27

2.6K 94 16
                                    

│█║▌║▌║   ║▌║▌║█│

Było już grubo po 3, jednak na razie opuściła nas tylko moja siostra. Bawiliśmy, skakaliśmy, wygłupialiśmy się i na razie zabawa nie miała końca. Finn z Jack'iem widać, że zaprzyjaźnili się ze sobą. Cały czas z kogoś żartowali albo śpiewali na cały głos ze sobą.
- Hej. - usiadła przy mnie moja koleżanka z klasy - Samantha.
- Cześć Sam. Jak się bawisz?
- Bardzo dobrze. Nigdy nie byłam na lepszej imprezie.
- Cieszę się. - obdarzyłam ją uśmiechem, a jej mina zeszła i syknęła mi do ucha.
- Skoro masz teraz Finn'a, mam nadzieje że zostawisz Eddiego w spokoju. - odeszła z zarzuceniem włosów do tylu i obdarzając mnie spojrzeniem pogardy.
Zawsze wiedziałam, że z nią jest coś nie tak. Najpierw pruła się do Sadie, że chodzi z Calebem, a teraz ja i Eddie. Po pierwsze Ed był moim dobrym przyjacielem, który wspierał mnie po utracie Jack'a ale nie odzywa się od końca roku szkolnego, więc pewnie Sam mu coś nagadała.
Ze złości w ręku miałam szklankę , którą ścisnęłam a ona rozbiła się na kilka dużych, ostrych kawałków. Po moim ręku zaczęła cieknąć krew. Wzięłam chusteczkę, która leżała nieopodal mojego talerza i podbiegłam do toalety, która wow. Była naprawdę piękna. Piękne marmurowe ściany ze złotymi dodatkami, naprzeciwko wisiały duże lustra ze złotą obwódką, a pomiędzy blatem stała wielka roślina pomalowana na złoto. Z moich zachwyceń łazienką wyrwało mnie czyjeś stukanie w drzwi i kapanie krwi na podłogę.
- Zajęte!
- Rose wiem, że to ty wbiegłaś tu, otwórz! - za drzwi wydobył się głos Jack'a.
Podeszłam do drzwi i odkręciłam zamek, a do środka wbiegł Jack, który był przerażony patrząc na całą czerwoną chusteczkę.
- Kto ci to zrobił? - wręcz pisnął przerażony chłopak.
- Wypadek, z mojej winy. - przekręciłam oczami i podeszłam do zlewu, wyrzuciłam chusteczkę do kosza i obmyłam ranę wodą.
- Daj mi to.
Jack wziął moją rękę i wyłączył wodę, jednak krwawienie nie ustało.
- Dobra to jest głębokie i musisz zaraz jechać do szpitala na zszywanie. Co się stało?
- Skąd ty taki doświadczony?
- Byłem na kierunku medycznym i coś o tym wiem. - wzruszył ramionami. - Powiesz mi w końcu co się stało?
- Ugh, Samantha podeszła i się spytałam jak się bawi, a ona powiedziała że dobrze ale potem dodała że mam zostawić Eddiego.
- I ze złości zgniotłaś szklankę?
- Tak.
- Zawołam Finn'a, ale najpierw trzeba coś przyłożyć.
Chłopak z koszyka wziął bandaż i kazał mi trzymać to, aż do jego powrotu.
- Jack, nie idź po Finn'a, nie chcę go martwić. Proszę.
- Ale kto cię zawiezie do szpitala?
- Caleb. Caleb mówił że jeździł już.
- Rose to niebezpieczne. Lepiej jak zadzwonimy po karetkę.
- Uspokój się Jack. Nic się nie stało. Zobacz nic mi nie jest - podniosłam rękę i zdjęłam bandaż, a z rany ciekła krew która była już na mojej sukience i podłodze.
- Czy ty możesz raz mnie posłuchać Rose?!
- Nie! Nie chce twojej pomocy!
Wybiegłam z toalety i skierowałam się do wyjścia biorąc telefon i dzwoniąc do Patricii.
- Halo, gdzie jesteś?
- Nsa jimprezieee.
- Czy ty jesteś pijana Patricia? Potrzebuje cię tutaj teraz!
- Nje no cso ty. Cso chcsesz?
- Nieważne. Pa.

Usiadłam na ławce i spojrzałam się na ranę, która zaczęła boleć i coraz bardziej krwawić. Obróciłam się i widziałam Jack'a, który kogoś  najwyraźniej szukał i znalazł. Widać że był zdenerwowany, bo krzyczał do Finn'a i mogłam to usłyszeć na dworzu. Po chwili chłopak zaczął się rozglądać i dzwonił do kogoś, a Jack stał i założył ręce na głowę obracając się.
Gdy mnie zauważył podbiegł i usiadł przy mnie.
- Rose, Jack mi wszystko powiedział, zamówiłem taksówkę powinna zaraz być i jedziemy.
- Czemu każdy robi ze mnie porażkę życiową? Rób to nie rób tamtego.
- Uspokój się.
Syknęłam z powodu dotyku Finn'a, który niechcący szturchnął moją rękę.
- Idziemy. - wziął moją rękę i zaprowadził do taksówki. - Do Miracle Mile Medical Center. Szybko.
Pan w aucie pomachał głową i ruszył. Droga minęła nam szybko, a ja nawet nie spojrzałam się na Finn'a, który obdarzał mnie spojrzeniem współczucia, mnie to jednak nie interesowało.
Wolfhard zapłacił i wyszedł, żeby otworzyć mi drzwi, podając mi drugą rękę i prowadząc mnie do budynku.
- Potrzebujemy lekarza, moja dziewczyna skaleczyła się szklanką i cały czas cieknie jej krew.
Dość niemiła pani obdarzyła mnie pogardliwym spojrzeniem i zauważyła rękę.
- A twoja dziewczyna jak ma na imię?
- Rosemary Wilson.
- Sala numer 420, zaraz przyjdzie lekarz.
- Dziękuje.
Wsiedliśmy do windy, jednak przed oczami widziałam czarne plamki, które zaczęły się powiększać, a po chwili upadłam na zimne płytki.

│█║▌║▌║   ║▌║▌║█│

𝐜 𝐢 𝐭 𝐲  𝐛 𝐨 𝐲 | 𝐟 𝐢 𝐧 𝐧  𝐰.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz