widziałam go z jednej z gazet. Jestem tylko Lily, zwykła Lily i choć jestem właścielką firmy nie zmieniłam się w dażącą po trupach karierowiczkę zimną sukę bez serca, nadal jestem tą samą dziewczyną jaką znaja moi przyjaciele rodzina znajomi.

Czemu zawszę muszę kochać kogoś kto nie odwzajemnia moich uczuć.

Nie wiem po ilu minutach wyszłam z łazienki, ale kiedy z niej wyszłam wziełam leki i położyłam się spać. Pozwalając moim słonym łzą płynąć.

Kilka dni później

Przez te kilka dni choroba mineła mi niemal całkowicie. Tabletek już nie biorę tylko robię sobie soki w warzyw i owoców. Jeśli chodzi o mnie i o mojego męża dużo się zmienilo. Niby jest tak samo, ale Cameron.... Wychodzi wcześniej niż zwykle wychodziliśmy, a kiedy wraca zeykle zabiera obiad i idzie do gabinetu.

Kiedy rano się obudziłam Camerona już nie było chyba nawet znowu nie spał w sypialni, bo jego połowa łóżka była nietknięta. Nie lubię i prawie nie potrafie zasnąć bez niego.  Dzisiaj  ja byłam dzisiaj skazana na dzień samotności  Lidia dzisiaj  nie przychodziła.

Nawet nie miałam ochoty wstawać z łóżka. Ale musiałam potrzeba fizjologiczna potrzebą wyższa no co poradzisz.

Kiedy myłam dłonie spojżałam w lustro. Widziałam tam dwudziestoczteroletnią kobietę o z opuchniatymi od płaczu oczami i worami pod oczami przy okazji zmożoną ustepująca już chorobą.

Wyszłam z łazienki usiadłam na łóżku z jedna myślą

Musiałam się komuś zwieżyć wygadać ponoć to zawsze pomaga.

Po głębszym zastanowieniu wybieram jeden z numerów

- Halo

- Jonathan pomóż - mówię słabym głosem.

- Zaraz będę

Rzucam sie na poduszkę i zakopuje się pod kołdrą.

Nie wiem kiedy, ale chyba po pół godzinie może mniej może więcej po mojej sypialni wchodzi Jonathan wywlekając mnie do salonu.

Robi nam po herbacie, a ja mu wszystko opowiadam

- Wybacz mi, że Cię okłamałam.

- I tak Ci nie uwierzyłem, znam cie na tyle dobrze, ze wiem kiedy kłamiesz

Wymuszone małżeństwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz