2.11

1.7K 92 20
                                    

│█║▌║▌║   ║▌║▌║█│

Wróciliśmy cały czas śmiejąc się ze śmiesznych sytuacji. Zdziwiłam się, że mieliśmy tyle tematów po takiej rozłące. Cieszę się że mam przynajmniej z nim jakikolwiek kontakt.
Mam nadzieję, że ten wyjazd będzie udany.
Staliśmy właśnie wszyscy razem i czekaliśmy na wyciąg, żeby wjechać na górę.
Stwierdziłam, że mam do pogadania z Jack'iem więc usiadłam z nim, a Sadie pozwoliłam usiąść z Caleb'em. W końcu musi spędzić z nim trochę czasu.
Po wejściu na wyciąg usiadłam i wygodnie się rozsiadłam po czym spojrzałam się na Jack'a i zmrużyłam oczy.
- Gadaj, co jest między tobą a Finn'em, bo inaczej wylądujesz w tym śniegu.
- On jest twój, nie chce ci zabierać, nie mnie z nim nie łączy Rosemary. - podniósł ręce na obronę i spojrzał się zszokowany.
- Zła odpowiedź. Wywalę cię zaraz.
- Nie odważysz się.
- Jesteś tego pewien?
- Tak, na 100%. - zaśmiał się cwaniacko.
- No dobra nie, ale gadaj.
- Nic, po prostu wyjaśnił mi wszystko i przeprosił, że zachował się jak dupek. U nas nie ma tak, że kłócimy się i nie odzywamy do końca życia. - zaśmiał się i poprawił czapkę.
- Powiedzmy, że ci wierzę. Ale jeżeli kłamiesz wywalę cię do tej zaspy śniegu.
- Mhm już to widzę.

Wyszliśmy i czekaliśmy na resztę grupy zanim przyjedzie. Spojrzałam się na moją przyjaciółkę, która pocałowała Caleb'a i automatycznie zrobiło mi się smutno. Nie wiem czemu, jednak brakowało mi bliskości drugiej osoby. Odgoniłam od siebie złe myśli i wzięłam telefon do ręki. Napisałam siostrze, że jest wszystko w porządku i wróciłam do rozmowy z Jack'iem, a raczej do jego monologu do mnie. Nie skupiałam się na tym co mówi, jedynie przytakiwałam głową.
- Rozumiesz? Byłem w takim szoku!
- Mhm rozumiem, rozumiem.
- No ale po chwili przyszedł Rick i wtedy mi to powiedział!
- Mhm.
- Rosemary.
- Mhm.
- Słuchasz mnie?
- Tak, tak.
- Co powiedziałem? - zmrużył oczy i spojrzał się na mnie.
- No...
Uratowała mnie nauczycielka, tłumacząc że powinniśmy iść już na stok.
- Ta rozmowa nas nie ominie. - powiedział Jack.

Szliśmy już dobre 30 minut, a ja zważywszy że prowadzę leżący tryb życia byłam już zmęczona.
- Jak tam? - obok mnie pojawił się Finn, który wyglądał na pełnego energii.
- Źle, zmęczona jestem i nie chce mi się. - westchnęłam i obejrzałam się za siebie.
- Jeszcze kilkanaście metrów, wytrzymasz.
Spojrzałam się na niego i podniosłam brwi do góry.
- Ty serio myślisz, że z moim podejściem do życia wejdę tam na górę?
- Oczywiście. - Finn uśmiechnął się i poklepał mnie po ramieniu.
- A więc jesteśmy! Proszę zjeżdżać na trasie i ostrożnie! Teraz zajdziemy do domku na górze i każdy weźmie odpowiedni sprzęt! Rozumiemy się? - krzyknęła zrozumiale wiedźma.
- Tak! - krzyknął każdy z nas.
Po chwili dostałam śnieżką w tył głowy. Obracając się, na moje szczęście dostałam nią w twarz.
- Jack do cholery! - krzyknęłam i tym zwróciłam uwagę każdego wokoło.
- Rosemary Wilson! Co to za słownictwo! Już jedną uwagę wczoraj dostałaś! Jeszcze raz a zostaniesz uziemiona!
- Przepraszam! - krzyknęłam z wyrzutem.
Usłyszałam za mną śmiech Jack'a i Sadie.
- Jesteście nienormalni!
- Też cię kochamy. - powiedział Jack i formował następną śnieżkę.
- Tym razem twoja twarz wyląduje w śniegu. - powiedziałam wskazując palcem na Grazera, a on momentalnie wyrzucił kulkę śniegu i włożył ręce do kurtki. - Też tak myślałam.

Wyszliśmy z domku i założyliśmy narty, po czym postanowiłam z Caleb'em że będziemy się ścigać.
- Kto pierwszy na dole, będzie przynosił śniadanie każdego ranka do pokoju! - krzyknął Caleb szykując się do startu.
- Stoi!
Ruszyliśmy razem, a chłopak przez chwilę był przede mną, jednak przyspieszyłam i przez to byłam pierwsza. Obróciłam się i zaśmiałam, a przy końcu wpadłam na kogoś. Na szczęście tylko ja się wywaliłam i zaczęłam śmiać się sama z siebie.
- Nic ci nie jest?
- Nie. - śmiałam się i po chwili przestałam.
- Finn?
- Oh, Rosie.
Chłopak podał mi rękę i przysunął mnie do siebie.
Staliśmy chwilę wpatrując się w siebie. Mój wzrok błądził pomiędzy jego oczami a ustami.
- Rose, nic ci nie jest!?
Po chwili przyjechał przestraszony Caleb, a ja z Finn'em odsunęliśmy się od siebie.
- Tak, wszystko w porządku.
- Wygrałem. - krzyknął i uniósł ręce do góry.
- Okej okej wygrałeś. - zaśmiałam się i popatrzyłam na Finn'a.

Mało brakowało.

│█║▌║▌║   ║▌║▌║█│

5 rozdziałów, nie dziękujcie ♡

𝐜 𝐢 𝐭 𝐲  𝐛 𝐨 𝐲 | 𝐟 𝐢 𝐧 𝐧  𝐰.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz