Rozdział 34

7K 200 10
                                    

- O boziu, boziu - mamroczę pod nosem bawiąc się rąbkiem sukienki.

Postanowiliśmy z Cameronem zaprosić naszych rodziców na kolacje i powiedzieć im o ciąży.

Chciałam specjalnie zrobić kolację, ale przez te nerwy wszystko mi dzisiaj leciało z rąk i całe szczęście, że dzisiaj była Lidia, która uratowała mnie z opresji kiedy powiedziałam jej o tym nie mal skakała z radości.

- Lily nie denerwuj się - słyszę głos męża. - Nie będzie tak źle

- Wiem, ale i tak sie denerwuję. Chcę mieć to już za sobą i położyć się do łóżka. - jęcze w jego koszulę.

- Pamiętaj, że Cię kocham i bez względu na wszystko będę przy tobie - mówi i całuję mnie w skroń.

- Wiem i dziękuję, że jeszcze ze mną wytrzymujesz.

- No wiesz przysięga mówiła do puki śmierć nas nie rozłączy i musze z tobą wytrzymywać - śmieję

- Palant - mamroczę pod nosem i idę do kuchni skąd wydobywa się piekny zapach jedzenia.

Wchodząc do kuchni widzę krzątającą sie po niej postać Lidii

- Lily złotko - mówi kiedy siadam na krzesełku. - Jak się czujesz? Może zjesz coś

- Nie dziękuję chyba nic mi teraz nie przejdzie przez gardło.

- Oh nie zapomnie kiedy ja i Giovanni mówiliśmy naszym rodzicom o ciąży, miałam takiego stresa przed teściową, że mósiałam pić melisse na nerwy - śmieję się razem z nią - Blado wyglądasz może jednak dam Ci coś proszę pomaga

- Naprawdę dziękuję. - biorę w rękę szklankę

- Napój imbirowy dobry na mdłości w ciąży.

- Lidio jesteś prawdziwym aniołem. - mówię, twierdzając fakty - przypominasz mi kogoś - mówię przypominając sobie jak  Charlotte się mną opiekowała

- Naprawdę kogo?

Dobra czemu stawić wszystkiemu czoła myślę kiedy słyszę dzwonek

Schodzę z krzesła poprawiam swoją kremową, delikatnie rozkloszowaną sukienkę i idę na korytarz

- Będzie dobrze - szepcze mi mój ukochany   trzymając mnie za ręke

Idziemy otworzyć naszym gością drzwi. I nie omieszkają oni wspomnieć, ze musieli tak długo czekać. Po chwili przyjeżdzają również mli tesciowie, a rodzice Camerona

- Więc z jakiej okazji chcieliście z nami porozmawiać - pyta mój teść nalewając żonie wina

Siedzimy właśnie przy stole jedząc przygotowane przez Lidie polędwiczki z suszonymi pomidorami.

- Chcemy o czymś wam powiedzieć - czuję pod stołem ciepłą dłoń Camerona na mojej

- Coś nie tak w firmę? - pyta ojciec no tak firma przede wszystkim

- Nie w firmie wszystko w pożądku, ale chodzi o coś innego - odpowiadam tym razem ja

- No więc o co nie trzymającie nas w niepewności - mówi moja mama popijając wino

- No dobrze, więc spodziewałam się dziecka będziecie dziadkami - mówię ściskając mocnej dłoń męża pod stołem

- Córeczko w końcu - mama odchodzi od stołu przytula mnie, a raczej dusi - Gratuluję wam obojgu

- Dziękujemy - mówi Cameron, bo ja nie mogę wydusić z siebie ani słowa.

- Gratuluję synu - mój teść klepie Camerona po bark

- Ja również gratuluję - słyszę słowa ojca i unoszę wzrok z talerza - Choć sądziłem, że zajmie wam to trochę dłużej

- William- karci go matka

Jak zwykle musi wszystko spieprzyć. To mu najlepiej wychodzi

Miałam ochotę powiedzieć mu wszystko co o nim myśle, ale co by to zmieniło. On zawsze będzie taki...zimny i zdystansowany.

- Jedzienie jest pyszne musisz mi dać koniecznie przepis dla Charlotte

- Oczywiście- wykrzywiam usta w delikatnym uśmiechu.

Reszta kolacji jako tako mineła w spokojnie, bez żadnych ekscesów, które były bardzo możliwe.

- Masz zdjęcie usg - pyta mnie moja teściowa kiedy siedzimy w salonie

- Tak mam - mówie - Zaraz przyniose -  kieruję się do sypialni

Wyciągam usg z szafki nocnej i wracam do salonu

- Proszę - podaję im zdjęcie

- O...spójż Grace jakie to jest malutkie

- Masz rację Elen - twierdza pochylając się nad moim usg. - Nasz mały wnusiu

- Albo wnusia - mówi teść.

- Albo wnusia...- mówi jego żona....

Nasi goście poszli. Cameron poszedł ogarnąć kuchnie z czego jestem wręcz wniebownięta nie mam ochoty nic robić.

Jestem farciarą mając męża, który potrafi pomóc w sprzątaniu i nie trzeba sie go prosić piętnaście razy żeby to zrobił.

- Nad czym tak rozmyślasz? - odwracam głowę i widzę mojego wspaniałego męża.

- Nad tym, że Cię kocham - stwierdzam i wtulam się w jego ciepły tors.

- Ja też cię kocham - mruczy w moje włosy

- Wyobrażasz sobie co będzie za powiedzmy pietnaście lat

- Nasze dziecko będzie przechodzić okres buntownka, będzie wymykac się przez okno na imprezy i podbierać mi alkochol z barku.

- Wiesz co, naprawdę sobie to wyobraziłam - jeczę w jego koszulę - A co jesli nię będzie takie jak mówisz

- To i tak będziemy je kochać ze względu na wszystko- moje serduszko zalewa niewyobrażalne ciepło

- Opowiedz mi. Opowiedz mi jaki byłeś jako nastolatek - patrzę na niego zadzierając brodę

- Błagam Cię... - jęczy czym wzbudza mój śmiech- Nie lubię tego.

- Oj przestań. Ty mówisz osobie a ja o sobie - proponuję - Zaczynaj

- Ehh...No dobra. - wdycha - Nie mówię, że byłem grzecznym chłopcem.

- Wiesz nie wyglądasz na osobę, którą w młodości śleńczała na ksiązkami

- A tu się zdziawisz. Nie raz siedziałem nad książkami. Miałem jak straszną nauczycielkę od angielskiego, że szkoda słów. Była najwiekszym postachem liceum, że nawet ja nie miałem do niej respekt.

- Dobra wróćmy do tamtego- mówię poprawiając sie

- Wagarowałem, piłem, imprezowałem i wiele innych rzeczy o których wolałabyś nie wiedzieć, a teraz ty.

- Nl dobra, więc pomimo tego, że wygladam na grzeczną dziewczynkę jak każdy z nas mam swoje za uszami, nie raz wychodziłam przez okno na imprazy w środku tygodnia - przyznałam się - No i powiedzmy, że kilka razy poszarpałam się z dziewczyną z mojego rocznika

- Nie wierze moja żona sie z kimś pobiła - słysząc jego zdumiony ton mam ochotę mu przyłożyć

- Ej no nie przesadzajmy, miałam wtedy pietnaście lat i głupoty w głowie. Nigdy nie zapomnę miny mojej matki kiedy odbierała mnie ze szkoły tego dnia, ale tatuś mi jeszcze dowalił miesięcznym aresztem domowym. A teraz wszystko się zmieniło....- kładę dłoń na brzuchu - mam ciebie i je.

- A ja mam was - mówi po czym całuje mnie w czubek głowy.

- Dz....dz.....dz... - słyszę, ale nim sięgnę telefon Cameron go odbieram

- Halo - mówi

Ej czemu on odbiera mój telefon

- O kurwa.....

Wymuszone małżeństwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz