Rozdział 14

7.6K 199 9
                                    

Poprawiony!

Budzi mnie słońce bijące mi prosto w oczy. No tak, zapomniałam zasłonić ich do końca. Dobrze jest się obudzić sama w łóżku wypoczęta po wsze czasy.

Ostatnio kiedy się obudzilam nie mogłam się ruszyć przez uścisk Camerona. Nocka na fotelu w niewygodniej pozycji mu się przyda. Może nauczy się mniej pić.

Nie miałam zamiaru męczyć się przenosząc go na kanapę, a co dopiero do sypialni. Szanujmy swoje plecy czas.

Schodze na dół przebierając się w luźne dresowe spodnie i bluzkę na ramiączkach.

Zerkam do salonu czy jeszcze śpi i poprawiam mu koc przykrywając go nim ponownie.

Wstawiam wode wyciągając z szafki swój kubek do kawy. Nie oszukujmy się dla mnie kubek do kawy to wielki pół litrowy kubek z Kubusiem Puchatkiem kawa z innym nie smakuje tak dobrze jak w nim.

- Mogę też prosić kubek - ochrypły ton za mną sprawia, że omal nie podskakuje w miejscu - Przepraszam, nie chciałem Cię wystraszyć

- Dobrze, ze chociaż to widzisz. - mruknełam zerkając  na niego w ukosa. - Wynieś śmieci, worki stoją w przed drzwiami - wskazałam w stronę korytarza wyciągając dla niego filiżanke

Jedna czarna sypana powinna wystarczyc, ale skoro ma dzisiaj leczyć kaca to wrzucę mu trochę więcej.

- Gotowe, dziękuje - sięga po filiżance z blatu na co krzywie się od razu gdy tylko do mnie podchodzi

- Boże Cam..- odsuwam się od niego zakrywając nos - Wali od ciebie jak z gorzelni. Idź wziąść prysznic ja zrobię śniadanie.

- Przesadzasz. - przewrócił oczami słodząc kawę - Nie wypiłem aż tak dużo.

- Wypiłeś wystarczająco tyle żeby o własnych nogach nie móc trafić do sypialni, ale mniejsza oto. Idź pod prysznic. Jak zjemy musimy podjechać po Ruby.

- Dlaczego? Coś się stało?

- Upila się do takiego stanu, ze uparła się żeby nie wrac do siebie tylko z Oliverem. Wiedziałbyś gdybyś nie spał jak zabity na fotelu. Nie miałam sumienia prosić Jamesa żeby pomog mi Cię zanieść juz i tak się nadzwigal z reszta. No idź. Ja pójdę do sklepu.

- Dobrze, wracaj szybko. - kiwam głową widząc jak znika na schodach.

Zakladam na stopy trampki sięgając po bluzę z wieszaka wychodząc z domu. Świeże powietrze to jest to czego mi potrzeba. Dobrze, ze w nocy padało od razu czuć różnice w powietrzu.

Kilka minut i już jestem w najbliższym sklepie. Biore wszystko czego potrzebuje kupując kawałek ciasta. Zgarniając Ruby zostawie James'owi kawalek czegoś na osłodę.

- Halo? - mowie odbierając telefon - Jak noc? Spali do rana w aucie?

- Zaskocze Cię. Mike od razu poszedl ze mną, a Jo przyszedł godzinę po nas. Nie miałam okazji do robienia mu wykładów.

- Nie martw się pewnie niedługo dostaniesz okazję.

- To napewno. Odbierasz Ruby?

- Tak podjadę po nią za jakieś dwie godziny.

- Spotkajmy się u niej o 3. Mam wam coś ważnego  dopowiedzenia.

- Ale jesteś tajemnicza. Nie uchylisz rowka tajemnicy?

- Zapomnij. Widzimy się później.

Rozłączyła się, a ja schowałam telefon.  Ciekawe co tym razem wymyślili. Znając te dwójkę nigdy nie chodzi o jednego z nich. Otworzyłam furtkę i weszłam do domu zamykając drzwi.

- Już jestem! - powiedziałam wchodząc do środka od razu kierując się w stronę kuchni  gdzie omal nie dostałam zawału, a siatka w mojej dłoni wypadła z rąk...

Wymuszone małżeństwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz