36

2.1K 93 36
                                    

│█║▌║▌║ ║▌║▌║█│

Siedziałam przed salą i uśmiechając się sama do siebie, wpatrywałam się w podłogę.
Finn jest w dobrych rękach i to jest w tym momencie najważniejsze. Było już po 23 a na 10 jutro trzeba było być jutro w szkole. Stwierdziłam, że zostanę z chłopakiem tyle ile będzie potrzeba. Jest dla mnie jedną z najważniejszych osób w moim nastoletnim życiu i nie chcę go stracić.
Jack i Patricia stali na końcu korytarza i rozmawiali ze sobą już dobre 30 minut. Lekarz powiedział, że powiadomią nas jak Finn się obudzi, wtedy będziemy mogli do niego zajść. Nigdy nie sądziłam, że będę mieć w życiu taką osobę, za którą oddałabym wszystko.
Jack próbował do mnie coś powiedzieć w ostatnich godzinach, ale karciłam go wzrokiem. Nadal byłam zła, za to że nie powiedział mi prawdy. Tłumaczył się, że to dla mojego dobra. Wątpię.
Z sali wyszedł lekarz, a ja wstałam na równe nogi i spojrzałam się na niego.
- Możesz wejść. Ale na razie tylko ty. - mężczyzna uśmiechnął się i zamknął teczkę z dokumentami.
- Dziękuje. - oddałam uśmiech i popchnęłam drzwi, wchodząc do sali w której było dość zimno.
Na łóżku ujrzałam Finn'a, który leżał i dość ciężko oddychał.
Gdy na niego spojrzałam momentalnie w kącikach moich oczu stanęły łzy.
Podeszłam do niego i chwyciłam jego zimną jak lód rękę.
- Cześć Finnie. Jak się czujesz? - zapytałam się cicho, pocierając jego rękę kciukiem.
- Oh, to ty Rose. Niezbyt dobrze, ale już lepiej. - odpowiedział słabo.
- Cieszę się, że z tego wyszedłeś. Martwiłam się o ciebie i byłam tu cały czas. - uśmiechnęłam się i uścisnęłam rękę.
- Ja też się cieszę, że zostałaś. Jak się tu dostałem?
- J-Jack cię znalazł, a Patricia wezwała karetkę. Byłeś bliski śmierci. - ostatnie zdanie wypowiedziałam prawie niesłyszalnie.
- Ooh, czyli mogło mnie tu już nie być?
- Tak. - powiedziałam cicho, a po moim policzku spłynęła łza, którą Finn otarł mi kciukiem.
- Ej, ej nie płacz, tak? Jest wszystko w porządku, wyjdę z tego z niewielką blizną. Jestem przy tobie i nie mam zamiaru narazie cię opuszczać, Rosie.
Uśmiechnęłam się i przytuliłam się do niego najlżej jak potrafiłam. Chłopak dał mi czułego buziaka w czoło i uśmiechnął.
- Kocham cię, Finnie.
- Ja cię bardziej, Rosie.

1 WRZEŚNIA 11:00

Stałam pod daszkiem i czekałam na Nick'a, aby pojechać i zabrać Finn'a. Sam mi to zaproponował, a skoro padał deszcz i było dość chłodno, zgodziłam się. Dyrektor jak zwykle gadał głupoty o tym i o tym, a my staliśmy przemarznięci. Sadie z Caleb'em nie przyszli na rozpoczęcie roku z powodu wyjazdu. Oni to pożyją, a skoro mają pieniądze to dlaczego mieliby nie jechać? Na szczęście wracają po jutrze. Jack stał po mojej prawej przy ścianie z liczną grupką dziewczyn. Śmiały się z tego co mówił, tak piszcząc, że każdy kto przechodził obok nich zatykał uszy. Spoglądałam na nich co jakiś czas, a wzrok Jack'a spoczywał na mnie. Zwykle wzdychałam lub przewracałam oczami.  Jack od zawsze był atrakcyjny, jednak wiedziałam o nim za dużo żeby być w nim zakochaną. Żałowałam tej kłótni i stwierdziłam, że w domu porozmawiamy o tym wszystkim i wyjaśnimy sobie wszystko.
Pod szkołę podjechał Nick, który użył klaksonu aby zwrócić moją uwagę, którą poświęcałam teraz oglądaniu zdjęć na telefonie.
Zbiegłam po schodkach i wsiadłam do auta.
- Cześć. Jak tam?
- W porządku, a twój kolega nie idzie?
- Jaki kolega? - spojrzałam się na niego ze zdezorientowaną miną.
- Jack? Zostanie tu? - pokazał na chłopaka i spowrotem położył rękę na kierownicy.
- Ughh. - westchnęłam i wyszłam z auta.
Podbiegłam do niego i chrząknęłam.
- Czego chcesz? - odezwała się jedna z dziewczyn.
- Przyszłam po Jack'a, przepraszam ale zabieram go wam. - wzięłam chłopaka za rękaw koszuli i przeciągnęłam do siebie, uśmiechając się sztucznie.
- Phi, że on się zadaje z takimi jak ty. - odpowiedziała brunetka, na co każda z nich się zaśmiała.
- Przynajmniej nie jest szmatą, jak wy. - odezwał się Jack, a mnie zamurowało.
Stałam z otwartą buzią, a on puścił mi oczko biorąc moją rękę prowadząc do auta. Dziewczyny stały jeszcze burząc się i tupiąc nogą.
- Co to było? - spytałam się go, siedząc już w aucie.
- Nie zostawiłbym tego w jaki sposób się do ciebie odezwały. - wzruszył ramionami i spojrzał w okno.
Odwróciłam się i uśmiechnęłam pod nosem.
Zawsze wiedziałam, że Jack mówi to co myśli, ale nie spodziewałam się takiego odzewu.

│█║▌║▌║ ║▌║▌║█│

𝐜 𝐢 𝐭 𝐲  𝐛 𝐨 𝐲 | 𝐟 𝐢 𝐧 𝐧  𝐰.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz