Dziękuję za 30.000 odsłon jesteście wspaniali🥰
Jak co dzień budzę się w ramionach mojego ukochanego męża. Leżę przytulona do jego ciepłego torsu.
- Skarbie nie wierć się - mruczy kiedy staram się wyjść z łóżka.
- Daj mi wyjść, muszę się uszykować. - zabieram jego rękę sięgając po moją koszulkę nocną
- Ale mi tak wygodnie
- Cam...proszę Cię
- Oh no dobrze - wzdycha z wyraźną dezaprobatą
- Nie gniewaj się - daję mu buziaka
- Kochanie wiesz, ze pięknie dziś wygladasz. - słyszę nad uchem kiedy zakładam koszulkę.
- Dziękuję - mówie
Wstaje i sięgam po leżący na fotelu szlafok
- Zrób mi śniadanie
- Nie powinno być odwrotnie - mówi obserwując mnie swoim łubieżnym wzrokiem
- Równouprawnienie. Ty też możesz - wiąże szlafrok
- Niech Ci będzie - wzdycha kładąc ręce pod głową
- Ja idę się szykować, a ty wiesz co masz zrobić - mówie i znikam za wejściem do garderoby
Dzisiaj robię za świętego Mikołaja. Już wyjaśniam dlaczego. Co roku ja Jonathan, Ruby, Mike i Jane, a od teraz Cameron i Jake będziemy jeździć po sierocincach i dawać prezenty dziecią.
Wyciągam z pokrowca moją czerwoną sukienkę, której końce są wykończone białym futerkiem podobnie jak rękawy. Tp jest mój strój na takie okazję Ruby i Jane mają takie same tyle chłopacy zaś będą mieli na sobie tylko i aż świateczne swetry. W tym roku żaden z nich nie chciał się zgodzić na strój elfa. Nawet Jonathan! Eh. Kiedyś byli bardziej ulegli i podatni na nasze wpływy, a teraz to postawili się i nic nie da się zdobić.
Biorę prysznic i po przebraniu się w luźne dresy schodzę na doł czując piękny zapach jeżdżenia. Na ten zapach w moim brzuchu zaczeła się rewolucja.
- Proszę śniadanie gotowę - staję przedemną dość spory omlet
- Dziękuję - mówię biorą w dłoń wielec
Cameron siada na przeciw mnie jedząc swoją porcje
- Smacznego - biorę pierwszy kęs - Boże to jest obłedne - to jest naprawdę dobre nie spodziewałabym się, że on potrafi cos ugotować.
- Widzisz nie jestem aż takim złym kucharzem
- Ale naleśników nie potrafisz zrobić
- Przyznam się bez bicia to moja pięta achillesowa
Po śniadaniu dosuszam na pół wysniete włosy i delikatnie je podkręcam. Zakłam mój swiateczny strój uprzednio się malujac i schodzę na dół gdzie czeka na mnie mój mąż
- Do twarzy ci w tym sweterze choć..- zaczynam, ale mi przerywa
- Nie zaczynaj z tym elfem.
- Nawet nie chciałam - mówię przerwacajac oczami. Kurczę przejrzał mnie
- Pięknie wyglądasz moja Mikołajko
- Właśnie Mikołaj. - biorę komórkę z blatu wybierając numer do Jake
- Słucham- słyszę kiedy odbiera
- Jake czy Scott ma strój
- Ma wszystko zaraz jadę po niego i bedziemy na czekać
- Jak dobrze słyszeć dobre informacje z rana. Cześć - mówię i rozlączam się
- Jedziemy? - zadaję pytanie
- Tak, tak
Przemierzając ulicę Nowego Jorku nuciłam swiateczne piosenki płynące z radia.
Po zaparkowaniu na wolnym miejscu, witam się z resztą naszej paczki.
- Witaj Scott - mówię do świętego Mikołaja. Naprawdę Scott mógłby być jego sobowtórem, jego śnieżnobiala broda zapuszczana przez lata jest tego dowodem. - Gotowy na tegoroczny dzien prezentów
- Oczywiście, ja zawsze jestem gotowy na pomoc, a wy jak moję śnieżynki?
Wychodzimy do wielkiej sali, w której są wszyscy, którzy powinni być czyli przede wszystkim dzieciaki
Wszystkie prezenty zostały dostarczone kilka dni wcześniej, bo taszczenie ich dzisiaj było by wręcz nierealne.
Scott siada na czerwonym fotelu, a my zajmujemy się podawaniem prezentów
- Jacob Yung - wyczytuje jedno z ostatnich imion
Chłopak pochodzi do nas i odbiera torbę. Doskonale wiem co się w niej znajduję.
- Może otworzysz młody człowieku - mówi Scott
Chłopak otwiera torbę i w której jest zestaw do szkicowania zarówno amatorskiego jak i profesjonalnego
- Otwórz - mówię do niego kiedy wyciąga kopertę
- Zapraszamy pana Jacoba Young'a na warszaty artystyczne do New york academy of art. - po jego twarzy widać szok zaskoczenie radość - Jezu dziękuję- mówi ściskając Scotta jak i każedgo z nas - Dziękuję pani - mówi przytulając mnie
- Nie ma za co - uśmiecham się w jego stronę
Każdy potrzebuję szansy na lepszy początek, który staramy sie dawać pomagając osobą, którym nie miały szczęścia takiego jak większość z nas.
- Skarbie jestem wykączony - mówi niemal rzucając się na sofe.
- Ja za to mam mnustwo energi choć chętnie sama bym odpoczeła
- Tp choć do mnie
- Wybacz, ale nie mogę muszę coś zjeść głodna jestem
- A co powiesz jak coś zamówimy - pyta Cameron
- W sumie to może być. Co powiesz na owoce morza. - proponuję
- Choć wolałbym pizze to zgodzę się na to
- To dalej zbieraj sie jedziemy - klepie go i wstaję z sofy.
Szybko przebieram się w luźniejsze ciuchy. Postawiłam na ciemne materiałowe spodnie i ciemnozieloną koszule. I zeszłam na dół
Zamówiliśmy nasze dania.
- Co sadzisz o świątecznym obiedzie z naszymi rodzicami.
- Szczerze staram się o tym nie myśleć będzie co będzie nie ma czym się martwić. A ty? - mówię kiedy kelner podaje mi danie
- Też.....
CZYTASZ
Wymuszone małżeństwo
Short StoryDziękuję za 200 000 odsłon! Jesteście wspaniali!! - Czy wy jesteście normalni! - podnosłam na nich głos,ca większość gości w restauracji się na nas spojrzała - Nie rób scen. - skarcił mnie ojciec, starając się sprawdzić mnie do porządku - Nie rób...