- Ciocia - słyszę dziecięcy głos
Do pomieszczenia jak burza wpada Susan, a tuż za nia idzie Kate
- Susan - biorę ją na ręcę - Ja ty piękne wyrosłaś? I kti ci zrobił takie piękne warkoczyki
- Mama
- Cześć - przytulam i dajemy sobie po buziaku z Kate i wchodzimy w głąb do mojego gabinetu.
- Pani Black przynieść kawe albo coś innego
- Napijecie się czegoś? - pytam stawiając małą na podłodze
- Socek - sepleni dziewczynka siadając na średniej wielkości sofie
- Dla mnie kawa
- Dwie kawy i sok
Siadam na fotelu, a moi goście na małej kanapie
- Co was do mnie sprowadza? - zadaję pytanie kiedy moja kawa stoi już przedemną
- Susan - patrze na Kate, która mówi do córki
Mała zschodzi na podłogę i podchodzi do mnie.
- Plose - podaję mi różową kopertę - Otwórz
Otwieram kopertę, w której znajduje się zaproszenie.
- Zapraszam ciocie Lily i wuja Camerona na moje czwartę urodzinki. - czytam na głos
- Będziesz?
- Oczywiście, że będziemy jak moglabym przegapić twoje urodziny - sadzam ją na kolanach
- Co u was? - biorę łyk swojej kawy zadajac pytanie Kate Susan w najlepsze bawi się lalkami
- Dobrze choć trochę narzekam, że John za dużo czasu spędza w firmie
- Nie dziwie Ci się sama wracam do domu późno, a kiedy już w nim jestem mam ochote tylko na sen, a wy macie przecież Susan
- Właśnie ona jest taka mała, bywają dni, że mała wogule nie widzi taty....
Dwie godzimy później
Siedzę w aucie w drodzę na spotkanie
- Pani Black jestesmy na miejscu - mówi Jim zatrzymując się przed miejscem docelowym
- Dziękuję
- Zaczekam
- Oczywiście
Wchodzę przez wielkie oszklone drzwi wprost di jednego z nowojorskich sierocińców. I od razu zostaje przywitana przez dyrektorkę.
- Może przejdziemy do mojego gabinetu - proponuję
- Dobrze
Idziemy wdłuż długiego korytarza, a przez drzwi słychać dziecęce głosy.
- Napije się pani czegoś
- Może wody, dziękuję - biorę szklankę biorąc niewielki łyk.
- A wiec w co panią do mnie sprowadza.
Po przedstawieniu jej o całej akcji z paczkami dla dzieciaków zakonczyłyśmy nasze spotkanie, umówiliśmy się za kilka dni i przeszłyśmy do wyjścia.
- Mogłabym pogadać z dziećmi zapytać czym się interesują
- Dobrze - mówi prowadząc mnie do jednej z sal.
Już od otwarcia drzwi słychać dziecęce głosy i śmiechy. Wchodzimy do dośc sporej sali gdzie są bawiące się dzieci. Mają może po dziesięciu maksymalnie dwunastu lat
- Dzieci - dyrektora mówi - To jest pani Lilianth
- Proszę poprostu Lily
- To jest pani Lily bądźcie grzeczni
- Dzień dobry pani Lily - mówią chorem, co jest dla mnie nie małym zaskoczeniem
- Dzień dobry dzieci jestem Lily i mam dla was bardzo wielką prośbę. Ale może usiadźmy w kołku
Dzieciaki siadają, a ja zdejmuję szpilki i siadam pomiędzy nimi.
- A więc jestem jedną z pomocnic świętego Mikołaja
- A czy nie powinna pani być na czerwono
- Owszem, ale tak się stało, że mój czerwony strój skurczył się w praniu i nie mogłam go założyć
- Ale wracając jestem jedną z pomocnic Mikołaja i dostałam od niego bardzo wazną misje i musicie mi pomóc. Posłuchacie mnie - kiwają głowami - Weźcie kartkę kredki pisaki i wszystko co byłoby wam potrzebne do rysowania.
- Ale po co? - słyszę
- Musicie narysować to co chcecie dostać od swietego Mikołaja, a ja przekaże je Mikołajowi, dobrze. No to zapraszam do ryzowania.
Dzieciaki w mgnieniu oka znalazły się przy stolikach rysując swoje marzenia.
- Prose pani - słyszę obok siebie
- Tak - kucam przed pięcioletnią dzieczynką - W czym mogę Ci pomóc?
- Może mi pani narysować kucyka
- Postaram się - mówię, a ona bierzę mkja dlon i prowadzi dk stolika. - Jak masz na imię?
- Leila
- To bardzo piekne imię
- Jest pani bardzo ładna
- Dziękuję, ale ty jestes piękniejsza
- Umm..dziękuję- na jej policzki skrada się różowy rumieniec.
- Skączone, proszę - oddaje jej kredkę.
Nie mam pojęcia ile czasu zajeło nam kończenie prac.
- Zabrać je - pyta dyrektorka
- Oczywiście, że nie przejże je i postaram się spełnić ich świąteczne marzenia.
- Nie wiem kim pani jest, ale jest pani naprawdę nispotykanie miłą i ciepłą osobą
- Dziękuję i do następnego razu
Wychodzę z budynku i widzę jedzącego Jim'a
- Smacznego - mówie
- Przepraszam panią - mówi trochę zakłopotany
- Nie przepraszaj spokojnie zjedz i wtedy pojedziemy
- Zawieść panią do domu czy do firmy
- Do domu. - otwieram drzwi i wsiadam, a Jim kończy jeść...
CZYTASZ
Wymuszone małżeństwo
Short StoryDziękuję za 200 000 odsłon! Jesteście wspaniali!! - Czy wy jesteście normalni! - podnosłam na nich głos,ca większość gości w restauracji się na nas spojrzała - Nie rób scen. - skarcił mnie ojciec, starając się sprawdzić mnie do porządku - Nie rób...