Zaraz mnie szlak jasny trafi. Staram się być osobą cierpliwą i opanowaną, ale Miller doprowadzi mnie do szewskiej pasji.
Peter Miller jest moim ostatnim klientem, którego chce doprowadzić do końca miałam z nim dzisiaj podpisać umowę na nowy projekt budowy hoteli, ale jemu cięgle coś nie pasuje. Bylo to nasze czwarte spotkanie i znowu ma jakiś problem w umowie, a mi już ręcę opadają.
Normalnie poszłabym do Camerona, ale dzisiaj ma spotkanie po za miatem i będzie dopiero wieczorem.
Jestem właśnie w drodze do mojego ojca, bo to on zajmował się tym starym zzrzędą zanim ja go przejełam i choć nie mam najmniejszej ochoty na tą rozmowę to w tym przypadku muszę się z nim to skonsultować.
Miałam przejść na urlop dwa tygodnie temu, ale kiedy zostałam poinformowana o nowym projekcie półtora miesiąca temu myślałam, że wyrobie się przez przejściem na urlop, ale wyszło jak wyszło nic na to nie poradzę.
Nie zapomnę miny mojego męża kiedy powiedziam mu, że zamiast być w domu będę pracować, a był wściekły do tego stopnia, że nie odzywał się do mnie przed nastepny dzień. Ja naprawdę go rozumiem, ale nie chce zostawiać go samego z niedokończobymi sprawami kiedy po porodzie będę zajmować się naszą córką.
Jim parkuje pod posiadłością moich rodziców i pomaga mi wysiąść z auta, bo jakby nie patrzeć w 38 tygodniu ciąży powinnam odpoczywać, a nie jeździć z jednego miejsca w drugie.
Zabieram papiery i dzwonię dzwonkiem do drzwi, które otwiera mi Stuart.
- Dzień dobry panienko, pani matka pojechała godzinę temu jeśli przyjechałaś do niej. - uśmiecha się serdecznie.
- Tym razem przyjechałam do taty. Jest u siebie?
- Tak w gabinecie powiedzieć o tym, że czekasz.
- Nie, sama pójdę. Czy mogłabym Cię prosić o szklankę czegoś do picia?
- Oczywiście - mówi i znika za ścianą.
Poprawiam torebkę i idę przez długi jasny korytarz do ostatnich drzwi na końcu korytarza.
- Proszę- słyszę kiedy pukam. - Grace już wróci...Witaj Lily
- Cześć tato - mówię wchodząc
- Co Cię do mnie sprowadza? - mówi swoim chłodnym tonem
- Mam problem z pewnym klientem, a ponieważ ty z nim współpracowałeś to może mogłbyś mi pomóc - siadam na krześle na przeciwko jego gabinetu.
- Z czym nie możesz sobie poradzić? - burka pod nosem pijąc jak sądze kawę
- Z Peterem Millerem
- No wiesz nie dziwię mu się - prycha pod nosem - Twój mąż powinien z nim rozmawiać, a nie ty - odpowiada cierpko na moje słowa.
- A to niby dlaczego? - wbijam w niego swój wzrok
- Jakbyś nie wiedziała i się niedoiformowała wszystkie firmy, z którymi on w jakikolwiek sposób współpracuje prowadzone były przez mężczyzn. Miller nie uznaję kobiet jako kontrahentów, według niego kobiety są zbyt tępe na tę pracę, więc oddaj tę sprawę mojemu zięciowi zanim stracimy dobrego kontrhenta. - kończy swój monolog
Kładę dłoń na brzuchu, bo mała chyba wyczuwa moję zdenerwowanie i zaczeła się wiercić
- Mam do ciebie jedną prośbę, pomóż mi z tą umową i wyjdę z stąd. - mówię spokojnie biorąc głeboki wdech
-Przekaż to Cameronowi, a Miller odpuści.
- Tato...- poczułam dziwny skurcz - Ała
- Lily co się dzieję? - słyszę zdenerwowany ton taty
- Nie to nie może być to. To jest za wcześnie - mówię
- Ty rodzisz - slyszę jego wystraszony głos
O nie, to się nie dzieje naprawdę. Ja nie mogę. To nie tak miało być.
- Oddychaj, oddychaj. Stuart!!! - krzyczy będąc przy mnie
- Tak panie Peterson
- Lily rodzi. Co mam robić?
Czy on sobie kpi?!?!
- Trzeba do szpitala - mówi Stuart - Choć powoli idziemy - bierze mnie pod ręke
Kurwa to boli
- Lily jestem przy tobie oddychaj
- Nie robie nic innego - warczę w jego stronę zaciskając zęby
Nawet nie wiem kiedy znaleźleśmy się przed domem.
- Co się dzieję pani Black!!?! - widzę Jim'a podchodzącego do nas
- Ona rodzi trzeba ją zawieść do szpitala - słyszę Charlotte
- Lily kochanie musisz jechać do szpitala
Cameron!!
- Cameron musicie do niego zadzwonić - mówię siadając na fotelu auta
- Dobrze już dzwonie - mówi Stuart
- Proszę robić głębokie wdechy i powoli wyluszczać powietrze i sie nie denerwować niech potrzyma pani ręke ojca - intruuje mnie i siada za kołkiem
Już wiem co Jane czuła kiedy to ona przeżywała te katusze.
- Proszę szybciej - warzczę przeżywając kolejny skurcz - Tato błagam jesli coś mi się stanie pomóżcie Cameronowi - zaciskam palce na ręce mojego taty czując kolejny skurcz
- Lilian nie pleć głupot nic wam nie będzie. Wszystko będzie dobrze....
CZYTASZ
Wymuszone małżeństwo
Short StoryDziękuję za 200 000 odsłon! Jesteście wspaniali!! - Czy wy jesteście normalni! - podnosłam na nich głos,ca większość gości w restauracji się na nas spojrzała - Nie rób scen. - skarcił mnie ojciec, starając się sprawdzić mnie do porządku - Nie rób...