2.4

1.8K 73 104
                                    

│█║▌║▌║   ║▌║▌║█│

FINN

Po dodatkowej lekcji matematyki wyszedłem rozmawiając z Aylą. Kontakt z dziewczyną się polepszył, z czego się ogromnie cieszę. Można było z nią o wszystkim pogadać i pośmiać. Jest miła i szczera, dosłownie.
- Dobra, idę na chwilę do nauczyciela, a ty sprawdź listę bo dziś wywiesili. - uśmiechnęła się i poklepała mnie po ramieniu idąc prosto.
Ustałem przed zatłoczoną tablicą i próbowałem się przepchać.
Jest, wreszcie.
- Wolfhard, Anderson, Craig. - mruknąłem pod nosem i uśmiech zniknął mi w ciągu sekundy.
Zmarszczyłem brwi i patrzyłem na listę wciąż obserwując ją od góry do dołu.
Nie ma Ayli. Wspaniale.
Wyszedłem ze szkoły i stanąłem przed budynkiem czekając na dziewczynę. Nerwowo stukałem telefonem o rękę i zagryzałem wargę. Z drzwi wyłoniła się uśmiechnięta Ayla.
- I jak, sprawdziłeś?
- Mhm. Ale..
- Ale?
- Nie było cię na liście.
- Wiem.
- Jak to wiesz? - zdziwiłem się i ustałem.
- Nie jadę na nią.
- Przecież tyle o tej wycieczce rozmawialiśmy. O co chodzi?
- Widziałam jedną dziewczynę, gdy ją widzisz to milczysz, nie wiem co jest pomiędzy wami, ale zostawię to. Nie chciałam przeszkadzać, poza tym jadę do dalszej rodziny wtedy więc tak czy inaczej nie pojechałabym.
Spojrzałem się na nią zdezorientowanym wzrokiem i wydusiłem z siebie tylko ciche
- Oh.

ROSE

Jack przez całą drogę mówił, że nie będzie tak źle, że poznam kogoś i zapomnę o nim. Łatwo mówić.
- Rosemary. Słuchasz mnie?
- Mhm.
Tak naprawdę nie wiem co powiedział.
- To co powiedziałem?
Oh, ups.
- Emmm.
- Rose! Słuchaj mnie.
- Już dobra dobra.
Weszliśmy do domu, rzuciliśmy plecaki w kąt i usiedliśmy na dywanie.
- Jesteś głodny?
- Taa.
- Pizza?
- Pizza.
Obejrzeliśmy kilka odcinków American Horror Story i zjedliśmy obiad. Jednak nawet na chwilę nie opuszczały mnie myśli na temat Finn'a i poznania kogoś nowego.
Może Jack ma racje i powinnam poznać jakiegoś chłopaka.
- Matko Rose czy ty jeszcze kontaktujesz?
- Tak tak. - wzdrygnęłam się i położyłam głowę na poduszce.
- Rosaline nie myśl o tym.
- Jack, to nie jest proste. - obróciłam się i położyłam ręce na twarzy.
- Chcesz o tym zapomnieć?
- Nie wiem, nie..
- Okej. - chłopak wyjął telefon i pisał coś na wiadomościach.
- Jaaack co ty robisz?
- Imprezę. I tak nie ma nikogo. A ty masz się bawić. W końcu jest piątek?
- Kto to później posprząta? Kogo chcesz zaprosić?
- Nie martw się o to. - puścił mi oczko i wrócił do pisania na telefonie.

Wstałam z kanapy i poprawiłam bluzkę po czym poszłam na górę.
Schowałam wszystkie prywatne rzeczy do szafki zamykanej na klucz i ustałam przed lustrem. Myślałam nad tym co mam założyć i czy aby to na pewno dobry pomysł. W końcu wybrałam czarną spódnicę z przetarciami i czerwoną bluzkę na ramiączka z koronką. Wyprostowałam włosy, pomalowałam rzęsy tuszem i usta lekko czerwoną szminką, nucąc przy tym stare piosenki. Jack na dole chował do gabinetu cenne rzeczy i zamknął drzwi, a klucz oddał mi.
Sprawdziłam poziom swojego cukru, który był w normie od paru dni. Niestety musiałam z niektórych rzeczy zrezygnować, jednak było coraz lepiej. Słyszałam kilka razy otwieranie drzwi wejściowych i krzyki, także stwierdziłam że pora schodzić. Zamknęłam za sobą szafki i drzwi, a następnie zeszłam po schodach.
Za
Dużo
Osób.
Zabije
go.
- Jack do cholery! Co tu tyle ludzi? Co to cała szkoła?
- Dokładnie. - chłopak uśmiechnął się szeroko i poszedł w tłum.
Na dworzu parę osób już siedziało i śmiało się, a reszta była w salonie lub w kuchni.
Okej, nie może być tak źle.
Wypatrywałam kogoś znajomego i jest! Sadie.
Podbiegłam do dziewczyny i zabrałam ją na chwile na schody.
- Nie wiedziałam, że przyjdziesz. - odpadłam.
- Nie wiedziałam, że zrobisz imprezę. Ale przyszłam nie zostawię cię z tą bandą idiotów.
- Dziękuje. - zaśmiałam się i przytuliłam przyjaciółkę.
- A teraz idź i zapomnij. - Sadie puściła mi oczko i pociągnęła na dół.
Większość osób tańczyła, przez co trudno było przejść ale dałam radę i usiadłam na krześle na tarasie. Z domu brzmiała głośna muzyka, przez co słyszalna była pewnie ulicę dalej.
- Mogę się przysiąść?
- Jasne Ed.
Ed, czyli mój dawny przyjaciel z którym straciłam kontakt. Od zawsze był przystojny i miły dla mnie, przez co był przeze mnie lubiany.
- Czemu siedzisz sama?
- Nie mam jakoś nastroju. - wzruszyłam ramionami i spojrzałam się na jego błękitne oczy.
- Co się stało Rosie?
- Zerwałam z chłopakiem i ostatnio jest mi ciężko, ale jest lepiej. - uśmiechnęłam się słabo.

Przez okno balkonowe zauważyłam go. Burza loków, czekoladowe oczy i malinowe usta. Co on tu robi? I dlaczego rozmawia z jakąś dziewczyna u mnie? To nie miało tak wyglądać.
- Rose, wszystko okej? Odleciałaś przed chwilą. - zaśmiał się i położył rękę na moim kolanie.
- Może chodź zatańczymy, napijemy się, porozmawiamy w środku? - zaczęłam mówić szybko, patrząc się w okno.
- Em, jasne. - uśmiechnął się nerwowo.
Weszłam do środka zdenerwowana i położyłam ręce Eddiemu na kark. Mój wzrok nadal spoczywał na blondynce.
- Rose, na pewno się dobrze czujesz? Może..
- Jest okej. - spojrzałam się na Finn'a.
O cholera
O cholera
O cholera
Spojrzał się.
Rosemary improwizuj.
Wzrokiem wróciłam na zdezorientowanego Ed'a i kołysałam się w rytm muzyki.
I M P R O W I Z U J
Wpiłam się w usta chłopaka, a on uśmiechnął się i ponowił pocałunek.
Co ja robię..

│█║▌║▌║   ║▌║▌║█│

𝐜 𝐢 𝐭 𝐲  𝐛 𝐨 𝐲 | 𝐟 𝐢 𝐧 𝐧  𝐰.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz